- Czy to portret Syriusza? - zapytała Lily, przechodząc obok Cassiopei i płótna, które malowała, po czym rzuciła okiem na namalowaną postać, bez żadnych konkretnych rysów.- Dobrze myślisz. Gdzie są inni? - zapytała Cassiopeia, zanurzając pędzel w wodzie, by zmyć farbę.
- Mary jest znowu z Fabianem. Marlena i Dorcas robią to, co do nich należy. A chłopcy pewnie znowu coś kombinują. - powiedziała Lily, sprawiając, że Cassiopeia zachichotała i pokręciła głową.
- Jak myślisz, kiedy Marlena i Dorcas przestaną być tak cholernie głupie? Już dawno powinny być razem. - powiedziała Cassiopeia, a Lily wzruszyła ramionami.
- To się już robi naprawdę irytujące. Przecież widać że wyraźnie coś do siebie mają, ciekawe co je powstrzymuje. - powiedziała Lily, Cassiopeia wzruszyła ramionami, a chwilę później odsunęła się od obrazu marszcząc brwi. - Co się stało?
- Nie wiem. Po prostu, zawsze kiedy robię portret, dodaje do niego jakiś osobisty szczegół, no wiesz. Na przykład Dorcas ma kawałek sera, a ty odznakę prefekta. A Syriusz? Nie znam go na tyle dobrze, żeby to zrobić, i dziwnie się czuje nie dodając żadnego osobistego akcentu. - wyznała dziewczyna, a Lily uśmiechnęła się delikatnie, gdy wpadł jej do głowy pewien pomysł.
- Dodaj czarnego psa. - zaproponowała dziewczyna, na co Cassiopeia posłała jej zakłopotane spojrzenie.
- Że co? Czarnego psa? Dlaczego czarnego psa? To trochę dziwne. - powiedziała z zwątpieniem Cassiopeia.
- Gwiazda Syriusz, jest również nazywana psią gwiazdą. Więc pies, aby reprezentować jego imię, a czarny pies, bo Syriusz Black. Prosta gra słów. - podsunęła Lily, wiedząc że to nie prawdziwy powód, atrybutu czarnowłosego.
- Wiesz co. To jest świetny pomysł. Jesteś genialna, Evans. - Cassiopeia uśmiecha się radośnie, wracając do swojego obrazu.
- Staram się. - zachichotała Lily, i spojrzała w sufit. Między przyjaciółkami zapadła przyjemna cisza. - Odwiedziłaś Andromedę w zeszłym tygodniu?
- Tak.- odpowiedziała, nie odwracając uwagi od obrazu.
- Powiedziałaś jej o spotkaniu z Syriuszem? - zapytała Lily, a Cassiopeia uśmiechnęła się na wspomnienie tej rozmowy.
- O, tak. Była taka szczęśliwa. To było nawet trochę zabawne, zasugerowała, żeby zaprosić go kiedyś na kolację. - zamyśliła się Cassiopeia, sprawiając, że Lily cicho zachichotała.
- Brzmi świetnie. Powiedziałaś Syriuszowi o Andromedzie? - zapytała Lily, a Cassiopeia przybrała lekko zakłopotany wyraz twarzy.
- Nie. Nie wiem, jak mu to powiedzieć. Naprawdę nie mam ochoty, żeby ktoś mi współczuł. Poza tym, musiałabym się wtedy wytłumaczyć, dlaczego mieszkam z jego wydziedziczoną kuzynką, jej mężem i córką. - przyznała Cassiopeia.
- Przypominam ci, że rozmawiamy o Syriuszu Blacku. Myślę, że z nas wszystkich, to on jest tym, który naprawdę zrozumie, jak to jest mieć straszną przeszłość rodzinną. - powiedziała Lily, sprawiając że Cassiopeia spuściła wzrok i wzruszyła ramionami. - Czy czujesz się z tym lepiej, to znaczy... czy nadal tak bardzo Cię to boli?
- Nie sądze żeby kiedykolwiek przestało boleć. - przyznała Cassiopeia, i zabrała się za malowanie psa, który miał znajdować się u stóp Syriusza.
- Dlaczego tak bardzo unikasz tego tematu? - zapytała łagodnie Lily, sprawiając że Cassiopeia znowu spuściła wzrok.
- Bo tak naprawdę niewiele by to zmieniło. - powiedziała szczerze dziewczyna, na co Lily rzuciła jej spojrzenie.
- Być może, ale zawsze możemy cię pocieszyć. - powiedziała Lily, na co Cassiopeia posłała jej słaby uśmiech. - Naprawdę nie znoszę kiedy nas odpychasz.
-Wiem. Przepraszam. Po prostu nie chcę, żebyś się o mnie martwiła. - powiedziała Cassiopeia.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Jeśli nie będziesz mi mówić o swoich problemach, będę się martwić jeszcze bardziej. - powiedziała Lily, a Cassiopeia odetchnęła głęboko, już miała coś powiedzieć, ale powstrzymał ją odgłos kroków.
- No proszę, tutaj jesteście. Szukałam was po całym zamku. - powiedziała Marlena uśmiechając się do Lily i Cassiopei.
- Cassie właśnie kończy portret Syriusza. - poinformowała Lily blondynkę, na co ta spojrzała z podekscytowaniem na płótno.
- Oh! Ile zajmie Ci dokończenie tego cuda? - zapytała Marlena, sprawiając że Cassiopeia się zamyśliła.
- Niedługo, daj mi godzinę, może dwie. - oznajmiła Cassiopeia, na co Marlena zrobiła usatysfakcjonowaną minę.
- Nie mogę się doczekać jego reakcji. To będzie niesamowite. Pokarzesz to wszystkim, czy tylko Syriuszowi? - zapytała Marlena, a Cassiopeia wzruszyła ramionami.
- Chyba tylko jemu, nie chce żeby każdy to widział. To by było trochę żenujące. - powiedziała nerwowo Cassiopeia, na co Lily pokręciła stanowczo głową.
- Rozumiem to. Ale nie może mu się nie spodobać. Jesteś niesamowitą artystką, Cassy. I jeśli on tego nie zobaczy, to nie jest tego wart. - powiedziała, sprawiając, że Marlena kiwneła, a Cassiopeia zachichotała, potrząsając głową.
DU LÄSER
shooting star [s. black] TŁUMACZENIE
Fanfictionjeśli zażyczysz sobie spadającej gwiazdy, wszystkie twoje marzenia się spełnią Opowiadanie należy do -MALFOYREID- ja je tylko tłumaczę! Zgoda na tłumaczenie: jest