6

53 3 0
                                    

Carly pov*
Stałam jak wryta. Przesłyszałam się? Czy źle ją zrozumiałam? Nie, napewno nie o to chodzi. Sam może lubi dziewczyny, ale... Ona nie mogłabym się we mnie zakochać... Przecież jest moją przyjaciółką. Najlepszą przyjaciółką. Napewno mnie kiedyś kochała, ale nie w taki sposób...
Prawda?

- Przecież wiesz, że Cię kocham... Mówiłam Ci to już milion razy. - przypomniałam kładąc dłoń na jej ramieniu. Sam zaśmiała się zrzucając moją rękę. Wzdrygnęłam się, gdyż nigdy w życiu nie słyszałam tak przepełnionego bólu śmiechu. Jak i wzroku.
Ona wygląda jakby miała depresje

- Ale nie tak jak ja Ciebie... - odpowiedziała łamiącym się głosem. Moje serce zabiło mocniej a po plecach przebiegł dreszcz.
Cholera Sam Puckett jest we zakochana

- Sam, czy Ty?... Czy to ja jestem tą dziewczyną? - zapytałam, sama nie rozumiejąc czemu w moim głosie była nutka nadziei. Nie chciałam żeby dziewczyna to wyłapała. Przecież doskonale wiem jak fałszywa nadzieją dobija.
Cholera ja chcę tylko jej pomóc

- Cholera wiem! Sama jestem tym zaskoczona, wierz mi. Zrozumiałam to już w LA... Dopiero wtedy zrozumiałam, że nie byłaś tylko przyjaciółką. Że nie byłaś tylko siostrą, czy nie ważne jak głupio to zabrzmi przybrana mamą... Ty byłaś... Plastrem na wszystkie moje rany... Lekiem na mój obezwładniających ból... Byłaś moją nadzieją... Jedynym powodem dla którego chciałam być lepsza... Jestem w Tobie na zabój zakochana, serio nie widzisz tego?

- Sam... Nie wiem... Nie wiem co powiedzieć. - wyznałam łamiącym się głosem. Nie chciałam zranić jej tymi słowami. Ale Sam nie sprawiała wrażenia jakbym ją zraniła. A raczej jakby absolutnie mnie zrozumiała.

- Nie zmuszam Cię do tego żebyś mnie kochała... Chcę żebyś postąpiła zgodnie z tym co czujesz...

- Ale ja nie wiem co czuje...

- Musisz się zdecydować... Bo o ile zawsze byłam gotowa na Ciebie czekać ile tego potrzebowałaś... Tak teraz nie wiem, ile czasu mi pozostało.
O mój Boże
Nie mów

- Jak to? Jesteś na coś chora? - zapytałam od razu ledwo mogąc złapać oddech. Złapałam ją za ramiona lekko ją za nie trzęsąc. Chciałabymja teraz przytulić. Tylko o tym myślałam, ale myśl, co dzieje się teraz w głowie i sercu Sam... Była dobijająca. Od zawsze wiedziałam, że blondynka próbuje od zawsze być twarda. Ale tak naprawdę jest bardzo wrażliwa. Że często nie radzi sobie ze  swoimi emocjami. Ale dlatego, że nikt przedemną nie uczył jej jak to robić.

- Nie, nie... Ale kiedy ostatnio byłam na motorze... Widziałam wypadek, potem dowiedziałam się, że był śmiertelny... I wtedy zrozumiałam jakie życie jest krótkie... Nie wiem czy ja będę jeszcze długo żyć... W sumie nawet nie mam na to ciśnienia... Bo i tak tylko Ty mnie kochasz... I to nawet nie tak, jak chcę.

- Freddie Cię kocha. - przypomniałam od razu o chłopaku wywołując kolejny bolesny śmiech. Ten dźwięk brzęczał mi w głowie. Nie wyobrażałam sobie odczuwać takiego bólu co Sam w tym momencie.

- Freddie... Freddie miał i pewnie dalej ma do mnie słabość... Ale teraz jest szczęśliwy z kimś innym... I nie jestem o to zazdrosna...

