Rozdział 3

244 19 18
                                    

~ ♡︎ ~

     W dzisiejszym dniu ledwo wstałam. Kiedy otworzyłam oczy wszytko było rozmazane. Pomrugałam kilkakrotnie i obraz się wyostrzył. Zauważyłam, że wszystkie hamaki są puste. Dosłownie, ani żywej duszy. Z oddali było słychać wiele dźwięków to znaczyło, że wszyscy już dawno są na nogach i pracują.

No to sobie pospałam...

Szybko przeczesałam włosy palcami i zrobiłam byle jakiego kucyka, żeby mi nie przeszkadzały. Przy bardzo gwałtownym wstawianiu moja noga dała o sobie znać i lekko się skrzywiłam z bólu. Powoli się wyprostowałam i ruszyłam do Patelniaka po jakieś jedzonko. Byłam okropnie głodna. Mimo, iż to jedzenie nie było najlepsze to wolałam to, niż nic.

Kiedy byłam już na miejscu chłopak stał przy wielkim kociołku coś mieszając. Podeszłam bliżej, a Siggy obdarował mnie miłym i ciepłym uśmiechem.

— Znalazłoby się dla mnie jakieś jedzonko?— Zapytałam z nadzieją w głosie, a Patelniak sięgnął po glinianą miskę. Po chwili podał mi ją z jakąś białą papką i wrócił do mieszania. Usiadłam na blacie, patrząc na niego uważnie. — Mogę ci pomóc? — Zapytałam, a ciemnoskóry przestał wykonywać swoją czynność i spojrzał na mnie zdziwiony.

— Jasne. Podałabyś mi te zioła? — Wskazał na koszyk z jakimiś roślinami, a ja zeskoczyłam z blatu, odkładając jedzenie na bok i podałam mu potrzebne przyprawy.— Coś długo dziś spałaś. Wszyscy dawno powstawali.

— Ta, tak jakoś wyszło. — Odparłam z powrotem, siadając na blacie i zajadając jedzenie, które wcześniej mi dał. Myślałam o wczorajszym wieczorze. Nie chciałam rozmawiać o tym z Newt'em. Dlatego też wpadałam na super pomysł unikania go. — Minho już poszedł? — Zapytałam, patrząc uważnie na kucharza.

— Raczej tak, a co?

— Okej, a Newt gdzie jest? — Patelniak spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja czekałam na odpowiedz. Musiałam wiedzieć gdzie na pewno nie iść.

— Przed chwilą szedł do bazy. Zawołać go? — Spytał ciemnoskóry. Odrazu pokręciłam głową przecząco, a on zmarszczył brwi ze zdziwienia.

— Nie, nie, nie. Chodzi właśnie o to, że dziś nie chce na niego wpaść. — Oznajmiłam, a chłopak pokiwał głową na znak, że mnie rozumie i wrócił do mieszania.

— Powiem Ci, że będzie ciężko, poza tym, że musisz iść teraz do Zart'a. — Siggy podał mi duży koszyk, a ja spojrzałam na niego niedowierzając.

— Po co mi to?

— Ktoś musi iść po warzywka.

— Ty nie możesz? Zawsze mogę pomieszać tą apetycznie wyglądającą papkę. — Powiedziałam, patrząc na to coś z lekkim obrzydzeniem. Nie wyglądało to za dobrze. Pachnieć też nie pachniało.

— Nie, sama chciałaś mi pomóc.

Chyba zaczynam tego żałować.

Z zrezygnowaniem wzięłam od niego skrzynkę i ruszyłam w stronę pola. Modliłam się w duchu, żeby Newt'a tam nie było. Nie chciałam z nim rozmawiać.

Kiedy się już tam znalazłam zauważyłam Zart'a, wyrywającego chwasty. Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam bliżej. Podałam mu skrzynkę, a chłopacy, którzy mu pomagali wsadzili tam jakieś warzywa. Pogadałam chwilę z blondynem, no może dłuższą chwilę. Kamień spadł mi z serca, że Newt'a tam nie było.

Jak już szłam w stronę kuchni poczułam, jak ktoś lekko dotyka mnie w talii. Odwróciłam się za siebie i przełknęłam ślinę, widząc Dobrze znane mi te piękne czekoladowe tęczówki.

Don't forget I love you || TMRWhere stories live. Discover now