01. //

47 5 0
                                    

ONE.

"he was no more than a aby then. well, something within him seemed broken hearted"


Layla, mimo że wcześniej wybrała pójście za Jahą do Miasta Światła, teraz niezmiernie tego żałowała. Na Arce Jahę uważano za dupka. Musiał dokonywać trudnych wyborów, a Layla to rozumiała, ale dalej uważała go za dupka. Na ziemi oraz podczas tej strasznej trasy do miasta, które praktycznie nie istniało, Layla wyrobiła sobie o nim zupełnie nową opinię - totalnego idioty.

Obóz stał się nieznośny dla Layli po dotarciu Arki na Ziemię. Clarke i Bellamy nie byli dłużej liderami, na co nie mogła narzekać, ale dorośli, którzy widzieli ich tylko jako dzieci - tego nie mogła znieść. Wszyscy, którzy pozostali z oryginalnej setki byli zmuszani do wykonywania normalnych zadań i wszystko było tak jak kiedyś w kosmosie (oczywiście oprócz zagrożenia śmierci z rąk ziemian).

Layla nienawidziła bycia odbieraną jako ktoś gorszy. Setka przetrwała sama wszystkie ataki ziemian. Byli doświadczeni w życiu na Ziemi. Arka zrzuciła ich na ta planetę bez niczego, oprócz pary ubrań na zmianę, a oni, „tylko dzieci", musieli zbudować sobie dom. Dorośli może i myśleli, że są mądrzejsi od zwykłych nastoletnich przestępców ale prawda jest taka, że nie mieli o tym pojęcia. To dlatego, kiedy Jaha zaproponował jej sposób na wydostanie się z obozu - zgodziła się bez zastanowienia. Mimo wszystko, wolałaby być pomiataną w obozie niż martwą na jakiejś niezaludnionej pustyni. Przetrwała bycie postrzeloną przez strzały ziemian, poparzenia od kwaśnej mgły oraz krwawienie z każdej możliwej części swojego ciała przez wirusa. Była wojowniczką. Byłaby przeklęta jeżeli zginęłaby przez odwodnienie.

To była kolejna rzecz na bardzo długiej liście rzeczy, za które Layla nienawidziła Jahy: pozwolił dołączyć do nich tej dziewczynie, złodziejce, Emori. Skończyło się tym, że wzięła wszystkie ich zapasy i zostawiła bezbronnych na pustyni na śmierć. Jeżeli Layla jeszcze zobaczyłaby ją kiedykolwiek, nie zawahałaby się skręcić jej karku.

"Myślę, że powinniśmy po prostu zawrócić". Powiedziała jedna z osób idących z tyłu. Może jakieś 100 mil temu byłaby to dobra rada.

"Nigdy to nam nie wyjdzie". Layla prychnęła. Nie chciała niczego więcej niż zakończenia tej wyprawy, ale próba powrotu nie wydawała się dobrą opcją w tym momencie. "Nie mamy jedzenia, ani wody. Zginiemy zanim przejdziemy chociaż połowę drogi".

"A drugą opcją jest co? Śmierć na środku niczego, próbując znaleźć miasto, które nie jest prawdziwe?" powiedział Richards patrząc w jej kierunku. "Myślę, że odwrócenie się i natychmiastowy powrót zwiększyłby nasze szanse na przeżycie."

Jaha nie obrócił się żeby spojrzeć na którekolwiek z nich, zamiast tego szedł dalej do przodu, krzycząc jedynie "Miasto Światła jest prawdziwe!" jako próbę zakończenia kłótni.

Nie zadziałało.

"Miałeś wybór, żeby wrócić lub zostać Richards," powiedział Jaha, odnosząc się do mówiącego wcześniej chłopaka. "Wybrałeś dalszą wędrówkę. Teraz nadążaj."

Murphy odłączył się od Jahy i podszedł do niej. "Emori mówiła, że miasto jest na północ stąd. Damy radę. Walić Richardsa."

"Wow, Murphy. To było nawet miłe," sarkastycznie powiedziała Layla. "Czy ta podróż rozwija twoją dojrzałość?"

Murphy przewrócił oczyma. "Nigdy. Tylko pomyślałem, że jesteś jedyną dziewczyną jaka została i jeśli będzie zimno nie chcę przytulać się z Craig'iem, więc upewniam się, że jesteśmy w dobrych stosunkach."

"Chyba zapominasz o Winnie." Layla wskazała za nią na kobietę w średnim wieku, starającą się nadążyć za grupą.

"Była moją nauczycielką w drugiej klasie. Nie jestem aż tak chory na głowę, Layla. Starsza kobieta - może - ale nie kobieta, która uczyła mnie godzin."

