Nieznajoma

2.7K 108 66
                                    

-Odpalisz mi też?-zapytałam cały czas wpatrując się w sekundnik.

-Proszę. - usłyszałam ciepły głos blondyna i przeniosłam wzrok na palący się zimny ogień.

-Uśmiech! - wykrzyczała jedna z obecnych dziewczyn, po czym usłyszeliśmy dźwięk wykonania zdjęcia.

Wszystkie obecne osoby zaczęły odliczać do północy, jednak ja zachowywałam ciszę. Wpatrywałam się teraz w ciemne niebo oczekując na fajerwerki.

-Jeden! - wyrwał mnie z transu głośny krzyk.

-Wszystkiego dobrego kochanie. - zwrócił się do mnie blondyn i złączył nasze usta.

-Wszystkiego dobrego. - uśmiechnęłam się szeroko, a następnie mocno wtuliłam się w chłopaka.

-----------------------------------------------------

-Żyjesz? - zapytałam mocno zachrypniętym głosem.-Trzeba w końcu wstać. Jest piętnasta. - zdecydowanie sylwester uznaje za udany.

-Jeszcze chwilkę. - wymamrotał, a ja lekko parsknęłam śmiechem, lecz gdy tylko poczułam odruch wymiotny zatrzymałam śmiech.

Powoli zsunęłam się z łóżka i podeszłam do swojej walizki, by starannie spakować wszystkie rzeczy i wrócić do Warszawy.

Ostatnie dwa tygodnie były bardzo spokojne. Święta spędziliśmy u mojej babci na podkarpaciu, dlatego stamtąd nie było daleko do rodzinnego miasta blondyna, czyli Karkowa. Stąd też spędziliśmy tu ostatni tydzień przed sylwestrem przy okazji odwiedzając rodzinę chłopaka i zwiedzając jedno z większych polskich miast.

Tak jak obiecałam chłopakowi wracam do Warszawy już w Nowy rok, natomiast blondyn zostaje tu jeszcze na kilka dni, by spędzić więcej czasu ze starymi znajomymi, co oczywiście doskonale rozumiem.

Ułożyłam ciuchy, po czym udałam się do łazienki, by tam umyć się, a następnie skompletować swoja kosmetyczkę, która już po niecałej godzinie leżała w zamkniętej walizce.

-Janku. - zaczęłam do dalej śpiącego chłopaka. - Filip ma mnie odwieźć na dworzec. Będę się zbierać. Uważaj na siebie i dawaj znać, czy żyjesz, dobrze?

-Jesteś pewna, że chcesz jechać? - wymamrotał.

-Tak. Dam ci trochę pożyć. - zaśmiałam się.

-Uważaj na siebie i daj znać jak dojedziesz. Kocham cię. - chłopak mocno mnie przytulił i złożył pocałunek kolejno na moim czole i ustach.

Zaraz po tym opuściłam dom, w którym spędzaliśmy sylwestra.

Do mieszkania dotarłam około godziny dwudziestej pierwszej. Weszłam powoli ciągnąc za sobą niewielką walizkę i tuż po przekroczeniu progu głośno westchnęłam. Czułam się wykończona, a oprócz tego wciąż było mi trochę niedobrze i okropnie bolała mnie głowa.

Porzuciłam bagaż w korytarzu, gdzie zaraz rozebrałam się z kurtki i zimowych butów, a następnie udałam się do kuchni, by spożyć mój pierwszy posiłek tego dnia. Moim oczom ukazała się zupełnie pusta lodówka, dlatego pomodliłam się, bym miała cokolwiek mrożonego w zamrażarce.

Wyjęłam pizzę i nawet nie wiecie jak bardzo ucieszyłam się widząc na półce jej opakowanie.

Byłam w trakcie nagrzewania piekarnika, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Bez zawahania podeszłam do nich i nie patrząc przez wizjer otworzyłam je.

-No cześć Saro. - podkreślił mężczyzna stojący przede mną.

-To chyba pomyłka. - powiedziałam okropnie przestraszona i zabrałam się do zamykania drzwi, jednak zostało mi to uniemożliwione. - Artur idź stąd. - powiedziałam stanowczo, a ten zaśmiał się i wtargnął do środka odpychając drzwi.

Thx   || Jan-rapowanieWhere stories live. Discover now