Bonus 4

3.2K 481 206
                                    

Z dedykacją dla Jeżyków 🦔

~

2008

Jane i Percy siedzieli w jasnym gabinecie Christiny dość zestresowani. Jane była już w prawie piątym miesiącu ciąży, a jej brzuch wyglądał na o wiele większy, niż powinien, przynajmniej tak to oceniał Percy. Kobieta też nie czuła się za dobrze w ostatnich dniach, więc wizyta u uzdrowicielki była nieunikniona.

Christina zbadała Jane, a następnie przez kilka minut w ciszy coś pisała, aż wreszcie uniosła wzrok na siedzącą naprzeciw jej biurka parę.

- Mam dla was praktycznie same dobre wiadomości - stwierdziła, nachylając się w ich stronę z szerokim uśmiechem.

- Jak dobre, Chris, jak Jane od tylu dni tak źle się czuje? - wtrącił Percy pospiesznie.

- Percy, spokojnie... - Jane położyła dłoń na jego ramieniu, chcąc go uspokoić.

- On tak od zawsze, obawiam się. - Christina przewróciła oczami. - Po pierwsze, wszystko z Jane w porządku. Niestety, bólu pleców już nie unikniesz, będzie tylko gorzej... Te wszystkie objawy to po prostu specyfika ciąży. Powinnaś jak najwięcej teraz odpoczywać, ogranicz jakąkolwiek pracę na razie.

Jane kiwała głową, biorąc sobie słowa uzdrowicielki do serca.

- I po drugie, z dzieckiem też wszystko w porządku, rozwija się prawi...

- To normalne, że dziecko już jest takie duże? - przerwał jej Percy. - Czytałem książkę przyszłych rodziców bardzo dokładnie i...

- Percy - powiedziały obie kobiety jednocześnie, piorunując go wzrokiem.

- Weasley, pozwólże dokończyć. - Chris uderzyła dłonią w blat. - Jane w istocie ma większy brzuch niż większość kobiet w tym okresie ciąży, ale to nie przez żadną wadę.

- W takim razie co się dzieje? - zapytała wyraźnie zmartwiona Jane, a Christina chciała prędko ukrócić jej stres.

- Wcześniej nawet nie brałam tego pod uwagę, ale okazuje się, że spodziewacie się nie jednego maleństwa, a dwóch.

Zarówno Percy, jak i Jane na moment zamarli. Gapili się razem na uzdrowicielkę w zielono-żółtej szacie trochę jak na kogoś z innej planety.

- Co? Jak to? - powiedział Percy, który oprzytomniał jako pierwszy.

- Naprawdę? - dodała Jane. - Ale wcześniej...

- Sprawdzaliśmy tylko płeć. Eliksir wykrywający płeć wskazuje na więcej niż jedno dziecko tylko wtedy, gdy są one różnej płci - wyjaśniła Christina. - A w tym wypadku mamy dwie dziewczynki. Gratuluję, będziecie mieli bliźniaczki!

Jane i Percy wymienili zszokowane spojrzenia, aż wreszcie kobieta przytuliła się do męża.

- Percy, słyszałeś? Dwie dziewczynki! Jejku, tak się cieszę!

- Ja też się cieszę, Jane - powiedział Percy, po raz pierwszy szczerze się uśmiechając i odwzajemniając uścisk żony. - Ale... Fred i George nie dadzą mi żyć - dodał z lekkim przerażeniem.

- Może to taka karma, Weasley - wtrąciła Chris ze śmiechem.

- Christina! - Oburzył się Percy, rozbawiając ją jeszcze bardziej.

- Słuchajcie, z doświadczenia mogę wam powiedzieć, że dwójka to sporo pracy na początku, a później wiele spokoju. Będą zawsze miały się z kim bawić.

- No ja nie wiem, czy bliźniaki oznaczają spokój...

- Damy sobie radę - przerwała mu Jane, ocierając ze swojej twarzy łzy radości. - Jestem taka szczęśliwa, jejku...

Percy spojrzał jej w oczy i ponownie złagodniał.

