- Rozdział IV -

Começar do início
                                    

Nie chwila... przecież tam nie będzie jak nic światła, trzeba wziąść telefon.

NO TAK! ma przecież 2%, nie no świetnie, zostaje albo latarka albo świeczka. Chyba, że Karl zostawił telefon, nie no przecież miał pisać do mnie to na pewno by zostawił telefon.

MYŚL ALEX MYŚL!

Dobra szukam latarki i zapałek.
Ruszyłem w stronę kuchni i znalazłem paczke zapałek i jako tako działającą latarke.
Wróciłem do pokoju Karla i złapałem za narzędzia.

Okej. - mówiłem sam do siebie - trzeba wyjąć te drzwi.

Wziąłem jakieś randomowe rzeczy i zacząłem siłować się z drzwiami.
Po 10 minutach ogarnąłem jak to się robi dzięki filmikowi z YouTube, to było głupie.
Za drzwiami była ciemność... nie było widać nic.
Wziąłem latarkę i poświeciłem ku ciemności, były tylko schody, poszukałem włącznika - nie było.
Wziąłem zapałki i zapaliłem świeczke. Latarkę zostawię na później - powiedziałem sam do siebie by lepiej zapamiętać.
Wziąłem świeczke w ręce i stanąłem w progu drzwi

Ra kozie śmierć - powiedziałem do siebie i zszedłem po schodach.

Jedyne co mnie zastanawiało to to, czemu tu są schody w dół skoro to jest blok?
W sumie gdy szliśmy do mieszkania Nicka, drzwi mieszkaniowe były tylko po lewej stronie, po prawej były ozdoby.
No dobra, pierwszy raz spotkałem taki blok. Schodków nie było dużo tylko ja szłem powoli i tak mi się wydawało, że jest ich niezliczona ilość. Dobra, tu jest włącznik, może działa. Po chwili zapaliło się lekkie żółtawe światło.
No dobra, trzeba się rozejrzeć.

(* Pov Karl *)

Nick?

Tak? - odpowiedział patrząc na mnie.

Gdzie my właściwie idziemy? - spytałem z głową w dół

Niespodzianka.

A okej - odpowiedziałem niezadowolony - a kiedy dojdziemy?

Za 10 minut będziemy na przystanku tam ci wszystko powiem.

Okej - powiedziałem łapiąc Nicka za ręke a on się aby spojrzał na nasze splecione dłonie.

Um, przepraszam - powiedziałem i próbowałem wyrywać ręke ale Nick trzymał ją...

Szliśmy w dość krępującej ciszy, ale gdy zobaczyłem sklep chciałem coś powiedzieć ale tego nie zrobiłem, coś trzymało mnie za gardło i nie mogłem nic powiedzieć.
Doszliśmy na przystanek, było ok. godziny 13 - Nick patrzył na rozpiske i po chwili powiedział

Za 5 miinutmy autobus.

Autobus dokąd? - spytałem pytającym spojrzeniem.

Zobaczysz Karl. - powiedział i wsunął ręke do kieszeni. Przewróciłem oczami i wyciągnąłem telefon z kieszeni by zobaczyć czy Alex coś pisał - nic. Widziałem jak Nick patrzył mi w telefon a ja wyglądałe  jakby Alex miał coś napisać więc szybko napisałem do Alexa.

__________________________

Ja: Hej Alex, jak się czujesz?
*dostarczono*
__________________________

Nie odpisał, cóż może przeszukuje mieszkanie albo telefon zgubił.
Po chwili podjechał autobus, nic nadzwyczajnego, wsiedlismy, zajeliśmy miejsca i pojechaliśmy ale nie wiem gdzie.
I tak z przystankami jechaliśmy:

5 minut...
10 minut...
20 minut...
30 minut...
Godzine...
Aż się nie stało to.

(* Pov Narrator *)

Eh... - powiedział Alex wychodząc spod stert kartonów. - poważnie? Nic tu oprócz ton kurzu nie ma.

Chłopak chodził i szukał co jeszcze można przeszukać.

A może ja źle szukam? - pomyślał - może musze o wiele bardziej się przyłożyć i szukać dokładniej. To ma sens.
Wrócił do kartonów i kopnął jedej co było głupie bo coś pękło.
Jezu Alex jakiś ty głupi! - powiedział i otworzył karton.
Jakaś stara porcelana?  - spytał się siebie. Tak, to była stara porcelana.

Dobra - powiedział do siebie, żeby nie myśleć, że ta porcelana będzie ważna w tej "sprawie" - ona na pewno, nie jest ważna ani nic, chodźmy dalej.

Pootwierał pare kartonów, nie było tam nic nadzwyczajnego, jakieś książki, zzepsute drobiazgi, zdjęcia roślin, zwierząt i krajobrazów.

W końcu zostało zaledwie 4 kartony, otworzył jeden i zobaczył albumy.
Odłożył je nabok i otworzył następny karton, były tam papiery i zdjęcia, przesunął karton nabok i otworzył następny. W następnym kartonie były papierowe zdjęcia, wyjął jedno i zobaczył, że są pomazane różnymi kolorami. Otworzył ostatni karton i zobaczył zeszyty, otworzył jeden zeszyt i było tam dużo szkiców istot paranozmalnych i innych "strasznych" rzeczy.
Oczywiście nie mogło zabraknąć tony kurzu.

Chłopak podniósł się z podłogi i przypadkiem wypadł mu klucz.

No tak - powiedział - przecież mam klucz może gdzieś są drzwi do których by pasował, albo skarbiec. Alex rozglądał się po pomieszczeniu jednak nic nie mógł znaleść. Drzwi był obok schodów, mógł ich nie widzieć bo było ciemno. Wsadził klucz w zamek i przekręcił... było tam ciemno i zimno, czuł, że co obok niego stoi. Nie chciał wchodzić ale może tam być coś ważnego, ale może być i niebezpieczeństwo.

Zadał pytanie:

Iść czy nie?

Wybierzcie mądrze!!:

1. Iść

2. Nie iść

_____________________
         1139 słów

Sorka, że była taka przerwa jednak się źle czułam. Wczoraj jeszcze miałam wesele i nie zdążyłam dopisć nie wstawie wam rozdziału z zaledwie 600 słowami.

Btw moj przyjaciel  to bedzie czytał [*] w kom XD

*Edit*

Udało sieee~~Kc was 💅🍯

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

Udało sieee~~
Kc was 💅🍯

Miłego dnia/ wieczora/ nocy! ❤

~Mój Opiekun~ 𝑲𝒂𝒓𝒍𝒏𝒂𝒑 ☯︎Onde histórias criam vida. Descubra agora