- Tu się nie chodzi. - podszedł do mnie chłopak. Podniosłam na to brwi i wróciłam wzrokiem na ulicę.
- A. No chyba, że tak. - stanął przy mnie.
- W takim razie czemu łamiesz zasady? - zapytałam.
- Po to są.
- Jeśli żylibyśmy w filmie, stworzylibyśmy teraz przyszłość i któreś z nas by się zabiło tak czy siak.
- Jak w jasne miejsca?
- Powinnam się bać, że to znasz?
- Twierdzisz, że faceci nie oglądają takich filmów. - spojrzał na mnie.
- Tego nie powiedziałam. - prychnęłam.
- To co z naszą przyszłością? - oparł się plecami o barierkę.
- Opłaca się, jeśli czas i tak zatoczy koło?
- Dla wspomnień.
- Które będą cię dręczyć latami? Brzmi kusząco. - uśmiechnęłam się. Zapadła cisza.
Nagle kropla deszczu spadła na moją dłoń. Wytarłam ją o spodnie i odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Więc czemu tu przyszłaś?
- Nie z jakichś poważnych powodów. Nie zrobiłabym tego, życie jest zbyt niesamowite, ale jest to jakieś wyj...
- Mówisz? Nie zgodzę się, to tylko jedno wielkie gówno. - przerwał mi.
- Też, ale jest wiele rzeczy, które są fascynujące.
- Jak co na przykład?
- To, że dwóch samobójców zamiast być gdzieś na górze, rozmawia ze sobą.
- To czysty przypadek.
- Jak tam chcesz.
- Więc jak masz na imię?
- Bea.
- Jest takie imię?
- Zabawne.
- Marcus. - podał mi rękę.
Czy to był dobry wybór? Już raz przez ten jeden ruch zniszczyłaś sobie całe życie, czy opłacało się znowu ryzykować?
Oczywiście.
Odwzajemniłam uścisk.
- Czekaj...czy ty nie jesteś przypadek z tego serialu?
- No to mogę spadać. - wywrócił oczami.
- To czekaj chwilę, zejdę na dół i nagram. Przynajmniej coś zarobię.
- Dzięki. - uśmiechnął się sarkastycznie. - Czy istnieją ludzie, którzy tego nie znają?
- Sądzę, że tak. - mruknął na to.
- A jaki jest twój powód przyjścia tutaj?
- Za długo by gadać.
- Wydaje mi się, że mam czas.
- Właśnie, wydaje ci się.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
To tak na początek, jeśli komuś się spodoba to będę kontynuować, ale nie wiem czy nie jest zbyt dziwaczne i szczęśliwe.