I.

46 2 0
                                    

- Cassie! Przegapiłaś coś fantastycznego! - Ciemnowłosa dziewczyna odłożyła pędzel i odwróciła się, by spojrzeć na swoje przyjaciółki, biegnące w jej kierunku

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Cassie! Przegapiłaś coś fantastycznego! - Ciemnowłosa dziewczyna odłożyła pędzel i odwróciła się, by spojrzeć na swoje przyjaciółki, biegnące w jej kierunku.
Cztery dziewczyny gdy nie zastały Cassiopei w Wielkiej Sali, wiedziały że musi być ona na wieży Astronomicznej.
Przychodziła tu więcej niż często, po to by malować, niebo o różnych porach dnia czy po prostu cokolwiek innego.

- Co znowu? - Cassiopeia zachichotała, i uśmiechnęła się do nich radośnie.
Lily Evans, Marlene McKinnon, Mary McDonald i Dorcas Meadowes, cztery dziewczyny z Gryffindoru, które jakimś cudem, znalazły się w gronie przyjaciół nieśmiałej krukonki z tego samego roku.

- Lily w końcu powiedziała "tak" Jamesowi! - powiedziała podekscytowana Mary, sprawiając że oczy Cassiopei rozszerzyły się, patrząc na Lily z radością wymalowaną na twarzy.
Wszyscy wiedzieli, że James Potter jest szaleńczo zakochany w Lily, ale ona przez lata nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Aż do teraz, kiedy sama zaczęła coś do niego czuć.

- Na brodę merlina. Nie mogę uwierzyć, że to przegapiłam. - wysapała Cassiopeia, co sprawiło, że Marlena rzuciła jej spojrzenie.
Mimo że ciemnowłosa kochała je wszystkie, zdecydowanie najbliżej była z Marleną i Lily.
W pewnym sensie, stały się dla niej jak starsze siostry.

- Gdybyś po prostu przyszła spędzić z nami trochę więcej czasu, nigdy byś tego nie przegapiła. Na brodę Merlina, nawet nie poznałaś huncwotów. Znasz ich tylko z imienia. - Marlena spojrzała przez ramię Cassiopei na obraz, i uśmiechneła się z podziwem.

- Nie wiem. Nie sądzę, żeby mnie polubili. - powiedziała szczerze Cassiopeia, sprawiając że gryfonki wymieniły między sobą porozumiewawcze spojrzenia.

- Cassie, to niemożliwe, każdy kto cię nie lubi jest szalony. - powiedziała stanowczo Mary, sprawiając że policzki Cassiopei się zarumieniły a dziewczyna potrząsnęła głową i spojrzała nerwowo w dół.

- Spotykamy się dziś w pokoju wspólnym Gryffindoru, powinnaś przyjść. - powiedziała z szerokim uśmiechem Dorcas, a dziewczęta jej przytaknęły.
Cassiopeia wyglądała na niezdecydowaną, co Dorcas szybko zauważyła więc dodała - No dalej. Musisz poznać chłopaka Lily! Jak tak dalej będzie to przegapisz ich ślub.

- Hej! To że zaczęliśmy się spotykać nie znaczy że się pobierzemy. - Lily prychnęła, sprawiając, że Cassiopeia uniosła brew.

- Sposób w jaki o nim mówisz i fakt, że tak długo cię lubi, oznacza, że prawdopodobnie tak będzie. - stwierdziła Cassiopeia, na co Lily spojrzała na nią figlarnie, a dziewczyny pokiwały głowami na znak zgody, chichocząc.

- Więc przyjdziesz? - spytała z nadzieją Mary, Cassiopeia przygryzła wargi zastanawiając się nad odpowiedzią.
Oczywiście, pewnego dnia będzie musiała się z nimi spotkać, nawet jeśli spędziła prawie siedem lat na omijaniu ich szerokim łukiem.

- Może, ale wtedy wy zostawicie mnie jutro na cały dzień, żebym mogła w spokoju malować. - powiedziała dobitnie, gryfonki zgodnie przytaknęły na znak zgody wiwatując.

- To jest takie ekscytujące! - krzykneła niemal Mary. - Więc nie tylko Lily porzuci nad dla swojego księcia z bajki, ale i ty może porzucisz nas dla jakiegoś chłopaka. - powiedziała dramatycznie i rzuciła się na stojąca obok Dorcas, która w ostatniej chwili ją złapała, przewracając oczami w rozbawieniu.

- Nie bądź głupia Mary, nigdy was nie porzucę dla jakiegoś chłopaka. - zapewniła Cassiopeia chichocząc i wzięła do ręki pędzel do malowania.
Marlena i Lily stają obok płótna.

- Oh, nie odważyłabyś się tego zrobić, jesteśmy niezastąpione. - powiedziała Lily z przymrużeniem oka, sprawiając że Cassiopeia potrząsneła głową zbliżając pędzel do płótna.

- A tak w ogóle, to kto będzie teraz modelem do twojego obrazu? - zapytała Marlena, sprawiając że Cassiopeia prychneła i potrząsneła głową.
Dziewczyna namalowała jeden lub dwa portrety swoich przyjaciół, które ci powiesili w swoich pokojach w domu.

- Jestem pewna, że Syriusz nie miałby nic przeciwko. - odparła Dorcas zza Cassiopei opierając się o ścianę wierzy.
Mary wyglądała przez jedno z okien wieży, jednak po chwili z powrotem przeniosła wzrok na swoje przyjaciółki.

- Masz rację, ale jestem pewna że zamęczyłby biedną Cassie podczas malowania. - powiedziała Marlena na co Cassiopeia spojrzała na nią z góry z podniesioną w zaintrygowaniu brwią.

- Brzmi wspaniale. Jest kuzynem Andromedy jeśli się nie mylę, prawda? - zapytała Cassiopeia, na co Marlena pokiwała głową na potwierdzenie.

- Zabawne, że jesteś tak blisko Andromedy, a nigdy nie spotkałaś Syriusza. - stwierdziła Lily, gdy Cassiopeia odłożyła pędzel kończąc malowanie.

- Poznałam ją kiedy była bliska odejścia od swojej rodziny. Poza tym, nie jestem zbyt dobra w poznawaniu nowych ludzi.

Cassiopeia poznała Andromedę na ulicy Pokątnej, jako że została adoptowana przez mugoli, jej rodzice tak samo jak ona byli zagubieni w świecie czarodziejów. Gdy zbliżał się dzień jej pierwszej podróży do Hogwartu, razem z rodzicami wybrała się na zakupy na Ulicę Pokątną, jednak ona sama, jak i jej rodzice po chwili całkowicie się zgubili, szukając jednego ze sklepów.
Na szczęście Andromeda zobaczyła ich w tłumie i pomogła się odnaleźć.
Od tamtej pory obie czarownice tworzą nierozłoczną parę.

- Niestety, muszę przyznać ci rację, nie jesteś dobra w poznawaniu ludzi. - przyznała Dorcas.

shooting star [s. black] TŁUMACZENIE Where stories live. Discover now