Rozdział 11

11K 568 53
                                    

      Dojechałam z Tailem do jakiegoś opuszczonego miejsca.

-Wysiadaj - rzekł.

Zrobiłam, co kazał, a następnie powiedział, że mam iść za nim. Zmierzaliśmy ku opuszczonej fabryce, rozglądałam się we wszystkie strony dookoła. Nigdy nie byłam w tym miejscu. Gdy szłam za Tail'em, który nie zwracał uwagi czy za nim idę czy nie, stanęłam w miejscu, a po chwili stawiając kroki do tyłu oddalałam się od niego, po czym odwróciłam się i zaczęłam biec przed siebie. Obrócił się i zawołał stojąc w miejscu z rękami w kieszeni.

- I co ci to da?

Zatrzymałam się i wolnym ruchem odwróciłam. Tail nie zamierzał za mną biec, nie zamierzał zrobić nic, kompletnie nic.

-Chodź już, nie ma czasu - odparł. Czułam się głupio, bo tak na prawdę mu nadal ufałam, zapewnił mnie, że nie chce zrobić mi nic złego, a ja zaczynałam przed nim uciekać, rozbawiło mnie to, no bo Katie, serio? Podeszłam do niego stanęliśmy przed dużymi, metalowymi drzwiami, które żeby otworzyć należy wpisać kod. Weszliśmy do środka. Miejsce to nie wyglądało już na opuszczoną fabrykę. Wnętrze było zupełnie inne. Było tam kilka metalowych szafek, schowków, stół a na nim jakieś kartki. Sejf. Co to ma znaczyć?

-Tail, męczy mnie to już, powiesz mi coś o tym? - zapytałam go zmęczonym głosem. Podszedł do mnie, odgarnął moje włosy za ucho i pocałował w policzek. Nic nie mówiąc.

-Masz broń i magazynki?

-Mam wszystko - odparłam. On otworzył sejf na kod i zobaczyłam zestaw broni i włożył tam też kasę.

-Już rozumiem! To tu wszystko trzymacie, oni zaraz tu będą?! - krzyknęłam.

-Kto? - zapytał.

-Już nie pamiętasz kto.....?!

-Po pierwsze: nic o tym nie wiedzą, i nie wiedzą nic o mnie - nie zrozumiałam przekazu jego słów.

 -A po drugie? - spytałam. Zerknął na mnie dziwnym spojrzeniem, po czym spuścił wzrok na broń, którą właśnie przeładowywał. Podeszłam do stołu. Były tam projekty jakiś pomieszczeń, nie wiedziałam o co w tym chodzi. Przeglądałam dalej, opisy różnych miejsc, nic nie zrozumiałam z tych zapisków. Tail się przebrał i włożył broń do czarnych spodni, wraz z magazynkiem.

-Mogę się rozejrzeć, czy muszę stać w miejscu? - zapytałam cicho.

-Jasne. Tylko się nie zgub. Jesteś głodna? - zapytał.

-Nie - poszłam w głąb fabryki. Dalej było już pusto, a jest ogromna. Usłyszałam echo otwieranych metalowych drzwi. Tail wychodzi? Pobiegłam zobaczyć. Ujrzałam trzech nieznanych mi typów. Dwaj siedzieli nad tymi projektami - chwila...jeden z nich wcześniej dawał mi torbę z kasą i podrobionymi dowodami. Z trzecim rozmawiał Tail. On miał kaptur, ale zaczął powoli go zdejmować. Pobiegłam bliżej i rzuciłam mu się w ramiona, mocno przytulając do siebie.

-James! James! - krzyczałam do brata. Nie widziałam go trzy tygodnie, a czuję jakby rok! On wymówił moje imię przytulił do siebie podnosząc mnie wyżej ziemi.

-Skąd się tu wziąłeś? - pytałam radosna. On się uśmiechnął i pocałował w policzek.

-Nic ci tam nie zrobili?! - pytał brat. Przypomniało mi się kilka sytuacji i skinęłam głową w dół mówiąc cicho:

-Nie... - na moje ciche słowa James agresywnie złapał Taila za bluzkę i szarpnął.

-Mówiłem ci, żebyś idioto dopilnował, żeby nic się jej nie stało! - krzyknął do niego.

Porwanie: Intryga (cz. I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz