Rozdział Pięćdziesiąty Siódmy - Im bardziej kochasz tym bardziej boli część 1

Zacznij od początku
                                    

- Kim jesteś?! Wyjdź z mojego domu! - Kobieta, po raz kolejny wpadła w szał i gdy już miała rzucić się na obu mężczyzn, duch studni w ostatniej chwili uderzył ją w kark, pozwalając by bezwładne ciało, opadło na jego rękę.

- Rozmowa z szaloną kobietą nic nie da - Odparł duch studni, opierając ją o ścianę - Już dawno postradała rozum.

- Jest w niej coś więcej, niż tylko szaleństwo. Po prostu to czuję - Jego pewny siebie ton, ani na chwilę nie ustawał. Wychodząc z objęć demona, czym prędzej skierował się do nie przytomnego ciała - Nie możemy teraz odpuścić.

~~~

Nawet jeśli tak powiedział, to wciąż niesłychanie ciężko było wymyślić coś co potwierdziłoby jego przypuszczenia. Powoli zapadała również noc, więc mąż obłąkanej kobiety zaproponował im nocleg, z wiadomych przyczyn umieszczając Byakko i jego towarzyszy w najdalszym od ich wspólnej sypialni pokoju. Niedługo po załatwieniu wszystkich spraw organizacyjnych, szkarłatne promienie słońca, schowały się za horyzontem, a gęsta mgła przykryła całe miasto, nie pozwalając dojrzeć stojących obok budynków.
Nawet jeśli mężczyzna zapewniał o niebezpieczeństwie czychającym zza zamkniętymi drzwiami, Byakko nawet nie spodziewał się, że duch studni i Shen Yuan, tak łatwo odpuszczą sprawdzenie terenu w nocy. Wyglądało, na to, że ten jeden raz będzie mu dane przespać całą noc do rana. Sama ta świadomość niebywale go ucieszyła. Niestety były to jedynie marzenia ściętej głowy. Nie wiadomo czy to przez leżenie na twardej podłodze, oddzielonej jedynie cieniutkim materacem, czy może przez leżącego obok demona i ducha studni, ale jego powieki, ani trochę nie kleiły się do snu. Wręcz przeciwnie, czuł się jak po wypiciu dwóch energetyków i mocnego espresso. Po prostu dramat!
Po czasie, który dla niego wydawał się być wiecznością w końcu zrezygnowany otworzył oczy i pewnym ktokiem udał się do kuchni. Może znajdzie tam coś na sen? Albo choćby napije się wody. Był gotów spróbować wszystkiego, aby w końcu zasnąć!

- Nie możesz spać daozhang? - Głos z rogu powiedzenia wybił go z rytmu. Rozglądając się uważniej w końcu dostrzegł mężczyznę siedzącego obok w połowie pustej butelki. Jego twarz była niemal czerwona od pijackiego rumieńca, a mocna woń alkoholu, nie pozostawiała żadnych złudzeń.

- Właściwie to tak - Mruknął, dosiadając się do niego - Jak widzę ty również.

- To nie tak, po prostu czekam aż Luo zaśnie. Wiesz, gdybym teraz położył się obok, nie przespałaby nawet minuty - Mówiąc to upił kolejny łyk - Wódka to jedyny sposób na ucieczkę od myśli. To nie tak, że na codzień pije, możesz być o to spokojny, po prostu dzisiejszy dzień był dość... Wymagający.

- Nie trudno się zgodzić - Mruknął pod nosem. Już chwilę później leżała przed nim butelka - Nie dziękuję, ja nie pije.
Mimo lekkiego grymasu na twarzy, nie naciskał. Zabrał z powrotem butelkę pociągając jeszcze dwa łyki.

- Nie życzę ci aby twoja ukochana osobą musiała cierpieć na twoich oczach, nikomu nie życzę. To zbyt wielki ból - Mamrotał, przecierając dłońmi twarz - Niech mnie w końcu niebiosa zabiorą do siebie... Ale tylko wtedy gdy ona będzie bezpieczna inaczej nie spocznę w spokoju i stanę się duchem. Takim samym, który opętał moją najdroższą. Powiedz kapłanie... Czy wtedy będę mógł wygnać z niej złego ducha?

Zamglone źrenice wciąż wpatrywały się w Byakko, szukając jakiegokolwiek poparcia swoich słów. Shi Shuan, odwrócił wzrok. Z pijanymi, nie było co dyskutować, nie ważne od odpowiedzi wciąż, mogło skończyć się to nieszczęściem.
Zdenerwowany mężczyzna uderzył w stół.

- To wszystko przez niego! - Warczał niczym wygłodniały wilk podczas łowów - Gdyby ten cholerny Jiang Meng nie opuścił wioski, duch z całą pewnością opętałby jego! Przeklinam cię, gdziekolwiek nie jesteś, rozumiesz!? Przeklinam!

Jak Zostałem Bogiem? | BL NovelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz