Rozdział I

43 4 0
                                    

Piąta rano na zegarku. Standardowo nie śpię tylko siedzę na parapecie i patrzę na ulicę za oknem.
Nic specjalnego. Zwykła, ruchliwa uliczka, po której ciągle przejeżdża jakiś samochód. Po chodnikach biegają ludzie spieszący się do pracy lub na autobus.

Dobrze, że mam pokój na piątym piętrze. Gdybym była niżej widziałabym tylko mury tego chorego miejsca. Chore miejsce czyli Saint Francis Children's Home w Bostonie
do którego trafiłam z moim starszym bratem gdy miałam może z cztery lata, a on siedem.

Łatwo zgadnąć, że jesteśmy sierotami. W końcu mieszkamy w domu dziecka. Gdybym miała rodziców, to pewnie mieszkałabym z nimi i Nathanem w ładnym, przytulnym, jednorodzinnym domku gdzie panuje spokojna i miła atmosfera. Tam gdzie zawsze ktoś czeka na ciebie z uśmiechem na twarzy i ma coś miłego do powiedzenia.

Tutaj tak nie jest. W tej dziurze żyje się według psychicznych zasad psychicznych ludzi. W skrócie ten ośrodek to miejsce gdzie wszyscy są smutni i przygnębieni. Tutaj nawet nie ma możliwości adopcji. Będę tutaj gnić dopóki nie będę pełnoletnia. Ale to nie wszystko. Tutaj każdy ma dokładnie co do minuty zaplanowany plan dnia. Nikt nie pyta ciebie jak się czujesz i czy się wyspałeś, tylko pytają czy odmówiłeś pacierz i czy wykonałeś wszystkie zadania wyznaczone przez siostry. Tak, tutaj nie opiekują się nami normalni opiekunowie tylko siostry zakonne. Nie wszystkie siostry są złe, ale większość jest tutaj jakby były za karę. Często się złoszczą za nic, zabijają wzrokiem gdy się pomyślisz na przykład w recytowaniu modlitw lub gdy nakryją cię na wymykaniu się z pokoju w "czasie odpoczynku". Nie licząc kar, które polegają na zamykaniu w pokoju lub zostaniu w ośrodku w czasie, gdy reszta podopiecznych jest na zewnątrz to nie jest źle.

Idzie się do tego przyzwyczaić. W końcu mieszkam tutaj od dziesięciu lat. Dziwię się i jednocześnie cieszę, że jeszcze nie zwariowałam. To zasługa paczki osób, z którymi się tutaj zadaje. Jest ich nie wiele. Nie należę do towarzyskich osób.

Reszta dzieciaków dzieli się na dwie grupy: banda idiotów i ludzie tak drętwi jakby mieli kij w dupie. Jest jeszcze jedna drużyna, czyli grupa elitarna. To są ładnie mówiąc frajerzy, którzy podlizują się siostrą. Nie cierpię ich.

Siedziałam tak zapatrzona przed siebie dopóki nie wstała moja współlokatorka.

- Która godzina? - odezwała się zaspałym głosem Riley.

Riley to wysoka, ciemnoskóra wspaniała dziewczyna. Do tego moja najlepsza przyjaciółka. Z nią to można dosłownie konie kraść. Jakie ja mam szczęście, że ją poznałam. Jest najbardziej odważną i najbardziej zabawną osobą na świecie.

- Lepiej ubieraj gacie, bo zaraz będzie śniadanie. Już siódma - podeszłam w stronę szafy i rzuciłam w stronę brązowookiej jej spodnie razem z podkoszulką.
- Jeszcze pięć minut.
- Wstawaj! - krzyknęłam głośno i pociągnęłam ją za nogę. Ciemnowłosa spadła z hukiem na podłogę, po czym zaczęła krzyczeć.
- Ałaaa moje plecy! POWALIŁO CIĘ DO RESZTY?!!.
- Już dawno. Wstawaj i się ubierz.
- Spiepszaj.
- Coś mówiłaś?
- Nie. - fuknęła pod nosem i wzięła swoje ubrania. Następnie poszła w stronę toalety w naszym pokoju.

Nie była jakaś wielka, ale porównując ja do innych toalet to była gigantyczna. Łazienka była bardzo klasyczna. Zwykła, typowa dla takiego miejsca. Był w niej prysznic, obok niego toaleta, a na przeciwko umywalka zawalona naszymi kosmetykami. Nad nią wisiało duże upaprane lustro. Ogólnie trafił nam się całkiem fajny pokój. Wcześniej przed remontem ośrodka pokoje były duże, a w nich spało po kilkanaście podopiecznych. Nigdy nie lubiłam tych starych pokoi. Czułam się jak w horrorze. Teraz jest o wiele więcej pokoi. Są dwu, trzy lub czteroosobowe. Mnie na szczęście przydzielono do Raily.

Wracając do naszego pokoju był idealny. W przeciwieństwie do reszty budynku, czułam się w nim jakbym była w moim własnym wymarzonym domu.

