- Żebyś się tylko nie zdziwiła, jeśli tak nie będzie. - chłopak z tą myślą wszedł do budynku.

Poszedł z Panią Choi do recepcji, gdzie razem dowiedzieli się pod jakim numerem jest gabinet terapeutyczny.
Naprawdę chciał już stąd wyjść i nie wracać. Wciąż uważał, że będą to tylko zmarnowane pieniądze jak i godziny jego "cennego" życia.

Po zapukaniu do drzwi, weszli do środka.
Pomieszczenie było całkiem spore. Beżowe ściany, fotele w odcieniach brązu, szary stolik, mały dywanik... miejsce wydawało się być całkiem bezpieczne.
San czuł się w miarę komfortowo.

Jedyne, co martwiło i go przerażało, to to, że terapeutą był mężczyzna. Nie miał zaufania do facetów po czterdziestce (taki dał mu wiek).

- Dzień dobry, ja umawiałam syna do Pana na terapię. - kobieta przysunęła do siebie bruneta, który nie spojrzał na mężczyznę stojącego przed nim - Tylko trochę... mało mówi. - dodała szybko.

- Nie ma problemu, jakoś damy radę. Dogadamy się ze sobą. - facet uśmiechnął się do chłopaka, z którym spędzi za chwilę godzinę -  Prawda, San?

Brunet powoli kiwnął głową. I tak nie miał innego wyboru, musiał tu zostać i "rozmawiać" z obcą mu osobą.

- Dobrze, więc przyjdę za godzinę. - powiedziała Pani Choi, która spojrzała na swojego zestresowanego syna - To tylko godzina, San. Wytrzymasz. - dodała, po czym udała się do drzwi, przez które potem wyszła.

- ... Okej, usiądź sobie wygodnie na fotelu i... napisz coś o sobie. Tu masz kartki i długopis. - mężczyzna wskazał na brązowy fotel oraz leżące na stoliku kartki - Ja jestem Kim Sangyun*. Postaram pomóc ci trochę otworzyć się do ludzi, bo z tego co mówiła o tobie twoja mama, jesteś bardzo zamknięty w sobie. - dodał siadając na swoim fotelu. San chwilę później zrobił to samo.

Tak jak prosił terapeuta, napisał na kartce swoje imię, nazwisko, wiek i rzeczy, które chociaż trochę sprawiają mu przyjemność. Wspomniał też o Mingim, który teraz pewnie jest czymś zajęty. Czymś na pewno ciekawszym od siedzenia w takim miejscu, w jakim znajdował się teraz brunet.

Nie napisał już nic więcej. Uznał, że nie będzie dzielił się swoimi prywatnymi sprawami z osobą, którą ledwo znał.

- Nie jest mu do życia potrzebne to, przez co jestem taki "zamknięty w sobie". - pomyślał, po czym spojrzał na zegarek - Uh... chcę już do domu...

Tak więc resztę czasu przemilczeli.

~

Gdy czas wizyty dobiegł końca, San poczekał na swoją rodzicielkę na korytarzu. Ta musiała wejść jeszcze na chwilę do gabinetu aby zapłacić i wyciągnąć od Pana Kima informacje, które nic nie wniosły do jej życia. Przecież wiedziała ile lat ma jej syn i jak ma na imię. Jedyne, czego się dowiedziała to to, że młody Choi lubił rysować.

- To jest ciężki przypadek. Przez całą godzinę nie odezwał się ani słowem. Czy Pani i Pani mąż próbowaliście z nim porozmawiać? O czymkolwiek? - zapytał mężczyzna - To bardzo ważne, żeby próbować takich rzeczy.

- Nie rozmawialiśmy z nim od dawna. Razem z mężem nawet nie pamiętamy jak brzmi jego głos... - westchnęła - Ale staramy się być dla niego wyrozumiali. - dodała, po czym wyjęła odpowiednią ilość pieniędzy, które należały się terapeucie - Proszę, to cała kwota. - wręczyła mu wszystkie przygotowane wony.

- Dziękuję bardzo. - mężczyzna odpowiedział i przyjął pieniądze - Niech Pani do mnie zadzwoni, czy następne spotkanie z Sanem się odbędzie. Chciałbym mieć pewność, że jakoś udałoby mi się mu pomóc.

- Tak, dam Panu znać. - uśmiechnąła się - Do widzenia. - powiedziała i wyszła do swojego syna - Chodź, idziemy. - mruknęła do niego.

Tak naprawdę ani ona ani Pan Choi nie byli wyrozumiali dla swojego dziecka. Jednak w tej sytuacji kobieta musiała trochę skłamać, żeby postawić siebie i męża w lepszym świetle.

~

Wrócili do domu, gdzie czekał już ojciec Sana jak i mąż Pani Choi. Siedział spokijnie na kanapie i oglądał mecz, trzymając kieliszek wina.

- Gdzie byliście? - zapytał, kiedy usłyszał kroki z przedpokoju.

- Zapisałam naszego syna na terapię, ale wątpię, żeby to pomogło. - westchnęła kobieta - San, czemu ty nie możesz być normalny? Jesteś przecież dorosły, a zachowujesz się jak dziecko, które potrzebuje uwagi. - mruknęła wieszając kurtkę na wieszaku - Brakuje ci jeszcze jakiejś depresji i samookalecznia do tego wszystkiego.

- No a żebyś się nie zdziwiła, jeśli kiedyś zobaczysz moje nadgarstki...

- Daj już mu spokój. Jeśli się nie ogarnie, będzie trzeba podjąć inne środki, tak? - wtrącił się mężczyzna, który wstał z kanapy, w celu odniesienia do kuchni pustego kieliszka po winie - San, idź do pokoju i zajmij się nauką. - podsumował i więcej się już nie odezwał, tak samo jak Pani Choi.

Resztę dnia brunet spędził leżąc w łóżku płacząc. Było mu cholernie przykro, kiedy słyszał to co mówili jego rodzice.

- Chciałbym teraz kogoś przytulić... - westchnął cicho. Spojrzał na bluzę leżącą na ziemi, po czym wstał i wrócił z nią z powrotem do łóżka.

Mimo, iż pamiętał do kogo należała ta bluza, wciąż była jego ulubioną, ale niestety ogromnym bólem było dla niego noszenie jej.

- Ciekawe co u ciebie, Wooyoung... - wyszeptał, po czym zamknął oczy i kilka minut później zasnął.

Ah... czasami tak bardzo chciał zasnąć i się nie obudzić...

<>

ja żyję
i naprawdę przepraszam, że nie było rozdziału przez tak długi czas...
wracają do mnie pewne myśli sprzed kilku miesięcy, do tego szkoła itp.
postaram się w wakacje pisać trochę więcej
i obiecuję, że nie zostawię tego fanfika tak jak ,,Toxic love" (chociaż do tego planuję wrócić)

do zobaczenia w następnym rozdziale <3

do zobaczenia w następnym rozdziale <3

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


𝚅𝚘𝚒𝚌𝚎 | 𝚆𝚘𝚘𝚜𝚊𝚗Where stories live. Discover now