- Rozdział I część 2 -

Mulai dari awal
                                    

Oczywiście Karl zaczął się śmiać gdy usłyszał jak krzyczałem ale po chwili, sam zaczął "krzyczeć" tym swoim głosem

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

Oczywiście Karl zaczął się śmiać gdy usłyszał jak krzyczałem ale po chwili, sam zaczął "krzyczeć" tym swoim głosem.
Na nasze szczęście albo nieszczęście trafiliśmy w wodę. Stwierdziłem, że jak już tu jesteśmy to możemy pokopać. Przeszliśmy kawałek i znaleźliśmy.
Taaak nasze pierwsze diamenty! Które miałem ja. Ale...
Po paru minutach spłonęły w lawie...
Brakowało nam też jedzenia więc musieliśmy iść zabijać zwierzęta. Zrobiliśmy sobie krzesiwa, siekiery i poszliśmy...
Najpierw podpalamy zwierzyne potem zābījāmý. Wszystko szło dobrze oprócz tego, że z początku Karl nie mógł podpalić owcy a zamiast tego sam stawał w ogniu.
Gdy skończyliśmy grać poszliśmy spać, jutro planowaliśmy iść pojeździć tak jak dzisiaj, ale omijając krzyki na placu zabaw.

(* Pov Dream *)

Wstałem około 12:30, Sapnap był w domu przez co było mi lepiej, nie okłamujmy się, troche się martwiłem chociaż był już praktycznie dorosły.
Niestety była pewna sprawa która za niedługo miała nastać... czyli musiałem na jakiś czas wylecieć do innego kraju.
Poszedłem do Nicka i powiedziałem...

- Nick, sprawa jest. -

- jaka? - odpowiedział smutno chłopak.

- za 3 dni mam lot do Paryża. - odpowiedziałem ze smutnym uśmiechem.

- co? Po co tam lecisz? I co będzie ze mną? Wiesz, że nie lubię być sam. - powidział nieco przestraszony.

- Mam tam do załatwienia pare ważnych spraw, a co do Ciebie, to znajde Ci opiekunów jak trzeba. - po czym się zaśmiałem.

- obiekunów może nie, ale towarzystwa. - odparł smutny.

- załatwie Ci towarzystwo, żebyś nie czuł się źle, a pieniądze będe Ci przysyłał co jakis czas, jeśli byś potrzebował. -odparłem.

- okej... ile Cie nie będzie? -  spytał.

- miesiąc? Dwa? Coś koło tego - odparłem znudzony.

- oh, okej - powiedział naprawdę smutnym głosem.

Po chwili wyszedłem z pokoju.

(* Pov Sapnap *)

Było mi troche smutno, że Clay musi wyjeżdżać, ale co mogłem poradzić? Są rzeczy ważne i ważniejsze. Jedyna rzecz która mnie pocieszała to ta, że ktoś będzie ze mną, nie będe siedział sam. W sumie to zaczęło mnie zastanawiać, co może mieć Dream do załatwienia w Paryżu? Nasza "praca"  nigdy nie przekraczała granicy. Nie chciałem już o tym myśleć więc, żeby zmienic temat myślenia, zacząłem układać plan na jutro:

___________ 𝘗𝘭𝘢𝘯 𝘯𝘢 𝘥𝘻𝘪𝘴 ____________

11:30 - 𝑊𝑠𝑡𝑎𝑐́
11:40 - 𝑠́𝑛𝑖𝑎𝑑𝑎𝑛𝑖𝑒
12:00 - 𝑖𝑑𝑒 𝑑𝑜 𝑠𝑘𝑙𝑒𝑝𝑢, 𝑠𝑝𝑎𝑐𝑒𝑟 𝑖𝑡𝑝.
15:00 / 16:00 - 𝑤𝑟𝑎𝑐𝑎𝑚 𝑑𝑜 𝑑𝑜𝑚𝑢.
17:00 -  𝑝𝑟𝑦𝑠𝑧𝑛𝑖𝑐
17:30 - 𝑧𝑎𝑚𝑜́𝑤𝑖𝑐́ 𝑗𝑒𝑑𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒
18:30 - b̶a̶j̶k̶i̶   𝑓𝑖𝑙𝑚
20:00 / 23:00 𝑐𝑧𝑎𝑠 𝑤𝑜𝑙𝑛𝑦.
23:10 - 𝑝𝑖𝑠𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑙𝑎𝑛𝑢 𝑛𝑎 𝑛𝑎𝑠𝑡𝑒̨𝑝𝑛𝑦 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑛́
24:30 / 1:00 - 𝑠𝑝𝑎𝑐́
_____________________________________

Była już może godzina 13:30? Może 14?  A ja jeszcze nawet nic nie jadłem. Poszedłem do kuchni i zjadłem jakieś marne dwie kanapki i popiłem je herbatą.
Potem już do 18 siedziałem z Dreamem, w końcu za niecałe 3 dni musi jechać...
Od 19 siedziałem sam w moim pokoju.... nudziło mi się więc postanowiłem poprzeglądać media. Od 23 oglądałem jakiś film lecz był tak nudny, że po 2 godzinach, zasnąłem i tak spałem do samego rana.

__________________________
             925 słów

Coś mało, ale dzisiaj ciężko idzie mi pisanie rozdziałów.
Przepraszam również, że wczoraj nic nie wstawiałam.
W piątek albo sobote postaram się napisać jakiś dłuższy rozdział może nawet taki na 2000 słów - nie wiem.

Miłego dnia / wieczora / nocy! 💖

~Mój Opiekun~ 𝑲𝒂𝒓𝒍𝒏𝒂𝒑 ☯︎Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang