Każdy kot w Klanie Księżyca wiedział jakie jest dzisiaj święto... oczywiście świętem były walentynki, których nikt nie przegapił, a na pewno nie ruda uczennica tego klanu.
— To jest twój czas! Idź do niego i go zaproś! — rozkazała jej jasnoruda kotka.
— Ale... — chciała zaprzeczyć ruda kotka, ale gdy chciała powiedzieć zdanie do końca jej siostra szturchnęła ją swoim ogonem.
— Żadnych ale! Masz do niego iść i koniec! — rozkazała jej jasnoruda kotka cały czas się nie poddawając.
— Dobra, już do niego idę, ale potem mi przyznasz rację, że się nie zgodzi! — zgodziła się ruda uczennica podkreślając dwa ostatnie słowa.
— Wierzę w ciebie siostra! — krzyknęła do niej jasnoruda uczennica, gdy ruda kotka poszła o trzy myszy dalej.
Ruda uczennica wiedziała co ma zrobić, ale czy ktoś kogo o to chce zapytać się zgodzi? To było pytanie, na które ruda uczennica nie znała odpowiedzi.
— Uważaj jak idziesz! — syknął do niej szary kocur, gdy ta weszła w niego zamyślona.
— Prze-przepraszam Fiołkowy Pazurze — zająkała się ruda uczennica wiedząc, że tym ta gadka się nie skończy.
— Powinnaś nauczyć się chodzić z otwartymi dookoła oczami, bo inaczej ktoś może z ciebie zrobić cel w bitwie o terytorium — pouczył ją szary kocur.
— Będę o tym pamiętać Fiołkowy Pazurze — miauknęła do niego patrząc na swoje łapy.
— Dobrze, ja cię tu zostawiam, ale pamiętaj, że następnym razem nie będę dla ciebie miły — pogroził szary kocur i poszedł na patrol. „Ten kot chyba nie ma uczuć!" pomyślała uczennica, a potem przypomniała sobie po co miała iść.
— Ognisty Płomieniu... — zaczęła ruda uczennica, ale wtedy właśnie wbiegł patrol z Fiołkowym Pazurem na czele.
— Oginsty Płomieniu Klan Rubin na nas napadł! — ogłosił szary kocur, a rudy zastępca zrobił minę jakby nie wiedział o co chodzi szaremu kocurowi.
— Fiołkowy Pazurze, ale ty wiesz, że dzisiaj są walentynki i wszystkie koty współpracują ze sobą, więc to, że zobaczyłeś wojowników Klanu Rubin to dzisiaj jest normalne — uspokoił go rudy zastępca, a szary kocur od razu się odprężył.
— Przecież wiedziałem! — syknął szary kocur, a potem poszedł naburmuszony do legowiska wojowników.
— Wybacz mu, że jest taki złośliwy — wytłumaczył go brązowy kocur.
— Dobrze, tylko powiedz mu, że rozmawia z zastępcą przywódcy i że nie chcę by taka sytuacja się znowu zdażyła — odpowiedział mu rudy zastępca, a brązowy kocur poszedł w ślady szarego kocura.
— Ognisty Płomieniu, bo ja chcę ci powiedzieć... — zaczęła ruda kotka, ale rudy zastępca trzepnąć ją ogonem po nosie.
— Później mi to powiesz, bo teraz muszę się zająć przygotowaniami — miauknął do niej rudy zastępca, a gdy ruda uczennica chciała jeszcze coś powiedzieć to rudy zastępca szedł już w stronę legowiska przywódcy.
— I jak tam siostra!? — zapytała ją rozpromieniona jasnoruda kotka, ale gdy zobaczyła, że jej siostra jest przygnębiona od razu położyła ogon na jej grzbiet. — Nie był tego wart — dodała jeszcze patrząc w stronę, gdzie zniknął rudy zastępca.
— On... on o tym nie wie — miauknęła smutno ruda uczennica patrząc na siostrę ze łzami w oczach.
— Zobacz masz teraz okazję! — krzyknęła z podniecenia jasnoruda kotka, gdy rudy zastępca szedł w stronę legowiska wojowników. — Idź! — syknęła do niej kotka pchając rudą uczennicę w stronę rudego zastępcy. Ruda uczennica za namową siostry podeszła do swojego mentora, a gdy była przy nim usiadł na spokojnie.
— Ognisty Płomieniu... — zaczęła ruda uczennica. — Czy pójdziesz ze mną na Wielką Łąkę? — dodała uczennica patrząc na swoje łapy.
———🐈🐈🐈🐈———
I tak o to zostawiam was w niepewności. Wiem, że jestem okrutna, bo was tak zostawiłam, ale nie bójcie się, bo już szykuję dla was drugą część tego rozdziału.
Teraz akurat w rozdziale jest prawie 600 słów, ale jak mówiłam podzieliłam to na dwie części, ale jeszcze nie wiem, czy nie będą trzy części.
YOU ARE READING
Wojownicy. Walentynki u wojowników ✔️
RandomŻycie w klanie to nie tylko polowanie, spanie, jedzenie, a niekiedy walki. Nie, koty też obchodzą święta, a jednym z nich są walentynki. W Klanie Księżyca, Klanie Rubin, Klanie Lilii i Klanie Róży właśnie obchodzi się to święto, ale święto jak święt...