Głupie błędy

2.4K 124 73
                                    

-Boże Janek. - powiedziałam, gdy zobaczyłam pijanego chłopaka opierającego się ręką o framugę drzwi wejściowych. Ledwo co trzymał się na nogach, więc od razu pomogłam mu wejść. Głośno westchnęłam. Chłopak tylko coś mamrotał pod nosem, jednak nie byłam w stanie nic zrozumieć.

Posadziłam go na łóżku, a chłopak od razu się położył.

-Chodź tutaj. - powiedziałam usiłując zdjąć jego bluzę, buty i na końcu spodnie by było mu wygodnie. Chłopak niezbyt był w stanie mi pomóc, jednak całe szczęście jakoś się z tym uporałam.

Po wszystkim blondyn zasnął nie zostawiając mi żadnego miejsca, dlatego tą noc spędziłam na kanapie.

Obudziło mnie skrzypnięcie drzwi. Chłopak wybiegał z sypialni, kierując się w stronę łazienki. Godzina 7:45.

Od razu podniosłam się na nogi i podążyłam do łazienki uprzednio chwytając za ręcznik papierowy.

-Boże Janek. - powiedziałam, gdy zobaczyłam chłopaka wymiotującego. Podbiegłam do niego i podałam mu kawałek ręcznika, by mógł się wytrzeć.

-Lepiej ci trochę? - zapytałam, ale ten nie odpowiadał. Wziął ode mnie więcej papieru i wyszedł bez słowa z pomieszczenia.

Byłam mocno zdezorientowana.

Wyszłam za blondynem obserwowałam jego czyny.

Chłopak ubrał się w wczorajsze rzeczy po czym opuścił mieszkanie w ciszy.

Poruszyło mnie to.

Kompletnie tego nie rozumiałam.

Po jakimś czasie, gdy w końcu zorientowałam się, że stoję na środku korytarza już od kilku minut, po prostu zaczęłam ogarniać się na zajęcia. Próbowałam nie myśleć o tym, co zaszło i po prostu żyć dalej.

Miałam dzisiaj sporo do załatwienia.

Przede wszystkim zakupy z chłopakami, upieczenie tortu, gdyż jutro nie będzie na to czasu oraz spotkanie z Mateuszem, z którym mieliśmy podjechać do jego kolegi, który montował dla mnie film urodzinowy. Wcześniej już podesłałam mu wszystkie informacje na temat tego jak chcę żeby to wyglądało. Dzisiaj wieczorem mieliśmy tylko zobaczyć, czy wszystko mi odpowiada i w razie co wprowadzić szybką zmianę.

To będzie pracowity dzień.

Całe szczęście zajęcia nie dłużyły mi się. Opuściłam uczelnię około czternastej i od razu skierowałam się na parking, gdzie mieli na mnie czekać chłopcy.

-Cześć. - przywitałam się wsiadając na tylne siedzenia pojazdu.

całe zakupy nie trwały długo i wszystko udało nam się zakupić.

-Balony, przekąski, alkohol. - wymieniałam.

-Jest. - przytaknął Szyman.

-Zostało confetti.

W domu byłam około godzinę piętnastej dwadzieścia i od razu rzuciłam się do robienia tortu.

Uwielbiałam piec, ale przyznam, że jeszcze nie zdarzyło mi się robić czegoś tak dużego.

Przygotowałam masę na czekoladowy biszkopt, który następnie wlałam do forem i wsadziłam do piekarnika. Zaraz po tym zabrałam się do przygotowywania waniliowej masy, którą biszkopt miał być przekładany oraz którą miałam pokryć wszystkie boki tortu.

Jak się okazało praca z masą nie była tak prosta jak mi się wydawało. Zdecydowanie tort nie wyglądał najpiękniej, ale pocieszałam się tym, że był to mój pierwszy raz i przynajmniej jakoś się postarałam.

Gdy skończyłam pracę na zegarze dochodziła osiemnasta.

Czułam się już lekko wykończona i fizycznie i psychicznie, bo Janek wciąż się nie odzywał.

Zadzwoniłam do Mateusza i ustaliłam, że podjedzie po mnie za jakieś dwadzieścia minut.

Z Guziorem wszystko poszło naprawdę sprawnie. Film okazał się być dokładnie taki, jak sobie go wyobrażałam. Wcisnęłam montażyście pieniądze za wykonaną pracę (wcale nie miał ochoty żeby cokolwiek ode mnie brać, lecz nie pozwoliłabym sobie wyjść stamtąd bez zapłaty) i wróciłam do domu.

Wszystko było już gotowe.

Zostały mi jeszcze cztery godziny do północy. To właśnie o tej godzinie miałam wysłać Jankowi film i później mogłam tylko czekać.

Naprawdę się stresowałam.

Bałam się jego reakcji i oczywiście tego, czy mu się spodoba.

Czy nie będzie zły, że nie mam dla niego nic materialnego?

Cały czas zadawałam sobie takie pytania, a podczas tych czterech godzin zdołałam wypić kilka melis, by jakkolwiek się uspokoić. (Nic to nie dało).

Gdy na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiły się cztery zera, drżącym palcem kliknęłam w strzałeczkę, by wysłać blondynowi video.

Od razu rzuciłam telefonem na bok i wstałam.

Zaczęłam chodzić po całym mieszkaniu w kółko , jeszcze bardziej się nakręcając.

Nawet nie będę mówić ile razy podnosiłam paczkę papierosów, a później ją odkładałam.

Po około dziesięciu minutach spojrzałam na telefon.

Zamarłam.

Chłopak odczytał i nic nie napisał.

Rzuciłam telefonem.

W zasadzie ciężko mi jest opisać co czułam.

Wgapiłam swój wzrok w sufit i po prostu tak trwałam. Ciężko mi powiedzieć ile mogło to trwać.

Z tego stanu wyrwał mnie dopiero dzwonek domofonu, co okropnie mnie zdziwiło, gdyż z pewnością było już grubo po północy.

Powolnym krokiem zbliżyłam się do drzwi, a następnie je otworzyłam.

Ciężko było mi uwierzyć, że za nimi stał właśnie on.

Blondyn rzucił mi się w ramiona, ściskając mnie tak mocno jak nigdy.

Odwzajemniłam to w takiej pozycji staliśmy przez kilka dłuższych chwil.

-Jestem taki głupi. - zaczął.

-Jane..

-Przepraszam cię, nie powinienem był się o to złościć. Zachowałem się jak gówniarz.

-Przestań, proszę cię.

-Zuziu.

-Tak? - spojrzałam mu prosto w oczy.

-To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem. - powiedział i złączył nasze usta.

Nie jestem w stanie opisać tego, co wtedy czułam.

Thx   || Jan-rapowanieWhere stories live. Discover now