- Masz rację, damy. - Ponownie przytulił ją do siebie, a Christina patrzyła na nich z rozczuleniem. Nie przywykła widzieć takiego Percy'ego, a cieszyła się, że dla Jane zdawał się starać być inny niż zazwyczaj.

- Dziękuję ci, Christina - powiedziała wzruszona Jane.

- Tak, dziękujemy - dołączył się Percy.

- Ależ proszę. Przyjdź może za dwa tygodnie, to zobaczymy, czy jest gorzej, czy lepiej i jak będzie trzeba, to coś zaradzimy.

Percy pomógł Jane wstać, choć ona wcale jeszcze tego nie potrzebowała. Choć on się uśmiechał, w duchu panikował - jego rodzina nie zamierzała mu dać spokoju, tego był pewien. Może Christina miała rację - los był przewrotny, zawsze próbował temperować bliźniaków, a teraz miał mieć swoje własne dwie dziewczynki...

Otworzyli drzwi od gabinetu, by wyjść, co też go przeraziło, bo na korytarzu na swoją kolej czekali Bill i Flora.

- I jak tam? - zapytała Flora na widok pary, podnosząc się z siedzenia ze znaczną trudnością. Ona miała urodzić lada chwila, dlatego Bill wspierał ją od tyłu.

- Flora, świetnie - powiedziała Christina, wychodząc za Percym i Jane na korytarz. - Ciebie to już zaraz kładziemy, co? Poród lada chwila?

- Nareszcie - odparła Flora, dodatkowo wspierając swoje plecy rękami. - Trzecia ciąża, a najgorsza. Jakaś kara chyba - dodała, wzdychając.

- Wszystko będzie dobrze. Doświadczona jesteś - przekonywała Christina. - Bill, zaprowadzisz Florę pod samą salę, rozumiem? Czy wzywać pomoc?

- Oczywiście, że ja zaprowadzę - odparł Bill jakby urażony, że Christina w ogóle śmiała myśleć inaczej.

- A ty co tak zbladłeś, Percy? - zapytała rozbawiona Flora, patrząc na szwagra. - Też będziesz rodził?

Percy milczał, patrząc niepewnie na Billa, który zmarszczył brwi.

- Coś się stało, Perce? - zapytał, choć wątpił, że odpowie mu twierdząco, bo Jane nie przestawała się uśmiechać.

- Powiemy im, Percy? - zapytała podekscytowana, przytulając się do niego od boku. Percy kolejny raz zmiękł, jak tylko spotkał się z nią wzrokiem.

- Jeśli tylko chcesz.

- Nie no, teraz musicie nam powiedzieć, bo zaraz urodzę z ciekawości - powiedziała Flora, wywołując śmiech u Christiny.

- Będziemy mieli bliźniaczki - powiedziała Jane radośnie.

Bill zakrył usta ręką, z trudem powstrzymując się od śmiechu. Zaczął kaszleć, próbując to zamaskować i uciekał wzrokiem od brata. Percy zd złowieszczym wzrokiem poprawił okulary.

- Dwie dziewczynki? To fantastycznie, gratuluję! Przytuliłabym cię, Jane, ale już nie mogę się ruszyć chyba. - Zaśmiała się, a Jane pokiwała głową ze zrozumieniem. - Poppy będzie miała dwie koleżanki, w takim razie, co? - dodała, klepiąc się po brzuchu.

- Jak najbardziej - odparła Jane, a dopiero wtedy Flora zauważyła, że jej mąż prawie dusił się od wstrzymywania śmiechu.

- William, do cholery, ucisz się.

- Ja nic nawet nie mówię - wydusił pomiędzy chichotami, podczas gdy Percy spiorunował go wzrokiem. - Cieszę się waszym szczęściem... Bliźniaczkami... - Roześmiał się po raz kolejny, nie będąc w stanie tego powstrzymać.

Kiedy następnego dnia Jane i Percy przekazali tę nowinę jeszcze kilku osobom z rodziny, w tym bliźniakom, Fred i George natychmiast wymienili spojrzenia, po czym parsknęli tak głośnym śmiechem, jak jeszcze nigdy w życiu.

- Zemsta życia jest słodka, Perce!

Odołówkuj się ode mnie • Percy WeasleyWhere stories live. Discover now