|Part. 7|

248 11 1
                                    

Po przypomnieniu sobie nocy na której pocałował mnie Luka, dostałam lekkich drgawek a na samą myśl o nim miałam odruchy wymiotne, lecz nie mogłam wyjść do łazienki na dół, bo zwymiotowałabym na miejscu na dywanie. Więc po cichu zakradłam się długim korytarzem do łazienki na góże. Uff udało mi się, chyba mnie nie słyszeli. Klęknełam na podłodze obok sedesu, pocąc się jak bym była na siłowni i drgając. Pomyślałam, że dobrym sposobem na zrelaksowanie się i złagodzenie drgawek będzie długa kąpiel w wannie. Po czym nalałam wody do wanny i czytając ulubioną książkę "relakswałam się". Po piętnastu minutach do drzwi zapukała Pegie.

- Hannah? Jesteś tam? - Zapytała pukając.

- Tak. - Odpowiedziałam jej oshle odkładając książkę na umywalkę.

- Okej, nie będzie Ci przeszkadzać jeśli Luka zostanie na noc?

No i co? Stało się, jeżeli jej odmówię będę musiała się męczyć nad wymówkami a jeżeli nie to nad drgawkami...

- Hannah?

- Yyy n-nie, nie będzie mi przeszkadzać...- Wyszłam z wody, opatulając się w ręcznik.

- Dzięki! - Krzyknęła schodząc po schodach.

Myśląc nad tym co będę robić podczas pobytu Luki, wyszłam z łazienki nie zauważona i weszłam do swojego pokoju żucając się na łóżko.
Z chęcią obejrzę jakiś film na netflixie, przynajmniej na chwilę zapomnę o Luce. Po tych myślach weszłam pod cieplutką pierzynę włączając jakiś film.
Dobiła godzina 00:27, a w pokoju obok nie obeszło się bez jęków Pegie.
Cholera! jeszcze tego brakowało...
Mogłam równie dobrze cieszyć się tą chwilą ponieważ mogłam zejść na dół i zabrać jakieś przekąski do filmu. Obawiałam się, że to będzie dłuuuga noc, i chyba się nie myliłam.
Nagle jęki ustały a ja usłyszałam schodzenie po schodach. To był Luka... SHIT!

- Co robisz, mała? - Zapytał pewnie opierając się o blat.

Nic nie odpowiadając wyszłam z kuchni po czym poczułam jak Luka łapie mnie za szyję i opiera o ścianę.

- Zapytałem o coś... - Szeptał coraz to głośniej.

- Odwal się, ok? - Próbowałam udawać groźną.

- Jeżeli będę tego chciał...to to zrobię, ale narazie nie mam ochoty...- Trzymając mnie nadal za szyję, zaczą ściągać ze mnie mój nocny t-shirt.

- Odwal się powiedziałam! - Krzyknęłam.

- Ciszej bo jeszcze ktoś usłyszy a teraz na kolana i błagaj o wybaczenie... - Zaśmiał się cwaniacko.

- Nie zamierzam...- Parsknełam i przywalając mu udem w krocze wbiegłam po schodach.

W końcu! Co ten głupek sobie myślał, że będę błagać go tak jak wszystkie laski ze szkoły? Grubo się mylisz...
Upewniając się, że zamknęłam drzwi na klucz weszłam pod kołdrę.

*

Rano.

Obudziłam się słysząc jak ktoś wali w moje drzwi, zrywając się z kołdry obawiałam się, że może być to Luka...Raz się żyje. Otworzyłam drzwi...Louis?

- Hej...co tu robisz jest przecież wcześnie? - Wpuścilam go przecierając swoje oczy.

- 14:02 to twoim zdaniem rano? - Podszedł bliżej i dał mi buziaka w policzek.

- Co?

-  Noo...a tak pozatym  przyszłem bo nie odpisywałaś...martwiłem się! - Usiadł na nie pościelonym  łóżku.

- Ty o mnie? Przecież nawet nie jesteśmy parą chyba Ci się coś pomyliło...

- Aa no tak mam dla Ciebie niespodziankę... - Powiedział brązowooki.

- Jaką?!

- Przecież to niespodzianka nie mogę Ci tak od razu powiedzieć co planuje. - Zaśmiał się i wyszedł tajemniczo z pokoju zostawiając mi kartkę na łóżku.

Podeszłam i przeczytałam ją:

Pod placzącą wierzbą o 17.00

                                          Louis♡

Hejj no i mamy rozdział trochę krotszy niż się spodziewałam ale niedługo pojawi się coś dłuższego!
Miłego dnia/nocy!

My pretty boy ||| 🄻🄾🅄🄸🅂 🄿🄰🅁🅃🅁🄸🄳🄶🄴Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz