Rozdział Pięćdziesiąty Ósmy - Im bardziej kochasz tym bardziej boli część 2

361 56 15
                                    

///UWAGA///

Dzisiejszy rozdział jest nieco "mocniejszy" niż pozostałe
OSOBY WRAŻLIWE NA KRWAWE OPISY NIECH LEPIEJ POMINĄ TEN ROZDZIAŁ

Niespodziewany pocałunek, zupełnie stłamsił jego jakąkolwiek linie obrony. Niesłychanie skutecznie pozbywając go woli walki. Pomimo silnego uścisku, który ich łączył, same usta nie zostawały drętwe, a wręcz przeciwnie. To nie był pocałunek pełen pasji, co najwyżej jego marny cień, który mógł być czymś na wzór klimatycznej gry wstępnej. Nie mniej jednak, na Byakko podziałał paraliżująco.
Ostre odnóża stworzenia wciąż wbijały się w ziemię za jego plecami, by w końcu nieplanowany atak na ślepo zupełnie stracił na intensywności. Czyżby istota się poddała?

- Wyjdź stąd - Nieco bardziej rozzłoszczony głos dotarł do ich uszu - Dam ci dwanaście sekund nim cię zabije. Pokonanie we właściwej walce, nie przyniesie ci aż takiego dyshonoru jak śmierć w tej dziurze.

Dopiero teraz, usta demona w końcu odpuściły, pozwalając Shi Shuanowi uwolnić się od natłoku myśli.

- Gdy policzę do trzech skaczemy w przestrzeni. Gdy zaklęcie się skończy, masz dwanaście sekund na szybki bieg. Nie dam rady znowu cię ponieść.

Byakko kiwnął głową. Jak to dobrze, że była noc. Dzięki temu, nawet demon nie mógł dostrzec jak bardzo czerwony i zakłopotany był mężczyzna. Nawet w obliczu zagrożenia wciąż jego myśli krążyły wokół tylko jednego. Tych zaskakująco delikatnych ust.

- Raz - Mówił szeptem, stawiając duże przerwy miedzy słowami. Nie był nawet przygotowany na to co miało się stać.
- Dwa - Shi Shuan również poczuł, jak bardzo nie był gotowy.
- Trzy.

W jednej chwili obydwoje ruszyli w szaleńczy bieg. Nie wiedząc nawet w którą stronę biec, mieli jedynie kilka sekund nim zdekoncentrowane monstrum zauważyło zmianę. Widząc je jedynie kątem oka, niemal natychmiast zrozumiał wszystkie obawy Shen Yuana. Wysoki na trzy metry, przednie kończyny jak i głowa należały do modliszki, podczas gdy dół pozostawał zniekształconą wersją ludzkich bioder i nóg, powykrzywianych w taki sposób, by ogromne cielsko nie załamało się pod własnym ciężarem.

- Więc była was tam dwójka! - Zachwyt wstąpił wraz z co raz bardziej poszerzającym się "uśmiechem" - Niech będzie! Polowanie będzie jeszcze bardziej owocne!

Demon ze złością mlasnął językiem, jednak nawet mimo ran nie przestawał uciekać, lejący się za nim czerwony ślad, pokazywał w jak bardzo kiepskiej sytuacji był. Czy mieli jakieś szanse w starciu z tym czymś? Z rannym demonem i nieporadnym bogiem wynosiły one mniej niż jeden procent. Nawet Byakko to widział, przez co jego serce biło nawet mocniej. Drugie pytanie, było mniej oczywiste. Czy był sens uciekać?
Nie znał w prawdzie siły tego czegoś, jednak patrząc po samych ranach Shen Yuana mógł dość szybko oszacować przepaść ich dzielącą. Na chitynowym pancerzu nie było nawet rysy po ostrzu. Znaczyło to, że demon nie trafił? A może po prostu była to skorupa tak twarda, że nawet uderzenie mieczem było jak delikatne muśnięcie piórkiem?
Czarnowłosy mężczyzna nie był wcale powolny, wręcz przeciwnie. Nawet z ogromną szramą na plecach dotrzymywał mu kroku w biegu, podczas gdy cenne sekundy upływały nieubłaganie.

- Dziesięć - Rozbrzmiał ten sam skrzeczący głos. Już tak mało czasu zostało? Nie zdążyli nawet zniknąć mu z pola widzenia. W takim tempie oboje zginą! Trzeba szybko coś wymyślić!

- Jedenaście.

Byakko szybko zahamował, pozwalając butem oderwać część trawy przy zwalnianiu. Wpadł na pomysł, najbardziej głupi plan na jaki tylko mógł. Czy jednak czasem nie to ratowało go ostatnimi czasy?

Jak Zostałem Bogiem? | BL NovelWhere stories live. Discover now