❄️5❄️

172 8 9
                                    

Strażnicy, ale czego? Po co jacyś strażnicy mieli by do mnie przychodzić? A może to jakaś pomyłka? Nie mogłam za bardzo się rozmyślać, bo oni oczekiwali ode mnie odpowiedzi.

- A ty jak się nazywasz? - zapytał powoli chłopak. Opuścił też powoli moją dotychczas broń. Wzięłam głęboki oddech.

- Emily.. Emily Garcia - odchrząknęłam - Co was tu sprowadza? - wskazałam na nich mą małą gitarą.

- Twoje życie jest zagrożone - odpowiedział rzekomy Mikołaj - Musisz pójść z nami, żeby być bezpieczna - wytrzeszczyłam oczy. Co mi grozi? Albo kto mi grozi? Dlaczego muszę z Nimi iść? Po głowie krążyły różne pytania, lecz z nich wyrwał mnie Jack. Siedział koło mnie po turecku.

- Wiem, pewnie masz mętlik w głowie, wszystko Ci wyjaśnimy, ale teraz nie ma na to czasu, musimy iść - patrzył się tymi niebieskimi oczami prosto w moje oczy. Poczułam, że mogę im zaufać i nie czułam prawie strachu. Jednak prawie zapomniałam o jednej ważnej rzeczy.

- Dobra, ale ja nie mogę zostawić tatę samego. Dużo już stracił.. - wypowiedziałam się.

- Niestety nie ma czasu na pożegnanie, bo Mrok kieruje się w tę stronę - rzekł Zając, patrząc przez okno. Bardzo szybko schowałam ukulele i telefon do pokrowca na ten instrument, bo nie zamierzałam się rozstawać z tymi dwoma rzeczami. Na szczęście ten pokrowiec ma szelki jak w plecaku i założyłam go na plecy.
Nagle pojawił się wielki kolorowy portal w moim pokoju. Wszyscy po kolei wskakiwali do niego. Jasnowłosy złapał mnie za rękę i pociągnął w portal. Na chwilę zrobiło się mega jasno, że nie mogłam otworzyć oczu, ale chwilę potem zobaczyłam, że jestem w miejscu z mojego snu.

Obracałam się wokół, żeby obczaić to miejsce. Było to ono w kolorze czerwieni połączone razem z drewnem i kamieniami oraz z wielkim globem po środku. Przede mną był jeden wielki kominek, z którego radośnie płonął ogień. Wokół było mnóstwo dziwnych stworzeń, które się porozumiewały bełkotem. Nigdy nie widziałam takich stworzeń w życiu. "To musi być sen, tak jak poprzednio" pomyślałam.

Rozglądałam się jeszcze wokół i zobaczyłam, że inne istoty wysokie do mojego kolana, podchodziły do mnie z zaciekawieniem na swojej twarzy. Po czapkach rozpoznałam, że to są elfy. Koło mnie nagle zebrali się Strażnicy, chłopak podszedł do mnie i podał mi rękę. Nawet nie zorientowałam się, że przez cały ten czas siedziałam na czerwonym dywanie. Złapałam niepewnie za jego dłoń i wstałam z jego pomocą.

- Wszystko okej, Emily? - zapytał Jack ciągle trzymając moją dłoń. Kiwnęłam głową, równocześnie puszczając jego dłoń. Ten wrócił na miejsce koło innych Strażników, gdy Mikołaj wystąpił.

- Witaj na Biegunie - krzyknął radośnie Mikołaj. "Biegun.. Wow.. Czyli tak się nazywa to miejsce" przemknęła mi myśl - Tutaj będziesz bezpieczna, Yeti się o ciebie zatroszczą, tak samo jak i my - w tym czasie podeszło parę Yeti, żeby też mnie ujrzeć.
Mieli w rękach różne zabawki jak na przykład czerwony robot i kolorowa ciuchcia. Zauważyłam kątem oka, że brodacz rozmawiał z jednym Yetim i odwrócił się w moją stronę.

- No dobra, choć mała, pokażę ci co my tu mamy - Mikołaj poszedł pierwszy, ja tuż za nim. Jeszcze ostatni raz rzuciłam okiem na pozostałych Strażników. Byli czymś bardzo zainteresowani, żaden nie spojrzał na mnie. Myślałam, że choćby Jack na mnie popatrzy, ale rozmawiał żywo z Zającem i Wróżką. Nie było tego Piaskowego Ludka. Ciekawe..

