↳❝ and in the end were just a
generation of fucked up kids with
broken hearts and scars on our wrists❞↲
▪ gdzie sicheng jest nowym
nauczycielem historii sztuki,
a yuta nie bardzo rozumie,
co ludzie takiego w niej widzą
Hoppsan! Denna bild följer inte våra riktliner för innehåll. Försök att ta bort den eller ladda upp en annan bild för att fortsätta.
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
Hoppsan! Denna bild följer inte våra riktliner för innehåll. Försök att ta bort den eller ladda upp en annan bild för att fortsätta.
— Powiedziałem przynieś szklanki, a nie demolujesz mi pół lodówki!
Był sobotni wieczór i pogoda wyjątkowo dopisywała, co wprawiało Yute w dobry humor.
Podczas całodziennego siedzenia w domu i jedzenia ramenu z paczki oraz picia piwa imbirowego wpadli na pewien pomysł.
Dom japończyka był pusty i oprócz niego nie było żywej duszy, która by kontrolowała jego wyskoki, czy pomysły, które nie były do końca mądre i bezpieczne.
Chittaphon był tego głównym pomysłodawcą, a on jako dobry przyjaciel nie protestował.
Robili to wielokrotnie i jeszcze ani razu coś przebiegło nie po ich myśli.
Tym razem postanowili zaprosić gości, by trochę urozmaicić ich zabawę.
We dwójkę gra się w to średnio, a im więcej osób, tym lepiej.
Padło na Sichenga i Johnny'ego.
Chi zadzwonił do nich i poprosił o przyjazd, dając im tylko godzinę na ogarnięcie i kupno alkoholu.
Bez tego by ich nie wpuścili.
Adresu im nie podawał, chińczyk był u Nakamoto wielokrotnie i wiedział doskonale, gdzie mieszkał.
— Zrobiłem się głodny — Odpowiedział Taj, wracając z powrotem do salonu ze szklankami i paczką solonych orzeszków w rękach.
Japończyk przewrócił oczami, postanawiając nie komentować zachowania swojego przyjaciela.
Nie mógł zliczyć na palcach ile razy zdarzały się sytuacje, że jego przyjaciel pochłaniał niezliczoną ilość jedzenia z jego lodówki, nie pytając go nawet o zgodę czy pozwolenie.