- 6. Płacz -

208 20 13
                                    

!Cukrzyca alert!
( Akcja dzieje się 17 miesięcy po narodzinach Reki'ego )

Od kiedy Reki przyszedł na świat w domu Nanjo znowu zapanował chaos. Wszystko kręciło się wokół dwóch małych istotek. Ich ojcowie powoli zaczęli przyswajać i układać swoją rutynę od nowa. 

Dzień Kojiro zawsze uwzględniał odebranie Langi z przedszkola i opiekowanie się Reki'm kiedy Kaoru był w delegacji. Różowo-włosy nawet nie chciał słuchać o urlopie macierzyńskim lub tacierzyńskim, trudno było im to określić.

Reki rósł bardzo szybko, może była to zasługa tego, że zawsze zjadał swoje warzywka? Przynajmniej tak chcieli mu wmówić rodzice. No cóż, trzeba sobie jakoś radzić. 

 - Mama już! - z łazienki dobiegły krzyki małego Langi.

- Idź ty. Ja musze przebrać Reki'ego. - powiedział Kaour trzymając na rękach bobasa który nieprzyjemnie śmierdział.

- Znowu...? Jesteś pewien, że nie ma jakiś problemów z jelitami albo nerkami? - odpowiedział mu jego zielono-włosy mąż.

Kojiro wstał z kanapy i poszedł do łazienki podetrzeć starszemu synowi pupcię. Szybko założył mu śpioszki i wziął na ręce. 

- Nie powinieneś już spać? 

- Mama powiedziała, że nie pójdę spać dopóki nie zorbie rysunku do przedszkola. Nie moja wina, że Pani powiedziała mi tak późno!

- Tak tak, to wszystko wina Pani Miyury. A o czym ma być twoja arcydzieło? - zapytał zaciekawiony ojciec.

- Mam narysować swoją rodzinę. Czyli Ciebie, mnie, mamę i Rełkiego! - powiedział Langa licząc na palcach. - To będzie...eee... Raz, dwa...Czterech ludziów! - powiedział pokazując Kojiro rączkę z 4 zgiętymi paluszkami.

- Brawo! - krzyknął zielono-włosy, ale nie na tyle głośno żeby obudzić drugiego syna śpiącego w pokoju obok. - A nie możesz dać Pani tego rysunku? - wskazał na kawałek papieru oprawiony w ramkę, ten sam który Langa sprezentował mu po narodzinach Reki'ego.

- Ale to był twój prezent, a prezentów się nie oddaje! - wykrzyczał równie cicho lekko smutny Langa. - Nie podoba ci się, papa?

- Oczywiście, że mi się podoba. No co ty, przecież to arcydzieło! - odrzekł Kojiro wchodząc do pokoju synka. Powoli zbliżył się do okna i spojrzał na ulicę. Posadził synka przy małym biurku i podał mu kredki.

Po chwili malowania niebiesko-włosy chłopczyk skończył swoją pracę domową. Nagle w drzwiach stanął Kaoru.

- Będziesz musiał domalować jeszcze jednego ludzika. - powiedział dumnie przez co jego mąż musiał zaktualizować system.

- Źle policzyłem?

- Dobrze, ale będziesz miał jeszcze jednego braciszka. Albo siostrzyczkę. - powiedział Kaoru marząc już o posiadaniu tak długo wyczekiwanej przez niego córeczki.

- Co? - Kojiro w końcu zainstalował antywirusa i włączył się do rozmowy. - Jesteś w ciąży?

Różowo-włosy nic na to nie odpowiedział tylko rzucił mu elegancko zapakowane pudełeczko. Brokuł lekko nim potrząsnął i szybko otworzył. W środku znajdował się pozytywny test ciążowy. Z jego czerwonych oczy poleciało kilka łez szczęścia.

- Czemu płaczesz, papa? - zapytał się go Langa jednocześnie przytulając się do jego nogi. W międzyczasie brokuł zaczął płakać jak mała dziewczynka.

- 5 tydzień. Miałem ci powiedzieć jutro rano ale nie mogłem już wytrzymać?

- Tak bardzo mnie kochasz? - zapytał wycierając potok łez rękawem.

- Tak bardzo chciałem zobaczyć jak płaczesz jak mała dziewczynka.

Mężczyzna podszedł do Blossom'a, oczywiście Langa nadal trzymał się jego nogi, i przytulił się do jego brzucha.

- Wiesz, że jeszcze nic nie poczujesz? - odpowiedział mu sarkastycznie mąż głaszcząc go po głowie. - A poza tym musisz położyć Langę spać.

---

W końcu, po kilkunastu minutach przekonywania syna, że pod jego łóżkiem nie ma żadnych potworów, ten poszedł spać. Szczęśliwi, lecz zmęczeni rodzice, mogli w końcu pójść spać. To będzie ciężkie 9 miesięcy.

Rodzicielstwo jest trudne / Przygody w rodzinie Kojiro&KaoruWhere stories live. Discover now