Zielony niczym gęsta polna trawa... On!

11 1 1
                                    

Podróżniczki ruszyły w stronę powozu, który miał pozwolić im dostać się do celu ich podróży. Dopiero chwilę przed zostawieniem w tyle Faustyny, dziewczęta dowiedziały się, że istnieje autobus, który doprowadzi je do obozowiska.
Godzina była późna, lecz poprzez otaczający je mrok dało się jeszcze dostrzec rozkład jazdy 348. Według owej księgi, ich środek transportu jeszcze nie najdechał. Dziewoje usiadły i cierpliwie czekały na swój ratunek.

Jednakże życie nie jest tak kolorowe na jakie z pozoru wygląda.
Po upływie długiego czasu zdały sobie sprawę, iż ich transport ODJECHAŁ PRZED PODAWANĄ GODZINĄ. Zrozpaczone, zmarznięte i obolałe udały się do schronu obok przystanku. Jeżeli pamięć mnie nie myli, (a myli często) któraś z dam, zażyła pokarm z stojącej pod ścianą maszyny zwanej automatem. Kiedy nadszedł czas ruszyły niczym na wojnę zdobyć bilety dzięki którym ich podróż byłaby legalna. Było ciężko. Jednej z nich z braku pożywienia i odmarznięć kończyn mózg przestawił się na tryb "przetrwanie". Czuła presję i okazywała to swoim kompankom. Była bliska przejścia na kanibalizm. Jednakże! Gdy myślały, że nie uda im się przetrwać pojawił się on... Prowadzony przez przystojnego rycerza w srebrnej zbroi... Ogier w kolorach zielonych o pięknie wygrawerowanym "348" na przodzie, sunął do nich z wielką gracją. Ledwo zdążyły zasiąść, a drzwi już się zatrzasnęły...

Ich podróż była długa i mroczna, lecz poznały wielu innych podróżników. Jednym z nich był zgrabny i czysty mężczyzna siedzący na końcu autobusu zerkający na nie co jakiś czas. Jednej z nich, a dokładniej Agatce, owy mężczyzna wpadł w oko.. Wyobraźcie sobie jakie akumy miała w brzuchu, gdy zobaczyła, iż dżentelmen ma swoją własną czerwoną limuzynę! Idealnie nadawała się na przejażdżki we dwoje...

Z każdą sekundą zbliżały się do swojego celu. Nagle wszystkie zamarły. Dowiedziały się, że musza wysiąść na opuszczonym cmentarzu. Ich serca biły niemiłosiernie szybko, ich krew.. ona zmieniła kolor. Gdy z trzeszczących głośników usłyszały miejsce ich wysiadki, założyły swe 10 kilogramowe torby na ramiona i ustawiły w pozycji gotowości. W tej samej sekundzie co otworzyły się drzwi, podróżniczki wyskoczyły z pędzącego autobusu niczym Tris w Niezgodnej. Ruszyły na miejsce spotkania z ich ostatnim na dzisiaj szoferem, starając się odciągnąć Agatkę od jej Króla, który wysiadł wraz z nimi.
Gdy tak szły przez góry, doliny i pola ujrzały ich zbawienie. Ostatni transport był na wprost przed nimi. Ostatkami sił czołgały się do niego i próbowały złapać oddech.

Były uratowane.

Moi drodzy czytelnicy, chciałabym zaznaczyć, że część wydarzeń może być nie do końca opisana chronologicznie. Bo widzicie, sęk w tym, że 348 niesie ze sobą nie odkryte przedtem uczucie. To uczucie można odbierać w różny sposób, lecz bohaterki naszej książki (w tym ja, kronikarz) odczuły je w formie zaburzeń pamięci.
Liczę, ze wybaczycie mi me błędy...
Szczęśliwego życia i delektujcie się rozdziałem!

348 Dni ~ B.O.A.F.Where stories live. Discover now