16. Herbatka Różana

5.4K 759 126
                                    

Cedrik wcale nie czuł się lepiej niż Llian, przeciwnie, żałował wszystkiego, co powiedział, gdy te słowa do niego dotarły. Sam nie wiedział, dlaczego miał do niej pretensje, ale to wszystko było silniejsze od niego - prawie nigdy z nikim się nie kłócił. Pewien był tylko jednego: chciał przeprosić Llian jak najszybciej, nie wyobrażając sobie, że będą mijali się, udając, że się nie znają.

W niedzielę Llian siedziała przy stoliku w kącie pokoju wspólnego wraz z Adele, młodszą Puchonką, której pomagała rozwiązać jakieś zadanie. Spojrzał na to ze swojego rodzaju rozczuleniem. Llian zawsze przecież wszystkim chętnie pomagała, nawet skrzatom domowym, to w niej zresztą lubił i cenił. Podobało mu się, że czasami była taka opiekuńcza, a czasami po prostu dogryzała każdemu po drodze. Niesforne loki wpadały jej do oczu, ale była tak pochłonięta rozmową, że nawet nie zwracała na nie uwagi.

Stał przez chwilę w pokoju wspólnym i nie ruszał się, patrząc na nią, zastanawiając się, co zrobić. Nie zważał na licznie zebrane tam osoby, nawet nie na te, które dziwnie na niego patrzyły. Jego zamyślenie przerwał Patrick, który opuścił dormitorium i zmierzał do wyjścia z pokoju, lecz zanim tam dotarł, zawołał:

- Cześć, Llian!

Dziewczyna na moment oderwała się od Adele i rozejrzała, by sprawdzić, kto ją wołał. Gdy zauważyła chłopaka, posłała mu szeroki uśmiech.

- Cześć, Patrick - odpowiedziała, już chcąc wrócić do książek, gdy nagle spotkała się wzrokiem z Cedrikiem. Mina prędko jej zrzedła, a ona sama natychmiast zajęła się z powrotem Adele, czując nieprzyjemny ścisk w piersi. Widziała jednak, że on także nie wyglądał na szczęśliwego.

Kątem oka zobaczyła, że Diggory wychodzi pospiesznie z pokoju, tak samo, jak wyszedł dzień wcześniej z biblioteki. Llian wydała z siebie głębokie westchnięcie.

- Coś się stało? - zapytała Adele, na co Llian pokręciła głową.

- Nie, Adele, ale może... Zrobimy przerwę?

- Jasne, zresztą i tak mi już dużo pomogłaś... Może jeszcze dzień przed sprawdzianem, jeśli będziesz miała czas?

- Pewnie. Daj znać - powiedziała Llian, a Adele podziękowała jej mocnym przytuleniem.

Llian nie miała pojęcia, że Cedrik poszedł do kuchni po coś, co miało mu pomóc w jego przeprosinach. Nie zeszło mu tam zbyt długo; liczył, że gdy wróci do pokoju wspólnego ona nadal będzie siedziała z młodszą koleżanką, jednak jej tam nie było.

- Hej, Adele, nie wiesz może, gdzie jest Llian? - zapytał, podchodząc do blondynki, która pakowała swoje rzeczy.

- Skończyłyśmy się uczyć i powiedziała, że idzie się przejść - odparła Adele od razu, wkładając swoje książki do torby.

Cedrik pomyślał, że może to nawet i lepiej - znajdzie ją samą, bez niepotrzebnych gapiów w pokoju wspólnym. Podziękował dziewczynie, a następnie udał się na błonia, gdzie spodziewał się ją odnaleźć. Tam jej niestety nie było, chwilę mu zajęło, zanim odnalazł ją na dziedzińcu, gdzie wypoczywało niewiele osób ze względu na wyraźnie zbliżający się deszcz. Llian siedziała na ławce przy jednym z drzew, wpatrując się w niebo, jakby czekała tylko, aż deszcz na nią spadnie.

Cedrik podchodził do niej powoli, niczym do dzikiego zwierzęcia, wciąż zażenowany sam sobą. W dłoniach trzymał duży, biały kubek, na którym zaciskał palce.

- Cześć... Możemy porozmawiać? - powiedział dość pewnie, a Llian uniosła głowę.

