1. Ojciec dosłownie wynajmuje ci znajomych.

93 11 16
                                    

Otarłam brzegi ust chusteczką, chcąc mieć pewność, że żadna resztka sosu nie została na mojej twarzy. W tym czasie tata odpisał na kolejną wiadomość z rzędu, zapewne dotyczącą jego wspaniałego pomysłu lub pracy - żadna opcja mnie nie satysfakcjonowała.

Clinton dostrzegł mieszankę złych emocji na mojej twarzy; gniew i rozczarowanie. Zacisnął usta w wąską linię, jakby za wszelką cenę nie chciał posłać mi pocieszającego uśmiechu. To zapewne również jakaś zagrywka ze strony ojca, żeby zmiażdżyć moje uczucia, ukarać mnie.

Przewróciłam oczami, ponieważ nawet na wspólnym lunchu nie raczył skupić na mnie swojej uwagi. Rozumiałam jego zapracowanie i cieszyłam się z tego, co dzięki jego wysiłkowi obecnie miałam, jednak mógł odłożyć telefon chociaż na kilka minut. Tata nie spędzał ze mną w ogóle czasu. Według niego powinny wystarczać mi wszystkie jego przyjęcia i inne uroczyste spotkania, na które mnie zabierał. Fajnie. Tylko to wciąż była część jego pracy, a nie zwykły, spokojny dzień z córką.

— Dopijaj szybciej tą kawę — mruknęłam niezadowolona, ponaglając ojca, ponieważ od tygodnia siedział z głową w chmurach lub w swojej firmie nad papierami.

Może byłam zbytnio rozpieszczona, a moje wymagania zbyt wygórowane i wyolbrzymione, ale wciąż miałam prawo domagać się jego zainteresowania. Już nawet nie wspominając o mamie, którą praca pochłonęła na tyle, że w domu bywała rzadziej, niż na wyjazdach służbowych.

Clinton zdawał się czuć niezręcznie, kiedy między mną, a ojcem - jego pracodawcą, ale i jednocześnie dobrym przyjacielem - unosiła się taka napięta, nieznośna atmosfera. Gdyby podano nam miecze i rzucono wyzwanie pojedynku, zapewne rzucilibyśmy się na siebie i walczyli do pierwszej krwi.

Westchnęłam ciężko, jednak moje chwilowe zmartwienia odeszły w niepamięć, gdy mój telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadomości.

— Odezwała się kolejna osoba w sprawie umowy — odparł ojciec, zadowolony ze swojego pomysłu, aby odciąć mnie od obecnych znajomych i w ten sposób też ukarać za ostatnie wybryki. Odłożył telefon na stolik i uniósł na mnie wzrok. — Chcę, żeby to były osoby odpowiedzialne — dodał, mocno zaznaczając ostatnie słowo.

Prychnęłam mimowolnie.

— Kolejny raz powtórzę, że twój pomysł jest głupi. — Uśmiechnęłam się sztucznie, ponieważ bardzo nie lubił, gdy podważałam jego decyzje, ale do tego zdążył przywyknąć. Nauczył mnie, abym zawsze miała swoje zdanie i chyba czasem zaczynał tego żałować. — A jeśli sądzisz, że znajdziesz odpowiedzialnego nastolatka, to życzę powodzenia.

Tata upił łyk kawy i wzruszył ramionami, podczas gdy ja wyjęłam z torebki swój telefon, aby sprawdzić, kto do mnie napisał.

— Wiem, że ciężko ci uwierzyć w to, że twoi rówieśnicy mogą tacy być, ale nie martw się. — Wyprostował się na swoim krześle naprzeciw mnie. — Nie wszystkie dzieci są tacy, jak twoi znajomi z Orlando. Mam rację, Clinton? — Spojrzał na swojego pracownika-przyjaciela znacząco, wręcz wymuszając w ten sposób potwierdzającą odpowiedź.

— Cóż... — Clinton złapał mocnej swoją filiżankę kawy i przystawił do ust, aby wymigać się od odpowiedzi. Rozumiałam, że nie chciał wcinać się pomiędzy naszą sprzeczkę, a tym bardziej brać jedną ze stron.

Zacisnęłam mocniej szczękę, aby nie dać się sprowokować do kłótni. Chciałam, jak najbardziej pokazać, że opinia ojca na ten temat po mnie spływała. W ramach zignorowania go, odczytałam wiadomość od Connora.

Connor: Już za tobą tęsknimy.

Uśmiechnęłam się mimowolnie czytając te słowa. Connor dołączył do smsa zdjęcie Mishy i Tiny. Dziewczyny siedziały na brzegu basenu w domu Connora, a w ręku trzymały kolorowe drinki. W tle James leżał na leżaku z okularami przeciwsłonecznymi na nosie.

Złamałeś mnie pierwszyWhere stories live. Discover now