Pocieszenie

10 2 3
                                    




POV. Jesteśmy teraz z perspektywy Ignacego, który dopiero wybiegł z domu Costy.


Biegłem... biegłem ile sił w nogach.. nie chciałem patrzeć za siebie... zimne od chłodnego powietrza łzy, spływały po moich zarumienionych policzkach.

-Costa... - Zwolniłem trochę kroku - Costa coś ty zrobił...? - Stanąłem na środku parku przez który biegłem. Zakryłem oczy jednym rękawem szmato-bluzy i przetarłem chłodne już łzy.

Byłem zmęczony.. zmęczony i smutny, ale dlaczego smutny, a nie zły? Nie miałem siły już biec, więc szedłem powolnym krokiem do domu.


Ignacy wrócił do domu około pierwszej. Był wyczerpany całym dniem i tylko się położył na łóżku, ale nie spał.. tylko płakał. Płakał całą noc, aż ze zmęczenie zasnął praktycznie na 10min przed budzikiem..

Niedziela minęła spokojnie, nic specjalnego się nie działo..

Nastał poniedziałek, najgorszy dzień tygodnia, Ignacy zmusił się do wstania z łóżka do szkoły, a raczej to jego matka go wygoniła z wyra miotłą.


Wszedłem do szkoły zakrywając głowę kapturem. Nie miałem nawet siły podnieść głowy. Rozglądałem się tylko, czy w pobliżu nie ma Costy. Nie chciałbym na niego wpaść... na pewno nie po tym co stało się u niego w pokoju.


POV. Perspektywa Alfreda :)


Cały weekend myślałem jak zaprzyjaźnić się z Ignacym i chyba wpadłem na dobry pomysł, skoro on jest dobry z chemii to może ja mu pomogę z biologią! - Alfred zaczął cieszyć się jak szczeniaczek, ale zaraz zmarkotniał - O ile będzie chciał mojej pomocy.. - Alfred złapał się za swój sygnet - No nic i tak spróbuję!

Chodziłem po korytarzu przed lekcjami i szukałem Ignacego wzrokiem, szybko zerknąłem na telefon, żeby sprawdzić czas. 5 min do lekcji, no cóż najwyżej poszukam go po lekcjach. Kiedy zmierzałem w kierunku swojej klasy zauważyłem chłopa, który szedł przy szafkach ze spuszczoną głową.

Nie byłem pewny, czy był to Ignacy, czy ktoś inny, dlatego postanowiłem rozegrać to trochę jako żart, dlatego zaszedłem tą osobę od tyłu i złapałem za ramiona mówiąc przy tym - Bonjur~ -

Osoba zamiast odwrócić się i uśmiechnąć do mnie, zamachnęła się łokciem i przywaliła mi w brzuch. Nie spodziewałem się tego, dlatego zgiąłem się z bólu i spojrzałem z wyrzutem na osobę, która odwracają się okazała się być Ignacym. Jego oczy były czerwone, jakby płakał lub miał uczulenie, a jego policzki były całe czerwone.

Ignacy spojrzał na mnie z szokiem na twarzy, po czym dosłownie uciekł.


POV. Perspektywa Ignacego

Jedyne czego chciałem to dojść do swojej klasy i to żeby ten dzień już minął. Starałem się omijać wszystkich idąc pod szafkami. Nagle z dupy poczułem czyjeś dłonie na moich ramionach i usłyszałem ciche "Bonjur", odruchowo uderzyłem tą osobę z całej siły łokciem w brzuch. Dopiero po chwili do mnie dotarło co zrobiłem, odwróciłem się, żeby przeprosić, ale kiedy zobaczyłem zgiętego w pół Alfiego, zamurowało mnie, nie wiedziałem jak się zachować... nie dość, że ostatnio powiedziałem, że mnie obrzydza to teraz go uderzyłem... pewnie myśli, że jestem najgorszą osobą na świecie. Nie chciałem żeby jeszcze widział mnie w tym stanie, dlatego postanowiłem uciec.. jak tchórz.


Siedziałem za kontenerami z papierosem w ustach, nie wiedziałem co robić.

-Wszystko psuje...- Z oczu Ignacego poleciały pojedyncze łzy.

Zerknąłem szybko na telefon, leci już 3 lekcja. Co teraz? Iść na lekcje, czy iść się powłóczyć po mieście? Wstałem i otrzepałem spodnie. Na pewno nie będę siedział tutaj.. już mnie tyłek boli [ehem... ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯ zobaczymy co przyniesie przyszłość odp.Autorki]

Złapałem za klamkę od szkoły i ku mojemu zdziwieniu po drugiej stornie był Hugo. Oboje staliśmy jak wryci, ale on po chwili zaczął:

-Coś się stało? Wyglądasz nie najlepiej - Na twarzy Hugo można było zauważyć troskę

Nie czekając, po prostu mocno go przytuliłem.

-Łoooł spokojnie! heh.. .. chcesz powiedzieć co się stało? - Hugo odwzajemnił uścisk

Lekko potrząsnąłem głową, że nie, a Hugo nie zadając zbędnych pytań też mocniej mnie przytulił.

-Wiem stary.. czasami.. czasami jest ciężko, ale pamiętaj, że zawsze masz mnie i Costę.

Ciarki przeszły mnie na samo wypowiedzenie tego imienia, ale starałem się o tym nie myśleć. Minęło trochę czasu i razem z Hugo postanowiliśmy uciec z lekcji. Poszliśmy do naszej ulubionej knajpki "Uno Bros Tres Tacos". Wiedziałem, że Hugo to mój najlepszy przyjaciel, ale nie chciałem mu mówić o incydencie z Costą, więc powiedziałem tylko o sytuacji z Alfredem.

-Uhh.. krzywa akcja stary, ale dlaczego go uderzyłeś?

-Sam nie wiem.. wystraszył mnie, ale po incydencie w bibliotece nie miałem odwagi nic powiedzieć i no.. wtedy spotkaliśmy się przy kontenerach.. to cała historia - złapałem się za tył szyi nerwowo

-Musisz go przeprosić mordo, czy chcesz czy nie to twój partner..

-Partner?!

-UH? Partner do projektu! Haha..- Hugo nerwowo się zaśmiał - Tak czy inaczej Alfred to spoko chłop z tego co się dowiedziałem i jestem bardziej niż pewien że ci wybaczy. Możesz także spróbować coś dla niego zrobić jako przeprosiny za twoje czyny.

Z Hugo zjedliśmy sobie po jednym Taco i rozeszliśmy się w swoje strony. Poszedłem odrazu w stronę domu i po powrocie do swojego kochanego pokoju położyłem się ze słuchawkami w uszach. Nie wiem czemu ale poczułem pewną ulgę po rozmowie z Hugo. Mam przeczucie, że teraz będzie już tylko lepiej...



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nowy rozdział LETS GOOOO

Kocham pisać te rozdziały jak tylko ktoś je pochwali 🥺🥺

Do następnego 🥰

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 15, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

FF idealnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz