Ostateczna walka #02

18 1 0
                                    

Neverwinter, Upadła Wierza Miesiąc wcześniej

- Nie jest dobrze! Położyłam już piętnastu, a oni ciągle się mnożą. – Krzyczy Helga, wbijając swój ogromy topór w głowę nieumarłego, przecinając go na dwie części. – I gdzie do cholery jest Vivienne?

W tym momencie na ziemi powstaje magiczna mgła. Szczątki wcześniej pokonanych szkieletów łączą się na nowo i prostują się na nowo. Potwory otaczają Hejana i Helgę, ciemny elf szybko zamyka oczy i szepcze zaklęcie. Zanim szkielety zdążają cokolwiek zrobić, zatrzymują się i rozglądają się tak jakby nie widziały elfa i krasnoluda. Helga wykorzystuję szansę i roztrzaskuje grupę przeciwników. Elf wymyka się i biegnie do Luny, która walczy ze swoim mistrzem.

- Trwa to dużej niż myślałem. Czas to zakończyć. – Z pogardą wymówił słowa. Zebrał w sobie energię i skierował na Lunę. Kula mocy, kieruję się prostą na nią. Dziewczyna zasłania się rękoma, jest już za późno na ucieczkę. Naglę czar uderza, ale nie w Lunę tylko barierę. Hejan nie dowierza, czuję w powietrzu coś bardzo nie dobrego, niepokój w nim rośnie. Luna odsłania twarz, bariera wciąż ją chroni przed atakiem Tarquina. Po chwili słyszy głos w swojej głowie:

- „ Jesteś tak blisko celu, dziecinko." – Luna rozpoznaję ten głos od razu to Orkus. - „Teraz pozwól, że Ci pomogę."- Bariera wybucha i odpycha czar Tarquina. Mężczyzna prycha a z jego oczów widnieje nienawiść.

- Oczywiście, bez pomocy nigdy byś nie była w stanie do mnie dotrzeć. – Kręci głową z zażenowania. – Powiedź mi jakiego demona udało Ci się zwieść? Alzrius? Lupercio? Wiele z nich chciało się mnie pozbyć.

- Orkus. – Wypowiedziała Luna uśmiechają się, tylko nie był to jej głos, był bardziej niski od jej głosu. Hejan stoi w pozycji bojowej, nie tylko do starego mistrza ale do Luny także. Przekonali się wiele razy, że demon jest bardzo niebezpieczny i posiada wielką siłę. Dziwi go, że wcześniej nie wykorzystał Luny do swoich strasznych planów. Tarquin nie wyglądał na zadowolonego tyle razy udało mu się uciec, ale teraz nie widzi żadnej innej opcji niż konfrontacji.

- Czas zginąć... Nawet nie wiesz jaka to będzie dla mnie przyjemność zobaczyć Cię na kolanach. Nienawiść jaką Ona cię daruje... Wybitne. – Luna wyciąga rękę w stronę starego mistrza i wysyła mu moc, przed którą udaje mu się uciec. Naglę po całym pokoju rozprzestrzenia się dźwięk trąbek. Do Sali wchodzi 20 żołnierzy trytońskich ustawiający się na około Sali. Na środku wychodzi Vivienne.

- Przepraszam, za spóźnienie.- Oprała rękę na biodrze.- Mam nadzieje, że zostało coś dla mnie jeszcze?

- Vivienne! – Krzyknęła radośnie Helga, przy czym zabija kolejny szkielet. – Dawaj, pobij mój rekord 23 umarlaki!

***

W ostatnie tchnienie - Tarquin wykorzystał patrząc w oczy Luny. Pomimo co Orcus powiedział, jej oczy nie krzyczały nienawiścią. To był smutek, zawód młodej dziewczyny.

- Przepr... - Nie dokończył, nie zdążył. Luna wyjmuję sztylet z jego piersi i siada na podłodze. Czuje pustkę. Jej towarzyszę patrzą na nią, siedzą w ciszy, czekają na jej komentarz. Dziewczyna pada na skalną podłogę.

- Luna! – Helga podchodzi do niej i podnosi jej głowę. – To na serio? Czy Ona już do nas nie powróci?

- Mówiła, że tak ustaliła z Orkusem. Nic nie możemy zrobić to była jej decyzja.

- Co za beznadziejny kontrakt! Po tym wszystkim, co przeszliśmy! Nawet się nie pożegnała! – Helga ledwo powstrzymuję złość. Pierwszy raz widzą, jak ma szklane oczy.

