|Part. 11|

114 3 2
                                    

Po spędzonej nocy z Louisem wyszłam rano na balkon i usiadłam rozmyślając o śnie w którym mój były chłopak odwiedził mnie. Patrząc w jeden punkt i zamyślając się, usłyszałam otwieranie się drzwi balkonowych.

- Nie śpisz? Jest piąta rano. - Louis przytulił mnie od tyłu całując w policzek i muskając delikatnie moją szyję.

- Nie mogę zasnąć, wczoraj śnił mi się mój były, więc mam nadzieję, że to nie wywróży nic złego. - Wstałam łapiąc za rękę zaspanego brązowowłosego stojącym tylko w bokserkach, wciągnęłam go do środka.

- Ubierz się a ja zrobię śniadanie. - Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Odetchnęłam i wyruszyłam w stronę kuchni, tam zrobiłam zwykłe tosty oraz przygotowałam herbatę. Zawołałam tego jełopa i czekając na niego usiadłam do stołu, słyszałam tylko donośne tupanie stopami o schody.

- Jak ty mnie nazwałaś? - Krzyknął mi do ucha na co podskoczyłam.

- JEŁOP, a teraz jedz bo tosty robią się zimne. - Ponownie usiadłam i obserwowałam zachowanie Lou.

- Ej co ci jest? - Zapytałam.

Nie odpowiadał, więc stwierdziłam że ma szybkiego focha i zaczęłam jeść.
Lou zaśmiał się tylko i zaczął pałaszować tosty.
*

16.34

Louis był już w domu a mama Lee i Pagie wróciły godzinę temu od domu Partridge. A ja malowałam się i przygotowywałam ponieważ, dzisiaj była impreza u koleżanki Pegie, Alexy. Co prawda stała się już też moja koleżanką ale nadal nie czułam, że znajomi Pegie są też moimi. Nie zajęło mi to długo ponieważ już po piętnastu minutach skończyłam ubierając się w saphirową obcisłą sukienkę i pijąc kolejny łyk kawy. Kawa to jedyne co odciągało mnie od stresu, kofeina to coś co mnie relaksowało co do jakiegoś miesiąca temu działało na odwrót. Nie wiem w sumie czym się tak stresowałam, być może właśnie tym, że na 90% pojawi się tam Diego a tego nie chciałam chyba najbardziej, co prawda mogłam pójść na tą imprezę z obecnością Louisa ale chciałam trochę odpocząć od tego wszystkiego co się wydarzyło ostatniej nocy. Nie to, że mi się nie podobało, ale moja choroba była zbyt skomplikowana, żeby tak łatwo było ją odszyfrować, dziwię się do tej pory, że przy Lou wszystko ustępowało, gdy na niego patrzyłam stawałam się spokojniejsza a jak mnie przytulał to mój powalony puls bardzo szybko przyśpieszał. Choć tak wiele byłoby plusów gdybym wzięła na ten melanż Lou to wciąż chciałam trochę od tego wszystkiego odlecieć.

*

Weszyłśmy razem z Pegie do willi od której huczało głośną muzyką i czuć było tylko nikotynę, nie dało się wyczuć żadnego zapachu jedzenia.

- Siema! - Wykrzyknęła już nawalona Alexa. - Zapraszam was w moje nie skromne progi!

- Siema! - Odpowiedziałyśmy w tym samym czasie z Pegie i weszłyśmy głębiej do środka zauważając Lou? Co on tu robił? Przecież miałam się chwilę zabawić. Jak zwykle nic nie wychodziło w tamtej właśnie chwili tak jak ja chciałam tylko na przekór. Louis zauważając mnie uśmiechną się do mnie i podszedł do naszej dwójki ponieważ Alexa była bardzo rozchwytywana i zostawiła nas odrazu po tym jak nas przywitała bez słowa.

- Hej młoda, co tu robisz? - Zapytał trzymając w ręku bezalkoholowe piwo.

- Hej, w sumie sama nie wiem koleżanka Pegie mnie zaprosiła więc przyszłam. Znasz Alexe? - Zapytałam robiąc bardzo ciekawską minę i opierając się przy tym o róg ściany.

- T-tak... - Po krótkiej a nawet bardzo krótkiej i zachwianej odpowiedzi chłopak nic nie powiedział próbując abym nie poznała z jego jego oczu żadnej emocji którą próbował ukryć.

- Jak się poznaliście? - Zapytałam nie zwracając uwagi na dosyć dziwne zachowanie chłopaka.

- Nie pytaj o to. - Powiedział zimno.

- Dlaczego? - Wciąż chciałam wyciągnąć jakieś informacje od brązowookiego.

- O to też nie pytaj. - Odwracając się ruszył do ogrodu.

Nie wiedziałam co mam o tym sądzić ani co mam ze sobą zrobić. Pójść za nim czy zostać? Pegie poszła gdzieś pewnie do Diego a ja nie chciałam rozmawiać z Lou. Od kiedy Partridge jest w tym domu jest jakiś inny nie da się tego nawet opisać. To jak na mnie patrzył było bardzo zróżnicowane od tego jak patrzył na mnie poza tym pomieszczeniem.

Uwaga ważne przeczytajcie to!

Jeśli ktoś to jeszcze czyta to wiedzcie, że będę teraz pisać w miarę regularnie i mam zamiar skończyć tą książkę na jakimś 40-stym rozdziale więc jeszcze przed nami trochę.

Przepraszam za taką długa przerwę ale postaram się to wam wynagrodzić! Od następnego rozdziału będą one dłuższe ponieważ 1000 słów będę pisać a czasem nawet więcej.

Ogólnie ten rozdział jest krótszy bo chciałam jak najszybciej poinformować was o tym że wracam do pisania tej książki.

Dziękuję, że jeszcze ktoś to czyta!

My pretty boy ||| 🄻🄾🅄🄸🅂 🄿🄰🅁🅃🅁🄸🄳🄶🄴Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu