Philip: Dalej ci nie odpuściła? Wiem, że nie minął jeszcze rok, ale to nie była twoja wina.
Amelia: Jej to powiedz. Jeździ do pracy, a jak jest w domu zajmuje się tylko tą naszą zabawką.
Philip: Okej, okej, rozumiem, że androidy mogą być straszne i przerażać niektórych, ale to nie jest wasza służąca, tylko darmowa opiekunka dla twojej mamy.
Amelia: Już nie potrzebuje wózka. Znaczy... chodzi o kulach, nosi na nodze usztywniacz, ale to nie tak, że potrzebujemy tej plastikowej lalki przed 24 godziny na dobę.
Michelle: Mnie też trochę przerażają androidy, dlatego nie pomagam już tak chętnie mamie w sklepie muzycznym... ale czy ty nie jesteś trochę zazdrosna...?
Amelia: Zazdrosna? O co? Czego mogłabym zazdrościć androidce nie licząc tego, że zawsze ma skórę bez skazy? O ile skórą to można nazwać.
Michelle: O to, że twoja mama spędza czas z nią, a nie z tobą.
Amelia: Po to ją mamy - by opiekowała się moją mamą i jej pomagała.
Michelle: Ale przez to spędza więcej czasu z nią, niż z tobą.
Amelia: Wiem... macie racje, przeszkadza mi to, ale nic z tym nie zrobię. Poza tym bardziej opłacało się kupno androida, niż płacić codziennie obcej osobie za opiekę nad moją mamą przed kilka godzin w ciągu doby, zamiast zapłacić raz, a mieć maszynę robiącą to za człowieka przed 24 godziny na wszelki wypadek. Choć i tak mama już nie jest w takim stanie, by ciągle to coś u nas trzymać.
Philip: A jednak - jesteś zazdrosna.
Amelia: Może... jak mam nie być zazdrosna, gdy słyszę jak mama rozmawia z Naomi jak z żywą osobą, a mnie, swoją własną córkę ignoruje? Gdy wychodzę do klubu to nawet nie pyta gdzie idę, z kim i o której wrócę. Nie interesuje jej nawet, kiedy wracam.
Michelle: Cóż... tyle razy już tak zrobiłaś, że może się przyzwyczaiła?
Philip: Amelia, rozumiem, że w tamtym miejscu czujesz się swobodniej, bo to odskocznia od tego, co miałaś w domu po śmierci taty. Ale nie uważasz, że już czas, by... no...
Amelia: Wysłów się, Philip. No dajesz.
Philip: Byś znalazła inny sposób na radzenie sobie z żałobą?
Amelia: Myślisz, że o tym nie myślałam? Bardzo bym chciała móc sobie radzić z żałobą w ramionach mamy, czując jej towarzystwo przy sobie, zamiast chłodu i odrzucenia. Skoro nie mogę liczyć na taki sposób radzenia sobie z żałobą, znalazłam sobie inny. Własny, a do tego skuteczny.
Philip: I ile tak zamierzasz ciągnąć? Jeszcze przed tygodnie? Miesiące? Lata?
Amelia: O co ci chodzi?
Michelle: Jeśli będziesz to tak ciągnąć, to nie przestaniesz. Przyzwyczaisz się, a wtedy będzie tylko gorzej.
Philip: Daj spokój, Ellie. To jej decyzja. Nie mamy co jej pouczać.
Amelia: Mogę przestać z imprezami, kiedy zechce. A na pewno nie będzie to trwało latami, prawda? No, bo... mama przez lata nie będzie się na mnie gniewać, co nie? W końcu do niej dotrze, że... to co spotkało tatę to przecież... nie moja wina.
YOU ARE READING
Detroit: Remain Human (Connor x OC) (Detroit: Become Human Fanfiction)
FanfictionJest maj 2039 roku. Minęło 6 miesięcy odkąd Kara, Luther i Alice przedostali się do Kanady, a Markus poprowadził androidy ku nowemu, lepszemu życiu razem ze swoimi towarzyszami: North, Simonem i Joshem. Jednak ta historia skupi się na androidzie o i...
Rozdział 25: Kres
Start from the beginning