- Ale... Spencer Cię kocha, prawie tak mocno jak mnie... Cat też Cię kocha i...

- Carls ja Ci już nie wierzę... Nie wierzę kiedy mówisz, że nie jestem sama... Tak się właśnie teraz czuję... - tak naprawdę tylko czekałam na to kiedy wreszcie to się zdarzy. Oddech Sam przyśpieszył, zaczęła się trząść a po jej policzkach zaczęły lecieć łzy. - Czuję się samotna, niechciana i niekochana... Zagubiona...

- Sam... Jesteś cudowna, w głębi serca dobrze o tym wiesz. - przytuliłam ją do siebie z całej siły. Puckett od razu oddała uścisk chowając twarz w moje ramię i wybuchając jeszcze gorszym płaczem.
Miłość jest trudna
Niektórych ratuje
Ale innych zabija od środka

♡♡♡

Kocham Sam. Tego jestem pewna, to jedna z niewielu rzeczy, których od ostatnich dni jestem pewna. Nie pamiętam od kiedy dokładnie ją kocham. Mam wrażenie, że od zawsze. Była moją przyjaciółką od lat. I nigdy żaden chłopak nie był dla mnie tak ważny jak ona. Z żadnym nigdy nie rozmawiało mi się tak dobrze, żadnemu z nich tak nie ufałam. I przede wszystkim żaden z nich nigdy nie martwił się, nie chronił i nie wspierał tak jak ona... Sam była przy mnie zawsze. Mimo, że często kłóciłyśmy się o facetów. Od zawsze wiedziałam, że jeśli przyjdzie mi kiedyś wybierać, to zawsze Sam będzie moim wyborem. Chłopcy przychodzą i odchodzą, ale siostra jest na całe życie... A przynajmniej tak wcześniej myślałam.

Czy uważałam Sam za ładną? Nie... Za najpiękniejszą dziewczyną jaką znam. Czy podobała mi się z wyglądu? Jak najbardziej, nie byłam ślepa... Zawsze lubiłam patrzeć jej w oczy. Uważałam, że są przepiękne... A ona nigdy nie miała z tym problemu. Może podświadomie nawet to lubiła? Nie wiem.

Czy lubiłam jej charakter? Oh kochałam. Uwielbiałam jej cięte riposty i genialne żarty. To nie jest tak, że nie widziałam jej wad. Oczywiście, że widziałam. Porywczość. Nigdy nie lubiłam jej bójek, bo zawsze się o nią bałam... Mimo, że wiedziałam, że nikt nie jest w stanie nic jej zrobić, zawsze towarzyszył mi gdzieś ten strach o jej zdrowie. Lenistwo. Nie raz się mną wysługiwała. Nie sprzątała po sobie, nieznosiła robić samej jedzenia i przede wszystkim nigdy się nie uczyła... Mimo to, może zabrzmie jakbym miała wysokie ego... Ale zawsze czułam, że byłam jedyną osobą, dla której jest stanie zrobić te rzeczy. Nie słowność. Czy muszę przypominać akcji w której nie oddała mi pieniędzy? Kłamstwa Oh Sam jest wybitną aktorką. Regularnie byłam wciągana w jej kłamstwa, i zmuszana do pomocy jej... Ale nie mogłam jej przecież zostawić. Sam nigdy nie była idealna. Ma wiele wad, do których sama się przyznaje. Ona wie, że nie jest wzorem do naśladowania.

Sam od lat była jedną z najważniejszych ludzi w moim życiu... Ale czy byłam w niej zakochana? Czy ja mogłabym być zakochana w dziewczynie? Czy ja jestem biseksualna? Jak by zareagował na to ojciec, albo Spencer? Jak nasza relacja będzie teraz wyglądać?

Jedno wiem... Nie mogę znowu jej zostawić. Nie mogę jej tego znowu zrobić. Nie mogę jej teraz opuścić.

IMissed you - Carly x Sam On viuen les histories. Descobreix ara