Przebaczenie - najpotężniejsza magia

187 17 2
                                    

Plotki szybko się roznoszą. Tak przynajmniej było w przypadku Merlina. 

Na wiadomość, że był on czarodziejem, ludzie reagowali różnie. Jedni zdumieni, nie potrafili w to uwierzyć, drudzy mówili, że od dawna to podejrzewali, za to jeszcze inni, byli tym zafascynowani. 

Zbliżał się zachód słońca. Merlin z nieodgadnionym wyrazem twarzy, zbierał się do opuszczenia zamku. Gajusz był jedyną osobą, z którą się pożegnał. 

- Gdzie będziesz mieszkać? - spytał starzec. Nie patrzył Merlinowi w oczy.

- Niedaleko. Mimo że Arthur myśli  że mnie nie potrzebuję, myli się. Będę czuwać nad Camelotem, nie martw się o to Gaius'u - zapewnił go Merlin.

- Bardziej niż o Camelot, martwię się o ciebie - wyznał Gajusz - Nic Ci nie będzie?

- Nic. Masz moje słowo.

Po tym zapewnieniu, czarodziej wyszedł z pokoju Gaiush'a, przeszedł kilka korytarzy, aż w końcu wyszedł z zamku. Idąc przez dziedziniec, przypomniało mu się, jak był na nim po raz pierwszy. Wydawało mu się, że było to strasznie dawno temu, a minęło zaledwie kilka lat. 

Przez te rozmyślania, nie zauważył że ktoś go obserwuję. A w istocie tak było. Ktoś nie tylko go obserwował, ale i za nim szedł.

Po czasie, gdy Merlin zostawił zamek za sobą i szukał bezpiecznego miejsca na nocleg, usłyszał głos:

- Naprawdę będziesz tu spał? 

Była to Gwen. Merlin zdziwiony patrzył, jak dziewczyna zdejmuje kaptur i uśmiecha się do niego.

- Gwen! Śledziłaś mnie! - stwierdził czarodziej lekko zdumiony.

- Nie pozwoliłabym Ci odejść, bez pożegnania - odparła Gwen - Merlinie, chcę abyś wiedział...Że ja cięgle uważam Cię za swojego przyjaciela. I Arthur też, lecz on potrzebuje czasu, aby to zrozumieć - powiedziała Gwen, patrząc na czarodzieja - Proszę Cię, nie odchodź.

- Nie miałem takiego zamiaru - zapewnił ją Merlin - Moim przeznaczeniem jest czuwać nad Arthurem i zrobię to, nawet jeśli on tego nie chcę.

- Naprawdę?

Merlin wzdrygnął się na dźwięk tego głosu. Nie była to Gwen, lecz...

- Arthur? - szepnął Merlin.

Zza krzaków wyszedł król we własnej osobie.

Kątem oka czarodziej zauważył, że Gwen zaczęła się wycofywać i kierować w stronę zamku.

- Słuchaj Merlinie. Przemyślałem to i owo... I doszedłem do wniosku, że...Nie chcę, żebyś odchodził. Ciągle uważam Cię za mojego przyjaciela, czy tego chcę czy nie. Może i się na Tobie zawiodłem ale...Wiem jedno. Nie jesteś zły. Co do tego nie mam wątpliwości, więc wiem na pewno nie używałeś swojej mocy w złym celu. Chcę tylko abyś już nigdy... Nic przede mną nie ukrywał. Obiecaj mi to, a przyjmę Cię z powrotem.

- Obiecuję - szepnął wzruszony czarodziej - Dziękuję, Arthurze!

Zaufanie - Arthur & Merlin Short StoryWhere stories live. Discover now