Ucieszył ją jego widok, lecz jednocześnie też ją nieco zestresował, bo nie była już sama pewna, czego się spodziewać. Kiwnęła głową, sądząc, że się do niej dosiądzie, on jednak wciąż stał.

- Przepraszam - powiedział wprost, wiedząc, że nie było sensu owijać w bawełnę. - Nie mam... Nie mam wyjaśnienia na to, co we mnie wstąpiło wczoraj. Po prostu jest mi strasznie głupio.

- No fakt, było to głupie - mruknęła Llian, bo nie mogła się powstrzymać. - Ale chyba nie będziemy chodzić na siebie obrażeni jak dzieci - dodała po chwili.

- Też tego nie chcę. Przyniosłem ci herbaty, tak na zgodę... Chociaż chyba już wystygła.

- No teraz to już mnie kupiłeś. - Uśmiechnęła się, z radością przyjmując od niego kubek. Zauważyła go wcześniej, lecz nie sądziła, że był dla niej.

Cedrik odetchnął z ulgą, że nie żywiła do niego urazy.

- Siadaj, Diggory - powiedziała, klepiąc miejsce obok siebie, a on prędko wykonał polecenie. - Jaka to? - zapytała, przyglądając się herbacie.

- Różana. Apsik twierdził, że bardzo ją lubisz.

- I miał rację. - Llian uśmiechnęła się, a następnie wzięła łyk. Herbata była jeszcze ciepła, zupełnie jak jej nastawienie do Cedrika.

- Przepraszam cię też, że cię... No, nazwijmy to po imieniu, olałem. Nie pomyślałem o tym, że ty to możesz tak odbierać. Głupio się tak tłumaczyć, ale chcę, żebyś mi wybaczyła.

- Cedrik... - Dziewczyna westchnęła i, ku jego zdumieniu, położyła dloń na jego ramieniu. - Ja i bez tego wiem, że ty masz więcej oleju w głowie niż wielu innych chłopaków, których znam. I ja też przepraszam, że zaczęłam z tym, żeby się już nie spotykać... Wcale nie chcę tego kończyć.

- Ja też nie - potwierdził Cedrik. - To... Możemy o tym zapomnieć? Obiecuję, nic już nie powiem o tych spotkaniach z Patrickiem, a ja z Cho też będę się mniej widywał...

- Cedrik, ale ja nie mogę ci niczego zakazać. Już zwłaszcza, jeśli ona ci się podoba, po prostu dawaj znać, kiedy nie przychodzisz i dogadamy się.

Cedrik wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie umiał tego wydusić. Oboje zastygli po tym w nieco niezręcznej atmosferze; odwrócili od siebie wzrok z zażenowania, a Llian pospiesznie napiła się herbaty, by jakoś zwalczyć tamten dziwny nastrój. Po kilku chwilach Cedrik nie mógł tego znieść, choć nie miał dobrego pomysłu na naprawienie wszystkiego.

- Widziałaś, że ten... Można się już zapisać na naukę teleportacji?

- A tak - odparła niezręcznie. - Wczoraj rano się już zapisałam z Patrickiem....

- O... Ja też muszę właśnie... - mruknął Cedrik, markotniejąc nieco na wspomnienie o jego przyjacielu. Llian ponownie łyknęła herbaty, od razu chcąc go jakoś pocieszyć. To było silniejsze od niej, zwłaszcza, że radowała się od środka, że tak prędko się pogodzili.

- To co... Pójdziemy dziś do kuchni? - zaproponowała, na co chłopak uniósł głowę i spojrzał na nią z nadzieją.

- Bardzo bym chciał.

- No to chodźmy już teraz - zaproponowała, wstając nagle. - I tak zaraz będzie padać - dodała, zerkając w stronę zachmurzonego nieba.

Cedrik nie potrzebował powtarzania i sam zerwał się na równe nogi, by za nią ruszyć. Chciał pokazać, że naprawdę go to interesowało.

- Aż oczy ci błyszczą, gdy tylko o tym wspominasz - powiedział w zasadzie żartobliwie, ale Llian odwróciła się do niego ze zdumioną miną i cholera, naprawdę błyszczały.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryOù les histoires vivent. Découvrez maintenant