- 2. Nigdy więcej -

306 27 11
                                    

- Sheeeeshhh...!

- Sheeeshh!

- Sheee- 

- Możecie już przestać? - zapytał się dzieci zdenerwowany Kojiro. - Chyba, że chcecie iść na pieszo resztę drogi.

W taki sposób wszystkie dzieci zielono-włosego ucichły.

- Tak myślałem. - odpowiedział Joe i wrócił na miejsce kierowcy.

- Dlaczego Sho tak długo to zajmuje? - zapytał zirytowany przeciągającym się postojem Miya. - Nie mogła sikać za autem?

- Dziewczynki nie sikają na stojąco. - odpowiedział mu Reki podciągając spodnie.

- Przecież wiem! 

- To po co się głupio pytasz? - wtrącił się Kaoru wychodząc zza rogu z Sho. 

Wszyscy wpakowali się do samochodu i ruszyli w dalszą drogę.

---

Po godzinie udręki byli już na miejscu. Na szczęście nie zajęło im to więcej czasu, raczej żadne z nich nie chciałoby wysłuchiwać Miya'i pytającego się ''Daleko jeszcze?''.

Po kilku minutach byli już po kontroli przy bramkach.

- Formuła Jeden, nadchodzę! - krzyknął Reki.

- Nie tak prędko. Najpierw idziemy na lżejsze atrakcję. - Cherry złapał go za kaptur od bluzy, powstrzymując go w ten sposób od ucieczki.

---

Po kilku godzinach nareszcie nadszedł czas na wielki moment. Jednak nie wszyscy chcieli podjąć się tego ryzyka, odmówili Kaoru i Sho. Dziewczynka jednak zgodziła się w ostatniej chwili zachęcona przez braci, a 'mama' został na ławce pilnując bagaży. 

Dzieci wydawały się podekscytowane nowym doświadczeniem, jednak nie Kojiro.

Zielono-włosy siedział sztywno, zestresował się tym co się zaraz stanie. W duchu zaczął przeklinać Cherry'ego, różowo-włosy dobrze wiedział o tym, że mąż boi się kolejek górskich. Oddałby teraz wszystko byle by zamienić się z nim miejscami.

Podczas gdy rollercoaster zmierzał do góry napięcie w Joe cały czas rosło. Gdy byli już blisko gwałtownego zjazdu na dół to złożył on ręce jak do modlitwy.

W momencie, w którym kolejka pojechała w dół, dusza Kojiro opuściła jego ciało. Krzyczał on chyba najgłośniej ze wszystkich.

Gdy już wysiedli z wagoników Miya nie mógł opanować śmiechu, tak samo jego rodzeństwo. Widok ich wystraszonego ojca był ogromną rzadkością oraz był dla nich bardzo zabawny.

- Widać, że papa się super bawił. - powiedział Kaoru widząc w pół żywego męża zmierzającego w jego stronę z pociechami.

- Nigdy więcej... Teraz ty idziesz się z nimi przejechać... - odpowiedział mu Joe siadając na ławce.

I w taki właśnie sposób minął im cały dzień w parku rozrywki, Kojiro dobrowolnie nosił wszystkie bagaże a reszta rodziny bawiła się za niego.

---

W drodze powrotnej wszystkie ich pociechy usnęły. Zielono-włosy i jego mąż patrzyli na tej widok z rozczuleniem. Nagle 'mama' wyjął z torby aparat i zrobił im zdjęcie.

- Nie mów, że dzisiaj cały czas robiłeś zdjęcia... - brokuł spojrzał na różowo-włosego. - I nie mów, że masz też moje zdjęcia.

- Mam, mam. Spokojnie, wszystko pójdzie do albumu, kochanie~ 

- Nigdy więcej wyjazdów z wami! - krzyknął oburzony.

- Powtarzasz się. - odpowiedział Kaoru dając mu szybkiego buziaka, przez co Kojiro kierował autem cały czerwony.

Rodzicielstwo jest trudne / Przygody w rodzinie Kojiro&KaoruWhere stories live. Discover now