- Nie wiem. Zastanowię się... - wyszeptał odwracają wzrok w zupełnie inną stronę. Chwilę później postanowił sobie pójść, zostawiając Wooyounga samego na moście.
- Obyś się zgodził, bo nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebiw brakuje... - westchnął młodszy i również odszedł z tego miejsca.
~
San po powrocie do domu zdją buty i udał się do pokoju. Oczywiście nie zwrócił uwagi na mamę, która wspomniała o obiedzie.
- San, wracaj na obiad. - mruknęła Pani Choi. Jej mąż natomiast tylko zerknął na syna i cicho westchnął - No co?
- Nic. Niech sobie idzie. Jeśli jeszcze raz cię zignoruje, to pójdę z nim pogadać jak facet z facetem. - mężczyzna wstał i poszedł pomóc swojej żonie nakryć do stołu.
W tym czasie syn Państwa Choi usiadł w kącie z żyletką, którą robił kolejne cięcia na swoich udach.
- Niedługo już nie będę miał miejsca nigdzie...
Gdy już odpowiednio - według niego - odreagował, zdezynfekował rany, po czym ledwo wstał, aby pójść zakopać się pod kołdrą i już spod niej dzisiaj nie wychodzić.
~
Wooyoung natomiast siedział w ciszy przy stole razem ze swoimi rodzicami, jedząc obiad. Do czasu, kiedy jego ojciec nie zaczął rozmowy.
- Nasz syn jest bezużyteczny. - mruknął nagle - Kiedy smarku ostatni raz matce pomagałeś? - dodał pytając Pan Jung.
- Wczoraj. To chyba nie tak dawno, co nie? Ty też mógłbyś ruszyć dupę i poszukać w końcu jakiejś pracy. - mruknął chłopak siedzący naprzeciwko.
- Wooyoung, grzeczniej do ojca... - wtrąciła się matka ciemnowłosego - Tata na pewno szuka jakiejś pracy...
- Poważnie? Ty go jeszcze bronisz? Cały czas pracujesz, przemęczasz się, a ten drań tylko siedzi i chleje na kanapie! - tym razem krzyknął zirytowany młody Jung.
Wstał, po czym nie dokańczając jedzenia, udał się do swojego pokoju.
Nienawidził swojego ojca jak i tego, że jego mama cały czas go broni. Rozumiał "miłość i te sprawy", ale według niego to już nie była miłość, tylko zwykłe przywiązanie się do drugiej osoby, lub urojony obowiązek.
Było dosyć późno. Wooyoung przeważnie uciekał z domu na całą noc, kiedy pokłócił się z rodzicami. Jednego z nich nawet tak nie traktował. Postanowił wyjść przez okno i udać się na ten sam most, na którym udało mu się uratować Sana.
- Nienawidzę twgo gnoja. Tylko niszczy nam życie. Czemu mama po prostu nie weźmie z nim rozwodu? To jest chore... - chłopak westchnął pod nosem. Usiadł na moście, wystawiając nogi za barierkę.
Usłyszał za sobą kroki. Był to jakiś chłopak, który płacząc, poszedł usiąść obok jakiegoś kamienia.
- Tam nie mogę tego zrobić, więc zrobię to tu. - wyszeptał chłopak z oddali. Wooyoung już się przygotowywał, żeby ruszyć mu na pomoc - Jestem beznadziejny. Przecież nigdy więcej miałem z nim nie rozmawiać. Głupi, głupi, głupi... - dodał i wyjął coś z kieszeni.
Jung natomiast wyciągnął cicho nogi przez barierkę i powoli wstał. Również powoli zaczął iść w kierunku chłopaka. Kiedy usłyszał dosyć głośne syknięcie, podbiegł szybko i chwycił nieznajomego za ramię.
Jak się okazało... jednak znał tego chłopca. Dzisiaj przecież uratował go przed skokiem do rzeki.
- San?... - mruknął Wooyoung, który zaraz potem spojrzał na nadgarstek Choia - Daj mi to. Proszę, oddaj mi to co masz w ręce - westchnął cicho, a brunet... oddał mu ostry przedmiot, który potem wyrzucił do wody - Nie rób sobie te-
- Zamknij się. - westchnął starszy - Po prostu się zamknij, Wooyoung. Dlaczego cały czas chcesz, żebym tu został? Czemu drugi raz mnie ratujesz, do cholery?...
- Bo tak jak mówiłem, zależy mi, żeby wszystko naprawić. Proszę, Sannie... - odpowiedział mu jego rozmówca, po czym delikatnie go przytulił. Choi go o dziwo nie odepchnął. Położył głowę na ramieniu młodszego, który zaczął powoli głaskać jego plecy.
- ... Ale ja cię nienawidzę. - mruknął brunet - Nie chcę ci wybaczać... i nie mów do mnie "Sannie". Tylko Mingi tak może.
- W porządku, nie będę. Ja... odprowadzę cię do domu, okej?
- Nie. Nie chcę do domu. - prychnął San, odpowiadając tym samym Wooyoungowi.
- W porządku. Hmm... mam pomysł gdzie możemy iść. Chodź. - Jung posłał mu delikatny uśmiech i wziął go na ręce. Jako iż Choi był zmęczony, zasnął już po chwili.
Czarnowłosy wtedy myślał o tym, jaki jego dawny przyjaciel jest uroczy. Czuł, że powoli... się w nim zakochiwał. Tak bynajmniej czuł.
- Zaniosę cię do naszego domku na drzewie... tego z dzieciństwa. - wyszeptał, a następnie udał się tam, gdzie miał zamiar.
Doszedł tam po kilku, kilkunastu minutach. Wszedł z Sanem na górę i położył go na podłodze. Przykrył go swoją bluzą i patrzył jak starszy się e nią wtula.
- Jesteś uroczy... - mruknął Woo, a po chwili sam zasnął.
Mimo iż było in obu nie wygodnie..
>>>>>
wyjaśniło się, bądzcie spokojni
San żyje, bo jakby nie żył to ff nie miałby sensu qwq
YOU ARE READING
𝚅𝚘𝚒𝚌𝚎 | 𝚆𝚘𝚘𝚜𝚊𝚗
FanfictionPrzez głupie "wyzwanie", Wooyoung się w nim zakochał. Teraz jego zadaniem jest opieka nad ciemnowłosym chłopakiem, którego głosu nigdy nie słyszał. A może i słyszał?... --- - Angst, fluff - Homofobia, samookaleczanie, deprszyn vibe Zapraszam