- Vivienne przyniosłaś ten obraz? – Hejan odwrócił się do trytona.

- Tak, niestety mocno zniszczony, znalazłam tylko skrawek. – Daje mu do ręki. Hejan przygląda się mu.

- Możliwe, że uda mi się, złapać część jej duszy zanim całkowicie zniknie.

- Po co Ci ten kawałek obrazu? - Helga ociera rękawem łzy z policzków.

- Podczas naszego życia niektóre przedmioty stają się dla nas bardzo ważne, zwykły sygnet rodowy staję się symbolem wielopokoleniowej siły. Wierzę, że taki symbol jest w stanie przyciągnąć duszę z powrotem. Jedyny jaki problem widzę to jej ciało, nie posiadam takiej mocy aby przestać proces wymierania jej ciała. Orcus jest bardzo potężny i jego magia była w stanie ustabilizować jej ciało.

- Warto zaryzykować. – Uśmiechnęła się Vivienne.

Siwick, mieszkanie Frulima

Kobieta otwiera okno w pokoju. Lunę budzą promienie słońca delikatnie łuskające jej poliki. Mógłby to być piękny poranek gdyby nie ten ból i zawroty głowy.

- Jak się Panna czuję? Proponuję kąpiel, mogę także wyprać Pani suknie. Przyda się. – Zrywa pościel i podaję dłoń dziewczynie. Luna nie chętnie chwyta dłoń służki i powoli wstaję.

- Pomogę się Pani rozebrać. – Mówi, zaczynając rozplątywać wiązania gorsetu.

***

- Czy suknia rozmiarowo pasuję Pani?

- Tak jest w porządku, masz dobre oko. – Uśmiecha się Luna do służki.

- Pan Frulim podał dokładne wymiary. Nigdy bym nie przepuszczała że wciśnie się Panna w taką suknie. – Uśmiech znika ze twarzy Luny. – Proszę zejść na dół, ja posprzątam pokój. Luna bez chwili zastanowienia wyszła. Schodzi po schodach delikatnie. Patrzy na biurko, ale nie widzi przy nim Frulima. Podchodzi do biurka i zagląda na notatki. Są to same dokumenty portowe, podnosząc kolejne kartki zauważa dziennik. Zdania pisane po elficku. Zanim udaje się cokolwiek przeczytać otwierają się drzwi wejściowe, Luna szybko odkłada dokumenty i odchodzi od biurka. To Frulim, przychodzi w płaszczu, jego twarz nie ma większego wyrazu dopóki nie zauważa Luny.

- Wyspana? Wybacz, że nie było mnie na śniadaniu, miałem ważny odbiór transportu. – Odwiesza swój płaszcz. I podchodzi do niej. Czekając na odpowiedź.

- Dziękuję za nocleg, tawerna była pełna, nie wiem gdzie bym się wybrała gdyby nie Twoja oferta.

- Rozumiem... Gdzie Twoja сумасшедшая команда? - Frulim odchodzi od niej i siada za biurkiem. Nie patrząc już na dziewczynę tylko w dokumenty portowe.

- Cięzko powiedzieć, każdy poszedł w swoja stronę... Chyba... Chyba źle się wyraziłam z tym noclegiem. – Przerywa jej Frulim:

- Co Cię sprowadza do tego miasteczka? Od waszych odwiedzin, wioska radzi sobie bardzo dobrze, nie widzę tu żadnych nowych zadań dla najemników. – Nie odwraca wzroku od dokumentów.

- Dla Ciebie.

Frulim podnosi wzrok, jak zwykle ciężko jest odczytać z jego twarzy cokolwiek. Przygląda się Lunie w ciszy jakby próbował wyczuć czy dziewczyna kłamie. Nie zauważył nic podobnego więc wstał i podszedł do niej.

- Przyszłam tu dla Ciebie, Ty jesteś moim głównym celem. Wiem, że postąpiłam ostatnim razem źle, ale nie miałam wyboru. Dostałam jeszcze jedną szansę i chce ją wykorzystać. Zrozumiem, jeżeli już za późno... Я хотела бы провести с тобой остаток своей жизни.

- Jesteś tego pewna? – Chwycił ją za ramiona i poważnie zapytał, patrząc jej w oczy.

- Tak.

Podniósł kącik ust do góry i przyciągnął ją do siebie, przytulając ją, pocałował czulę w czoło. 


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 05, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ostatnie spotkanieWhere stories live. Discover now