***

Zobaczyłam cały Biegun, dzięki Mikołajowi. Obejrzałam cały zakład pracy, w którym Yeti tworzą zabawki, a elfy próbowały je zrobić. Widziałam też jego prywatny gabinet, gdzie zauważyłam, że tworzy zabawki z lodu. Powiedział mi też o światełkach na globie, znaczy się dzieci, które wierzą w istnienie Strażników.

- No, a teraz zbliżamy się do końca naszej podróży, a mianowicie.. - otworzył kolejne drewniane drzwi, za którymi kryło się wielkie pomieszczenie w kolorze jasnego błękitu z wysokim sufitem. Po środku lewej ściany stało drewniane łóżko z białą pościelą i niebieskimi poduszkami, a nad łóżkiem wisiał biały baldachim. Koło łóżka stała biała szafka nocna, a na przeciwko duża drewniana szafa.

- To jest twój nowy pokój - rzekł Mikołaj. Wytrzeszyłam oczy i popatrzyłam na brodacza. On był bardzo zadowolony z tego pokoju, ja nie za bardzo. Ja mam z nimi zostać przez kilka dni, czy co? Co będzie z moim tatą?

- Hej, wszystko gra? - zapytał troskliwie. Weszłam do pokoju i siadłam na łóżku. Ściągnęłam wreszcie ukulele z moich pleców i położyłam je obok siebie na łóżku.

- Wszystko jest super, ale - westchnęłam, Mikołaj powtórzył moje ostatnie słowo - Ale czy nie powinnam być tak naprawdę w swoim domu? Być razem z tatą, z moją rodziną i przyjaciółmi? Oni nawet nie wiedzą, gdzie ja jestem - skończyłam również opuszczając ręce. Podczas rozmowy często gestykuluję.

- No wiem, czasami życie bywa niesprawiedliwe wobec kogoś - podszedł do mnie - Jednak zawsze można wyciągnąć z tego lekcję, a może nawet frajdę - popatrzył się na moje łóżko, a potem na mnie - Ah ja niestety nie będę mógł tutaj usiąść, bo się twoje łóżko zawali - zaśmiał się głośno, a ja uśmiechnęłam lekko - Po prostu ciesz się tym, co masz teraz, a nie rozpamiętuj tego co było, bo to może zaprowadzić do zguby - uśmiechnął się życzliwie i zaczął iść w stronę otwartych drzwi.

Nagle wskoczył Piaskowy Ludek do mojego pokoju, omijając wesołego brodacza. Miał przy sobie jakąś dużą torbę. Strzepał niewidzialny pył z siebie, popatrzył na mnie i pokazał na obrazku nad swoją głową T-shirt, a potem na mnie. Zaskoczyło mnie to.

- Chcesz mi powiedzieć, że to są moje ubrania? - Piasek kiwnął głową, równocześnie uśmiechając się - Ty je zabrałeś, kiedy ja wskoczyłam do tamtego portalu? - powtórzył gest - No dobra, a czy ty sprawdzałeś moje jakieś prywatne rzeczy jak na przykład mój szkicownik? - zmrużyłam oczy, żeby wywołać na nim jakąś presję. Mina mu zrzedła. Najpierw pokręcił głową, ale chyba moje spojrzenie zadziałało, bo jednak kiwnął głową, trochę jednak ją opuszczając.

Podszedł do torby i wyciągnął z niej mój szkicownik. Podleciał i mi go podał. Przez chwilę byłam naprawdę na niego zła, ale nie potrafiłam się na niego długo wściekać. Był jednakowoż szczerą osobą i coś czułam, że mogę na nim polegać.

~~~~~~~

Jako, iż długo czekaliście na ten rozdział, postanowiłam że będzie dłuższy niż poprzedni. Bardzo trudno mi było wymyśleć historię i opisać miejsca. Mam nadzieję, że wszystko zrozumiałe i że przyjemnie wam się czytało, czekajcie na następne rozdziały
Pozdrawiam
Nat✨

Smile For Me ❄️ Jack Mróz ❄️Where stories live. Discover now