W tym momencie była to kolej Layli, żeby przewrócić oczyma. Mimo to kąciki jej ust podniosły się lekko z rozbawienia. Murphy był totalnym dupkiem i nie ufała mu jakoś bardzo, ale doceniała jego poczucie humoru. Jaha, na tym etapie, był już prawie kompletnie szalony, Craig był jak zombie, od Winnie czuć było vibe starszej pani z kotami, okropne żarty Harris'a ledwo znosiła, a Richards nigdy nic nie mówił, chyba że chodziło o narzekanie. Zadziwiająco, Murphy był najbardziej znośny z całej ich wycieczki.

"Musisz mieć jakieś urojenia, jeżeli myślisz, że kiedykolwiek będę się przytulać z tobą. Miłej zabawy z Craig'iem." Odpowiedziała z powrotem w dobrym humorze.

"Uważaj co mówisz, Layla. Możesz potem tego żałować."

Layla już miała idealną, żartobliwą docinkę na końcu swojego języka, ale nie miała szansy jej powiedzieć. Eksplozja wybuchła zaraz za nią i kiedy Layla odwróciła się, żeby zobaczyć co się stało, została ochlapana krwią i przygnieciona do ziemi przez siłę odrzutu.

Oczy Layli były mocno zaklejone przez mieszankę krwi i piasku, ale mogła usłyszeć damskie krzyki. Winnie. Chwilę później dało się usłyszeć kolejną eksplozję i krzyki ustały. Nawet z zamkniętymi oczyma, Layla mogła domyślić się co zaszło.

"No cóż," usłyszała mamrotanie Murphy'ego niedaleko od niej. "To właśnie jest to co dostała za prawie oblanie mnie w drugiej klasie za to, że nie umiałem pisać w kursywie."

Było to chore mówić coś takiego w tych okolicznościach, ale Laylę i tak to rozśmieszyło. Jedna z rzeczy, których nauczyła się w trakcie swojego pobytu na Ziemi to fakt, że nie można popadać w żałobę po każdej śmierci, bo inaczej można było oszaleć.

"Dokładnie, kto do cholery używa kursywy? To właśnie jest karma." powiedziała Layla.

Reszta ich grupy niestety nie uważała tego ani trochę za tak zabawne jak oni.

"Czy wasza dwójka naprawdę żartuję sobie z tego?" warknął Richards. "Harris jest martwy. Winnie jest martwa. A my idziemy po jakimś przeklętym polu minowym!"

Jaha po raz kolejny starał się zmniejszyć napięcie. "To jest sposób, w jaki sobie radzą. Byli świadkami i doświadczyli wielu okropnych rzeczy na Ziemi. Nie możemy się kłócić. Musimy wymyślić sposób na ominięcie min."

Layla wytarła piasek ze swoich oczu po raz kolejny, żeby dobrze widzieć otoczenie. Dalej czuła lepkość ciepłej krwi na swojej twarzy, najwidoczniej należącej do Harris'a, ale wybrała udawanie, że wcale jej tam nie ma.

"Niech nikt się nie rusza," powiedział Jaha. "Nie, dopóki nie wymyślimy planu. Chyba że chcecie skończyć jak Winnie i Harris."

Skończenie jak Winnie i Harris było ostatnie na liście "do zrobienia" Layli. Nawet w ciemności, mogła zobaczyć porozrywane części ciał, rozrzucone na piasku przez siłę eksplozji. Kilka cali od niej leżał but Harris'a. Połowa jego nogi dalej z niego wystawała. Niestety stanie sztywno w miejscu zrobiło się trudniejsze, gdy nadeszła burza piaskowa.





-----------------------------------------

Bardzo przepraszam!!!!

Zaczęłam tłumaczenie tej książki, jak się okazało, w bardzo słabym momencie. Zrobiłam to z nudów, a chwilę później moja wspaniała szkoła zadbała, żeby już tak bardzo mi się nie nudziło.

Kolejna sprawa jest taka, że oryginalna książka ma niesamowicie długie rozdziały. Ten konkretny będzie podzielony na dwa właśnie dlatego. Obecnie ta część ma ok. 1000 słów. To czy rozdział będzie podzielony, czy nie, będzie zależało tylko i wyłącznie od tego ile będę miała czasu, chociaż postaram się je zachowywać w oryginalnej długości.

Miłego czytania robaczki i przepraszam za giga opóźnienie <3

(następny rozdział powinien pojawić się maksymalnie pod koniec przyszłego tygodnia)

No Way Out ☞ John Murphy // TŁUMACZENIEDonde viven las historias. Descúbrelo ahora