𝓈𝓊𝓅𝑒𝓇𝓃𝑜𝓋𝒶 𝑒𝓍𝓅𝓁𝑜𝓈𝒾𝑜𝓃

11 3 0
                                    


ˢᵗᵃʳ ᵈᵉˢᵗʳᵒʸˢ ᶤᵗˢᵉˡᶠ ᶤᶰ ᵃ ᵐᵃˢˢᶤᵛᵉ ᵉˣᵖˡᵒˢᶤᵒᶰ

❛ ✺


Smuga krwistej czerwieni rozlała się po ustach Władczyni Czasu, gdy czubkiem miękkiej szminki niespiesznie obrysowała ich kształt. Ten mały zabieg zawsze dawał jej przyjemność, którą chciała się nacieszyć. Nie zważając w najmniejszym stopniu na morze drobnych czerwonych plamek zdobiących białe mankiety jej koszuli, przesiąkające ciemny materiał śliwkowej spódnicy oraz pstrzących jedwabne koronki, spośród których sterczały czarne trzewiki, złożone na blacie niskiego stolika do kawy.

Prawdziwy potok czerwieni rozgrywał się za jej plecami. Ślady krwi na starym dywanie prowadziły do, po części tragicznej po części absurdalnej sceny, w której to na drogim fotelu leżał rozłożony pulchny mężczyzna z szeroko otwartymi oczami i twarzą zastygłą w wyrazie zdumienia. Dwie niewiasty próbowały desperacko wepchnąć narządy wypadające z szerokiego rozcięcia na jego brzuchu z powrotem na miejsce. Kobiety były przerażone. Pokój wypełniały na przemian okrzyki strachu i lament, gdy wnętrzności mężczyzny wyślizgiwały im się z rąk mokrych od krwi.

Missy nie musiała spoglądać za siebie żeby wiedzieć jak zabawnie to wyglądało. Jednak jej chwilę rozkoszy przerwał odgłos szybkich, znajomych kroków kogoś, kto kierował się w pośpiechu do tego właśnie pokoju.
Położenie, w którym znajdowała się Władczyni Czasu szczęśliwie sprawiło, że nie widziała wyrazu twarzy Doktora, gdy ten wpadł do środka. Słyszała tylko, że odgłos jego kroków nagle całkowicie ustały, jakby zmroził go widok, który zastał w pomieszczeniu.

━━ Co robicie? Przestańcie! ━━ Zawołał cały w nerwach podbiegając do łkających kobiet, które nadal wierzyły, że wepchnięcie wątroby i łańcucha jelit na miejsce naprawi wszystkie szkody. Doktor odsunął je od nieboszczyka jednocześnie ograniczając do minimum swój kontakt fizyczny z kobietami.

━━ Jest martwy! ━━ Jego głos zabrzmiał przedzierając się nad szlochy. Było w nim słychać nie tyle szok i wściekłość co ból, który sprawił, że końcówka ostatniego wyrazu uwięzła mu w gardle. Nagle lekka atmosfera groteski w pokoju zmieniła się na poważną i napiętą. Nawet przerażone kobiety umilkły, jakby ryk bezsilności Doktora zdjął im klapki z oczu.

━━ Tak, jest martwy. To samo mówiłam im jakiś kwadrans temu. ━━ Missy zamknęła szminkę z cichym kliknięciem i wstała z kanapy by stanąć naprzeciw Doktora.
Jego bystre spojrzenie od razu dostrzegło rozprysk krwi na ubraniu Missy. Wcale nie zamierzała się z tym kryć.

━━ Co zrobiłaś, Missy? ━━ Głos Doktora był gorzki i przesączony rozczarowaniem.

━━ Doktor Ferguson wyszedł ze śmiałym założeniem, że kobiety są zbyt tępe by wpuszczać je do akademii medycznej. Okazał się wyznawcą teorii, że tego typu stworzenia powinny raczej znaleźć sobie miejsce w kuchni, więc poszłam za jego wskazówkami. Znalazłam w kuchni nóż i wróciłam z garścią argumentów żeby przekonać go, że kobiety nie są wcale takie tępe, jak sądził. ━━ Tonem znudzonym jakby kazano jej to powtarzać dziesiątki razy, nakreśliła mu obraz sytuacji ze swojej perspektywy.

━━ Missy... ━━ Zaczął, zrezygnowany odwracając wzrok od swojej przyjaciółki skąpanej w czerwonych drobinach.

━━ Udowodniłam mu, że jego teoria jest błędna. Jak chciałeś. ━━ Próbowała się bronić nadal lekko rozbawiona.

━━ Słowami, Missy! Kazałem ci używać słów i dobrze o tym wiesz! Nie jesteś głupia, więc dlaczego to wszystko robisz? Dlaczego niszczysz wszystko, co ja staram się uratować? Nie możesz po prostu... ━━ Głos złamał mu się w połowie zdania, a Missy poczuła dziwny ucisk w klatce piersiowej. To było uczucie.

Strach? Nie... Żal? Skrucha.

Doświadczała już podobnych rzeczy od pewnego czasu, gdy jeszcze Doktor przetrzymywał ją w krypcie, w ramach kary. Te dziwaczne, nieprzyjemne emocje przychodziły do niej falami. Nie potrafiła nad nimi panować, co sprawiało że były jeszcze bardziej irytujące. Raz kończyło się na ściśniętym gardle i metafizycznym bólu przepełniającym jej wnętrze w taki sposób, że do niedawna nie uważałaby tego za możliwe. Innym razem to uczucie wyciskało z niej łzy.

━━ Żałuję. ━━ Odpowiedziała mu cicho, wbijając wzrok w poplamiony dywan.

━━ Nie żałujesz. Ty nie... ━━ Doktor chciał jej przerwać.

━━ Żałuję! Owszem, żal to dla mnie nowa sprawa, ale teraz to czuję. ━━ Weszła mu w słowo, niechętnie przenoząc spojrzenie mokrych niebieskich oczu na jego zdezorientowaną twarz. ━━ Żałuję i jest to okropne uczucie, więc zabierz mnie z powrotem do TARDIS i zacznijmy jeszcze raz, według twoich zasad. Albo zamknij mnie w krypcie. Wszystko mi jedno. Po prostu... spraw żeby to się skończyło.

Missy zamrugała, a z jej oka spadła ciężka łza. Wzdrygnęła się na to uczucie. Naprawdę nie cierpiała tego stanu. Nie mogła nawet swobodnie zaczerpnąć powietrza.
Wyciągnęła przed siebie dłonie i złączyła nadgarstki na wysokości rąk Doktora.

━━ Proszę. ━━ Jęknęła złamanym głosem, z trudem znosząc jego milczenie.

━━ Nie. Muszą być konsekwencje. ━━ Odpowiedział w końcu, po czym odwrócił się, zabrał z pokoju żonę i córkę zamordowanego mężczyzny i zostawił Missy samą sobie. Na pastwę jej własnego sumienia. 

Każda gwiazda musi umrzeć ✔Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu