- Rozdział II część 2 -

3K 165 386
                                    

(* Pov Sapnap *)

Obudziły mnie krzyki i czyjś płacz, było ok. 2 rano, więc nie mógł nikt inny krzyczeć niż ktoś ode mnie z domu. Poszedłem więc zobaczyć co sie dzieje. Wszedłem do pokoju Alexa ale go tam nie zastałem, pobiegłem szybko do Karla, był ale cały się trząsł.

- hej Karl, czemu nie śpisz? Co sie dzieje? - spytałem zmartwiony.

Karl aby milczał.
Przytuliłem go i zobaczyłem, że w jego głowy leci krew. Zaniepokoiłem się i to poważnie.
Po chwili coś uderzyło w okno, było to coś przypominające kamień, wyjrzałem za okno i prawie oberwałem kamieniem. Grupa osób około 19/20/21 lat cisnęła kamieniami i szkłem w okno.

Nagle przypomniałem sobie, że przecież nigdzie nie było Alexa.

Odwróciłem się w stronę Karla i usiadłem przy nim.

- Karl, wiesz kim oni są? - spytałem niepewny.

- Tak, to są... - i umilkł na parenaście sekund - to są osoby z mojej dawnej szkoły, znęcali się nade mną i moją psychiką, mówili, że nigdy mnie nie zostawią, chyba, że umrę... nie raz chciałem to zrobić i sie od nich uwolnić, jednak coś mnie trzymało i nie dawałem sobie rady. Po skończeniu szkoły przeprowadziłem się tutaj, jednak oni namierzyli widocznie moją lokalizacje... - rozpłakał się.

- oj, Karl nie płacz jesteś ze mną nic Ci sie nie stanie - przynajmniej tak spróbuje... powiedziałem nie słyszalnie.

- dziękuje Nick, wiesz, bo- powiedział niepewnie ale przerwały mu krzyki i wrzaski z dworu.

Szybko wyjrzeliśmy za okno w pokoju Karla. Alex krzyczał i wyzywał tą grupke osób. Od razu obrałem buty i pobiegłem do niego, krzyczeliśmy na nich razem, aż nie przyszedł przerażony Karl.

Nagle jakaś dziewczyna z grupy się odezwała

- hej karl, tęskniłeś? - zaśmiała się - pamiętasz twojego kotka który oberwał nożem? - zaśmiała się jeszcze głośniej

Nagle cała grupa zaczęła się śmiać jak głupia, a Karl nie mógł powstrzymać łez i się rozpłakał.

Widziłam jak nerwy Alexa puszczają, ułożył ręke w pięść i przywalił nabliższemu chłopakowi z grupy, po chwili zrobiłem to samo. Zaczęła się bitwa, byłem dobry jeśli chodzi o bicie się i zauważyłem, że Alex również. Po około 10 minutach spłoszyliśmy ich, ja miałem jedynie podbite oko i rozwaloną wargę od kamienia, a Alex pocięty policzek od szkła. Staliśmy chwilę gratulując sobie z Alexem, aż zobaczyliśmy, że nie ma Karla.

(* Pov Karl *)

Nienawidze ich, tak bardzo ich nienawidze, zabili mi go, jedyną tamtą pociechę...

(Ten kot który był na początku książki, jest siostry Alexa, ale nie miała jak go utrzymać więc oddała go Alexowi a, że Karl o wiele bardziej się z nim związał to mówi, że to kot Karla, ale opiekują siś nim razem).

Uciekłem od nich, nie chciałem na to wszystko patrzeć, nie chciałem, żeby widzieli jak znowu płacze.
Aktualnie jestem na końcu ulicy. Iść do lasu czy do domu?
Nie mogę wrócić, nie chce.

Ku lasu rusz.

Poszedłem przed siebie, w pola, już blisko lasu, tylko po co tam ide? W sumie nie wiem, ale pójde.
Dzieliły mnie od tego niezwykłego lasu już tylko pare metrów, weszłem.

(OPIS LASU MOŻNA POMINĄĆ)

Las był ciemny, w końcu było ok. 3 rano
Na szczęście znalazłem jakiś lampion, nie wiem czemu był zapalony, to mnie nie obchodziło. Droga była duża, koloru bladego fioletu, brązu i gdzie niegdzie zielonkawej trawy, było na niej też troche kamieni i kamyczków takiego koloru, szarego i czarnego. Drzewa były wielkie i potężne, jednak było pare cienkich. Liście były zielone, brado fiiletowe i troche brązowe. Zwisały również gdzie niegdzie grupowe ciemno zielone liany. Ten las był piękny. Było jeszcze troche krzaków z małymi czerwonymi owockami, jednak nie wiem czy można je jeść. Było też troche kwiatów. Białe stokrotki i niebieskie chabry - chyba to były chabry... Były również jakieś małe jeziorka. Ślicznie tu było.

(KONIEC OPISU LASU)

Siedziałem nie daleko wejścia do lasu na jakiejść przewalonej kłodzie. Było mi troche zimno, ale nie narzekałem, podobało mi się tu, było tu cicho i spokojnie, i oczywiście PIĘKNIE!

[...]

Nie wiem ile tu siedziałem... ale było już całkiem widno. Nie wziąłem telefonu więc nie wiedziałem która godzina. Ale po jakimś czasie usłyszałem, że coś się rusza w krzakach... przeraziło mnie to, jestem strasznie bojaźliwy.

A co jak to jakiś dzik?! Albo wilk?! Albo jakieś inne groźne zwierze?! - krzyczałem w myślach, a z moich oczu ze strachu poleciała jedna, pojedyńcza łza.

- co robić?! - krzyknąłem znowu w myślach.

- Wybierzcie! -

1. Iść zobaczyć co to jest.

2. Zignorować to i iść w inne miejsce.

3. Wrócić do domu.

____________________
    723 słow

Taki rozdział na szybko bo ogólnie to jade sobie samochodem i mi sie nudzi, więc łapcie rozdział na nudną lekcje!

Przy okazji wynierzcie co ma dalej zrobić Karl!

Miłego dnia/ wieczora/nocy! 💖


~Mój Opiekun~ 𝑲𝒂𝒓𝒍𝒏𝒂𝒑 ☯︎Kde žijí příběhy. Začni objevovat