To moja 1 książka.
Dorosły Karl przeprowadza się przypadkiem na osiedle chłopaka z którym kiedyś miał coś wspólnego.
Jednak problemy finansowe i równieśnicy nie pozwalają mu w spokoju życ, więc Karl postanawia pójść na "opiekuna" dorosłego Nicka ni...
Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.
Oczywiście Karl zaczął się śmiać gdy usłyszał jak krzyczałem ale po chwili, sam zaczął "krzyczeć" tym swoim głosem. Na nasze szczęście albo nieszczęście trafiliśmy w wodę. Stwierdziłem, że jak już tu jesteśmy to możemy pokopać. Przeszliśmy kawałek i znaleźliśmy. Taaak nasze pierwsze diamenty! Które miałem ja. Ale... Po paru minutach spłonęły w lawie... Brakowało nam też jedzenia więc musieliśmy iść zabijać zwierzęta. Zrobiliśmy sobie krzesiwa, siekiery i poszliśmy... Najpierw podpalamy zwierzyne potem zābījāmý. Wszystko szło dobrze oprócz tego, że z początku Karl nie mógł podpalić owcy a zamiast tego sam stawał w ogniu. Gdy skończyliśmy grać poszliśmy spać, jutro planowaliśmy iść pojeździć tak jak dzisiaj, ale omijając krzyki na placu zabaw.
(* Pov Dream *)
Wstałem około 12:30, Sapnap był w domu przez co było mi lepiej, nie okłamujmy się, troche się martwiłem chociaż był już praktycznie dorosły. Niestety była pewna sprawa która za niedługo miała nastać... czyli musiałem na jakiś czas wylecieć do innego kraju. Poszedłem do Nicka i powiedziałem...
- Nick, sprawa jest. -
- jaka? - odpowiedział smutno chłopak.
- za 3 dni mam lot do Paryża. - odpowiedziałem ze smutnym uśmiechem.
- co? Po co tam lecisz? I co będzie ze mną? Wiesz, że nie lubię być sam. - powidział nieco przestraszony.
- Mam tam do załatwienia pare ważnych spraw, a co do Ciebie, to znajde Ci opiekunów jak trzeba. - po czym się zaśmiałem.
- obiekunów może nie, ale towarzystwa. - odparł smutny.
- załatwie Ci towarzystwo, żebyś nie czuł się źle, a pieniądze będe Ci przysyłał co jakis czas, jeśli byś potrzebował. -odparłem.
- okej... ile Cie nie będzie? - spytał.
- miesiąc? Dwa? Coś koło tego - odparłem znudzony.
- oh, okej - powiedział naprawdę smutnym głosem.
Po chwili wyszedłem z pokoju.
(* Pov Sapnap *)
Było mi troche smutno, że Clay musi wyjeżdżać, ale co mogłem poradzić? Są rzeczy ważne i ważniejsze. Jedyna rzecz która mnie pocieszała to ta, że ktoś będzie ze mną, nie będe siedział sam. W sumie to zaczęło mnie zastanawiać, co może mieć Dream do załatwienia w Paryżu? Nasza "praca" nigdy nie przekraczała granicy. Nie chciałem już o tym myśleć więc, żeby zmienic temat myślenia, zacząłem układać plan na jutro:
Była już może godzina 13:30? Może 14? A ja jeszcze nawet nic nie jadłem. Poszedłem do kuchni i zjadłem jakieś marne dwie kanapki i popiłem je herbatą. Potem już do 18 siedziałem z Dreamem, w końcu za niecałe 3 dni musi jechać... Od 19 siedziałem sam w moim pokoju.... nudziło mi się więc postanowiłem poprzeglądać media. Od 23 oglądałem jakiś film lecz był tak nudny, że po 2 godzinach, zasnąłem i tak spałem do samego rana.
__________________________ 925 słów
Coś mało, ale dzisiaj ciężko idzie mi pisanie rozdziałów. Przepraszam również, że wczoraj nic nie wstawiałam. W piątek albo sobote postaram się napisać jakiś dłuższy rozdział może nawet taki na 2000 słów - nie wiem.