Część 9

539 40 11
                                    

- Zabiję ją gołymi rękami, przysięgam, że ją zabiję... - wycedził przez zaciśnięte zęby.

Natasha i jej koledzy szpiedzy siedzieli u szczytu długiego stołu w sali konferencyjnej, czekając (po kilku "Zabiję ją", "Muszę się napić" i "Jesteś pewna, że Peter jest teraz z Wandą na boisku?" przenieśli się do sali konferencyjnej, gdzie mieli dobrze wyposażony barek), aż Tony się uspokoi.

- On będzie tak jeszcze długo? - zapytał Cole, patrząc na Natashę z rozpaczą.

- Daj mu chwilę, jeśli chodzi o Petera traci głowę. - machnęła ręką, starając się wymyślić jakiś plan działania.

- Mogę ją przesłuchać. - Lizzy uniosła rękę. - Li jest niezła w porwaniach.

- Serio, jest w tym dobra. - pokiwał głową.

Natasha prychnęła, mając ochotę zadzwonić do Petera, sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku.

- Zastraszyliśmy ją z Barnsem. - wymamrotał Tony, siadając przy stole ze szklanką szkockiej w dłoni. - Myśleliśmy, że to wystarczy i nie wyda Petera, ale jak widać, to było za mało. Róbcie co chcecie. Ale kiedy ją złamiecie... chce przy tym być.


Przygotowania do porwania były poza zakresem drużyny. Steve wciąż nie wrócił do bazy, ale Tony miał nadzieję, że zrozumie całą sytuację. Niestety, nie wiedzieli jak długo uda im się to wszystko utrzymać w tajemnicy przed Peterem.

- Wszystko dobrze? - zapytał Sam, patrząc na Starka, który obserwował jak Rhodney przykuwa May do krzesła.

- Tak, w porządku. - powiedział cicho.

Obejrzał relację z rozmowy May i Rossa chyba dwadzieścia razy. Czytał transkrypcję każdego wieczora przed snem. Mógł powtórzyć każde jej zdanie z pamięci. Na razie dowiedział się tylko tyle, że obwinianie Petera o śmierć męża to nie wszystko. Ona dosłownie przerzuciła na Starka całą odpowiedzialność za jej życiowe niepowodzenia.

- Prosiła, żeby ją przegłodzić, teraz poszła po książkę. - odparł Rhodney, wychodząc z pokoju przesłuchań. Tak, w bazie mieli wszystko. - Co ona kombinuje?

- Zagra na jej cierpliwości. - odpowiedział Baker, stając przy drzwiach. - Chodźcie, nie będziemy patrzeć jak Lizzy czyta książkę, sącząc herbatę mrożoną z papierowego kubka ze słomką. Trochę to potrwa.

Otworzyły się drzwi i wszyscy spojrzeli na Lizzy, która weszła do pokoju z lustrem weneckim z książką pod pachą, lizakiem w buzi i dużym papierowym kubkiem.

- Ty tak na poważnie? - zapytał Sam. - Ej, a dałabyś radę włamać się do bazy danych pentagonu? Słyszałem, że znasz się na komputerach.

- Dała radę pięć razy. Pierwszy raz w wieku dwunastu lat. - odpowiedział mu Baker, pozwalając podopiecznej wejść do pokoju.


Tony wstał z kanapy, patrząc w wyświetlacz swojego telefonu. Sam podniósł głowę, przerywając krojenie papryki.

- Co robisz? - wymamrotał, rzucając nóż na deskę.

- Zaczęła gadać. - powiedział krótko.

Po tych słowach Natasha natychmiast podniosła się ze swojego miejsca i pobiegła za nim do pokoju przesłuchań. Tony wparował do niewielkiej salki, mijając Lizzy, która nadal siedziała na środku stołu ze skrzyżowanymi łydkami. May wcale nie wyglądała za dobrze. Miała podbite oko i była rozczochrana.

- No co? - dziewczyna wzruszyła ramionami, kiedy Sam posłał jej zdziwione spojrzenie. - Mówiłam, że nabiję jej tyciusiego guza.

- I coś Ty zrobiła? - zapytał chłodno Tony. - To tylko dzieciak. Dzieciak, którego wychowywałaś i kochałaś.

Między nami Mścicielami | MCUDove le storie prendono vita. Scoprilo ora