Incubus X

479 41 10
                                    

Grafik Miyi należał chyba do najbardziej napiętych, z jakimi Sora spotkał się w całej swojej karierze.

Przez następne parę dni tułali się obaj z miejsca na miejsce; na próby, wywiady, spotkania. Życie nagle stało się nieskończenie szybsze niż zwykle; każde parę godzin stanowiło długą, męczącą listę obowiązków. Strach myśleć, jak to wyglądało, zanim skończyli kręcić serial, w którym Niya grał jedną z głównych ról.

Sora, pomimo tego natłoku zobowiązań, nie narzekał nań wcale. Lubił, kiedy coś się działo. Oczywiście, że go to męczyło, ale znajdywał w tym także mnóstwo pozytywów. Z żywym, szczerym zainteresowaniem obserwował, jak życie Miyi wyglądało naprawdę. Jego życie, ale i sama jego osoba.

Ogólnie rzecz biorąc, blondyn był sobą, gdy otaczali go ludzie, którzy w jakiś sposób od niego zależeli lub których długo znał. Watanashi, starszy, małomówny mężczyzna, który ponoć już od paru dobrych lat pracował jako jego kierowca, był chyba najczęstszym świadkiem jego prawdziwej natury. De facto większość życia upływała Miyi w samochodzie, w drodze skądś, dokądś, przez coś, we wszystkich konfiguracjach. Utrzymanie fasady przed kierowcą stanowiłoby raczej rzecz niemożliwą.

– Podkręć klimę – mruczał idol co jakiś czas.

– Przepraszam, już bardziej nie mogę – odpowiadał Watanashi cicho. Wówczas Miya wzdychał ciężko.

– ...ja pierdolę...

Sora również stał się częścią tych podróży, i przed nim Miya także się nie krępował. Dołączenie do grona osób, przed którymi blondyn nie udawał, nie było więc szczególnie trudne, ale za to cholernie satysfakcjonujące. Jak śmiesznie słuchało się kolejnych przekleństw płynących z tej ślicznej buźki, a jak zabawnie zastanawiało się, co o prawdziwym Niyi pomyśleliby jego oddani fani. Czy jakiegokolwiek z nich dopuściłby do kręgu ludzi, przed którymi zachowywał się szczerze?

Im dłużej ochroniarz z nim pracował, tym bardziej dochodził do wniosku, że to nie sam Miya podejmował tę decyzję.

Higuchi od początku wywoływała w Sorze mieszane uczucia. Poznał ją, gdy pewnego razu czekała na nich na planie któregoś programu, w którym Niya miał się pojawić. Nie uprzedziła o tym nikogo. Sorze przedstawiła się po prostu jako Higuchi – imienia nie podała.

– Nie wyskakuj tylko, dobra? Jesteś teraz Niyą – pouczała idola, nim nagrywanie się zaczęło. – Sprzedaj się.

Była jego menadżerką, i to ponoć prawie od początku jego kariery. Chyba dobrze czuła się w tej roli, a na pewno bardzo ją lubiła. Z Sorą dzieliła zamiłowanie do ubierania się wiecznie zbyt oficjalnie jak na okazję. Nie wychodziła z marynarki i butów na wysokim obcasie, czarne włosy upinała zawsze w wysoki kok, a to, jak jej twarz wyglądała bez makijażu, pozostawało tajemnicą. Chełpiła się tym, że była kimś ważnym. W ogóle nie przejmowała się tym, że Miya nikomu nie odszczekiwał tak agresywnie, jak jej. Albo go denerwowała, albo żadnej innej osobie tak nie ufał; trudno powiedzieć. Sora nadal nie wiedział dokładnie, przy kim jak się Miya zachowywał. I cokolwiek by o nim nie mówić, w zakresie przeskakiwania pomiędzy prawdziwym sobą a swym alter ego dokonywał prawdziwych cudów.

Choćby przed sekundą jeszcze przeklinał, chlał i wypalał jednego papierosa za drugim (bo w tytoniu również gustował), gdy tylko w oczach mignęła mu kamera, momentalnie stawał się uprzejmym, nieśmiałym chłopczykiem. Stawał się Niyą, takim, jak go znano. Zupełnie tak, jakby w jego ciele żyły dwie zupełne różne osoby, zamieniające się miejscami w zależności od nastroju i potrzeb. Sora obserwował to z niemałym zafascynowaniem, ale i podziwem. Lubił go. Z dnia na dzień coraz bardziej.

Idol | bxbWhere stories live. Discover now