Paczka

7 1 0
                                    

Skrzypnięcie podłogi. Kurwa obudził się! - przemknęło przez głowę Nalett - spojrzała wściekła na przyczajonego tilleańczyka. Czy to takie trudne? Osioł miał stać tylko chwilę bez ruchu. Wstrzymała oddech zerkając na Luigiego który przestał się ukrywać i wdał się w rozmowę z obcym. Elfka przekradała się bezszelestnie za muskularnego blondyna który był ich celem. Miała ochotę zerwać z twarzy maskę i przetrzeć spoconą twarz. Czuła się w tym stroju jak jakiś cholerny aktorzyna, w kiepskim ulicznym przedstawieniu. Skórzana tunika śmierdząca nowością obcierała ją niemiłosiernie - skupiła się na celu - Barczysty mężczyzna wyglądał na groźnego przeciwnika, niechybnie weterana wielu walk, o czym świadczyła liczna siatka blizn pozostałość po wielu potyczkach i bójkach. Jego muskularne ramiona pasowały raczej do dusiciela niż złodzieja - Pomyślała z niepokojem. Krótkie blond włosy gęste, falujące i dziko splątane przez noc. Brutalna zacięta twarz o mocno zarysowanej brodzie, pokryta lekkim zarostem. Na policzku od jej strony mężczyzna miał brzydką okrągłą bliznę. Obok niego leżała otulona szarym futrem piegowata kobieta. Była chyba w podobnym do niego wieku. Kolejne otarcie, zagryzła wargi czując jak skórzana tunika potarła boleśnie spieczone miejsce - Nalett powstrzymała jęknięcie gdy zbroja wgryzła się jej boleśnie w biodro podrażniając - przez głowę przeleciały jej setki przekleństw ale miast kląć, cierpliwie odetchnęła. Zbliżyła się do skraju łóżka i delikatnie przysiadła na krawędzi przysłuchując się rozmowie mężczyzn.
- chce was żywych w swoim pałacyku - usłyszała szczere wyznanie Luigiego i skrzywiła się - co ten dureń wyprawia, pomyślała czując niewysłowioną ulgę gdy usiadła w pozycji na tyle dogodnej że tunika przestała ją ocierać - trzeba było założyć jakiś podkład - pomyślała, żeby tylko nie przegrała go wcześniej w karty z tym prostakiem Larsem. Tępy barbarzyńca zaskakiwał ją ostatnio zdecydowanie zbyt często... Blondyn obrzucił się do leżącej za nim kobiety. Elfka cmoknęła cicho i podkręciła powoli głową - Głupiutki prosiaczek, nie robiłabym tego - wysila się na dowcip, widząc wachanie reiklandczyka dodała słodko - No bądź grzeczny, nie robimy nic głupiego - pot pod maską zalewał jej oczy - paluszek może mi się omsknąć - wysiliła się na niewinną groźbę. Grube krople spłynęły jej po twarzy pod wpływem ruchu łaskocząc nieprzyjemnie. Przez chwilę ich oczy się spotkały. Niebieskie oczy blondyna zlustrowały ją czujnie. Poczuła dreszcz niepokoju. Mężczyzna zacisnął zęby opanowując gniew a może reagując na chłód nocy. Nalett spojrzała na Luigiego czekając na umówiony sygnał, by rozpylić usypiający proszek.
- Jeśli mamy coś co zainteresowało samego arcymaga - rzucił od niechcenia reiklandczyk. Elfka zauważyła że mężczyzna napina się nieznacznie gotując się do skoku. Uśmiechnęła się złośliwie - zdziwi się pomyślała z rozbawieniem oceniając kierunek ucieczki blondyna.
- pomyślcie ile to musi być warte... - rzucił mężczyzna rzucając się do ucieczki. Strzeliła z kuszy a bełt wyżłobił głęboką bruzdę na jego ramieniu - wystarczy pomyślała, kontem oka zauważyła że kobieta się z posłania bełkocząc jakieś bezładne pytanie - zdzieliła ją w głowę rękojeścią kuszy, zatrzymując potok słów. Luigi próbował zastąpić drogę reiklandczykowi ale tamten minął go niedbale odganiając od siebie jak natrętne dziecko. Popędził tylko jak opętany w kierunku wyjścia na korytarz. Dopadł do drzwi które ustąpił z głośnym jęknięciem. Tam już czekał na uciekiniera norskmen. Obalił blondyna jednym potężnym ciosem masywnej pięści przerywając chaotyczną ucieczkę.
- Nieźle Lar - mruknął Luigi zerkając na Nalett - a Ty nie mogłaś w nogi celować? Prawie dostałem - burknął sprawiając że elfkę przeszyła fala gniewu.
- Tak matole - rzuciła jadowicie elfka - może i powinnam cię postrzelić z tego główna, może byś się zamknął w końcu. Biegł na ciebie idioto, a tym to do tarczy można strzelać a nie do biegnącego - rzuciła kuszę na łóżko - jak będę miała łuk to mogę i jaja ci odstrzelić, ale tym? Nie sądzę - walnęła spoglądając krytycznie na broń.
- Spokojnie malutka - usłyszała pojednawczy głos Larsa - nikt w ciebie nie wątpi. Masywny norskmen wszedł do pokoju ciągnąc za rękę nieprzytomnego Siegfryda. Cichym warknięciem odgonił natrętnego ochroniarza który zabłądził w okolicy pokoju rozglądając się za źródłem zamieszania - Zaraz wychodzimy - rzucił zamykając tamtemu przed nosem drzwi.
- Hej tylko ostrożnie - rozdrażniony tilleańczyk nie ustępował, popatrzył na elfkę - ta kusza jest warta więcej niż twoja zapchlona dupa - Wściekła dziewczyna zdarła maskę i rzuciła nią w Luigiego - zresztą miałaś ich uśpić a nie do nich strzelać.
- A kurwa znak?! - powiedziała przez zaciśnięte zęby Nalett.
- Cały czas miałem wątpliwości czy broń kierujesz w niego, we mnie czy może w siebie? - zarechotał wciąż patrząc na nią czujnie spod maski.
- Byłeś na linii strzału głąbie - wzięła oddech - zresztą TY go obudziłeś i wdałeś się w pogaduchy jak jakaś przekupka - odszczeknęła się elfka - już myślałam że trzeba będzie was tu zostawić żebyście mogli spędzić te ostatnie chwile na osobności - dyskretnie wyciągnęła nóż i wstała niechętnie nie odrywając oczu od tilleańczyka który przesunął niedbale dłoń na rękojeść rapiera.
- Hej spokojnie kurwa! Powiedziałem - ryknął Norskmen - robota wykonana zabierzemy naszych kochanków do dziada i miejmy to z głowy.
- Cisza tam - usłyszeli głos zza drzwi. Lars położył ciężka dłoń na ramieniu Luigiego i uśmiechnął się do Nalett. Popatrzyła na niego kiwając powoli głową.
- Może jeszcze buziaczek na zgodę? - mruknął tilleańczyk.
- spierdalaj - padła natychmiastowa odpowiedź elfki.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 19, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Strzaskany MROKWhere stories live. Discover now