Przy samym wejściu znajdował się wieszak z naszymi ubraniami. Obok niego stała biała szafa, później komoda, a nad nią lustro. Na przeciwko szafy stało łóżko piętrowe. Na górnej części był ogromny syf, a na dolnej tylko rozwalona pościel. To tłumaczyło kto gdzie spał. Oczywiście to ja byłam właścicielką tego burdelu na łóżku. Jakoś nie przeszkadzały mi papierki po cukierkach i innych słodyczach na materacu. Były też inne niezidentyfikowane przedmioty, ale to mało ważne. Obok łóżka jest biurko, na którym o dziwo jest w miarę możliwości porządek. Nad biurkiem jest moje ukochane okno. Nad oknem i w sumie całym pokoju są porozwieszane lampki. To jedyna ozdoba, na którą zgodziły się siostry. Nie możemy mieć rozwieszonych ani zdjęć ani żadnych obrazków oprócz krzyża nad drzwiami. Przez to ten pokój jest trochę pusty, ale my jak to my znalazłyśmy rozwiązanie.

Przerwa między łóżkiem, a podłogą jest na tyle duża, aby znajdowały się wszystkie "niedozwolone rzeczy" ale o tym później.

Żadna z sióstr nie wiedziała o naszych skarbach skrywanych pod łóżkiem. Zawsze jak sprawdzały nam czystość w pokoju to totalnie olewały sprawę naszej skrytki. Nigdy nie zaglądały ani pod szafę, ani pod łóżko, ani na górną część łóżka. I bardzo dobrze.

W czasie gdy Riley poszła do łazienki, ja szybko przebrałam się w pokoju.

- Przez ciebie będę mieć siniaka - usłyszałam głos ciemnowłosej z łazienki
- Nic nowego. - zaśmiałam się - Pospiesz się. Nie chcę, żeby ta starucha znowu się na nas uwzięła.
- Masz na myśli Apolonię czy Felicję?
- Oczywiście, że Apolkę. Ona jest nawiedzona.
Riley zaczęła się śmiać.
- Pamiętasz, co odwalała w nocy na jadalni?
- Nie przypominaj mi tego. Nie wiem co ona tam robiła, ale gadanie do siebie stojąc prosto przed ścianą nie jest normalne. Dobra, koniec tego gadania. Wyłaź - zaczęłam pukać do drzwi toalety - ileż można się ubierać?
Nawalałam w te drzwi jeszcze przez chwilę po czym usłyszałam huk w łazience.
- Cholera jasna - zaklęła Riley otwierając drzwi - Ellie wszędzie musisz kłaść swoje komiksy?
- Coś zrobiła?
Nic nie opowiedziała, tylko podała mi do ręki ubrudzony od kremu komiks Sama.
- Zbije cię!
- Chyba Sam ciebie. Trzeba było nie zostawiać tego w łazience.
- Trzeba było uważać - powiedziałam próbując wytrzeć resztki kremu z okładki.
- Skąd on je bierze?
- Co bierze?
- No komiksy. Przecież siostry na sto procent nie kupiłyby mu tego.
- Nie mam pojęcia. Sam zawsze powtarza, że ma swoje tajne źródła i mi nie powie. Jak pytam Nate'a to powtarza dokładnie to samo.

Sam to przyjaciel moje starszego brata Nathana. Jest wysokim, niebieskookim, blondynem. Ma mniej więcej tyle samo lat co mój brat. Ogólnie to całkiem go lubię. Często pożycza mi swoje komiksy o Avengers i innych superbohaterach. To naprawdę fajny chłopak, ale ciągle popisuje się prowokując innych debili do bójki przy tym wciąga w to Nate'a. Nie żebym się tym jakoś przesadnie przejmowała, ale po co mi problemy.

- Może się wymykają? - zaczęła Riley
- Niby którędy? Główną bramą na pewno nie. Pobocznymi też. Nie wyjdziesz stąd bez wiedzy sióstr.
- Chodzi mi bardziej o... - przerwało jej głośne pukanie do drzwi. To oznaczało, że już nadszedł czas śniadania i jesteśmy spóźnione.

- Zajebiście - mruknęłam pod nosem, bo już rozpoznałam to trzaskanie w drzwi. Po chwili do pokoju weszła siostra Apolonia.
- Elizabeth, Riley widzę, że dobrze się bawicie. Jesteście już spóźnione! Macie się pospieszyć! Daje wam jeszcze dziesięć minut. -powiedziała z wymuszonym uśmiechem, po czym wyszła trzaskając drzwiami.

We mnie się już gotowało. Raz nie cierpię tej kobiety - dwa nie cierpię jak się do mnie mówi Elizabeth. Brzmi to bardzo oficjalnie i drętwo. Betty też brzmi drętwo, dlatego wszyscy zwracają się do mnie Ellie. Nie wiem czy to można zaliczyć jako drobnienie mojego imię lub ksywkę, ale brzmi spoko.

- Jak zawsze milutka. - parsknęłam śmiechem Riley - lepiej już chodźmy.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka!

Pierwszy rozdział za nami. Myślę, że nie jest źle. Piszcie co o nim sądzicie. Będę się starać pisać w miarę regularnie, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Rozdziały będą wychodzić mniej więcej co tydzień. Jeśli macie jakieś pomysły odnoście dalszych rozdziałów to śmiało możecie do mnie pisać. Jestem otwarta na zmiany fabuły i jednocześnie ciekawa jakie macie pomysły.

Jak na razie to wszystko z mojej strony. Zachęcam do pozostawienia po sobie komentarza i gwiazdki, poniewaz bardzo to motywuje do dalszego pisania!! ❤️

Słowa: 1284

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 04, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ostatni spośród żywychWhere stories live. Discover now