5. Nadzieja jest rzeczą bez piór

1K 63 3
                                    

-Ja? - Hermiona patrzyła na niego ze zdziwieniem.

Draco wydawał się zbyt oburzony, by móc dłużej mówić. Jego ręce dziko gestykulowały, jakby chciał powiedzieć tak wiele rzeczy naraz, że w ogóle nie mógł ich wyrzucić.

-Ja? - Powiedziała ponownie. - Jestem twoim partnerem?

-Tak! - w końcu udało mu się powiedzieć i wyglądał na gotowego wyskoczyć z najbliższego okna. - Chryste, czy... czy to naprawdę nawet nie przyszło ci do głowy? Powiedziałem partner, a ty po prostu założyłaś...

Hermiona niepewnie wciągnęła powietrze i pomyślała, że ​​jej nogi mogą się poddać. Chciała też płakać, ale była pewna, że ​​to tylko hormony ciążowe.

- Ale powiedziałeś... kiedy zapytałam, powiedziałeś, że to nic nie znaczy.

-To było lata temu!

- Cóż, nie pamiętam, abym kiedykolwiek słyszała, jak to odbierasz. - Pomyślała, że ​​może zacząć wrzeszczeć z ulgi. Odmówiła bycia jedną z tych ciężarnych czarownic, które po prostu płakały z powodu wszystkiego, więc zamiast tego pocieszała się złością za to, jak bardzo ją zdenerwował.

Nazwał ją kretynką!

W całym jej życiu nikt nie nazwał jej kretynką.

- Dlaczego nie mogłeś po prostu powiedzieć, że to ja? „Hermiono, jesteś moją partnerką". Nie ma nawet zbyt wielu słów. Dlaczego wszystko musi być tymi zawiłymi, uogólnionymi monologami, w których mówisz rzeczy w najbardziej okrężny sposób, jaki można sobie wyobrazić? Czy zadałeś sobie trud, aby o tym wspomnieć?

-W tym momencie jest to coś w rodzaju nawyku. - Draco kipiał. - Przez całe życie próbujesz być oczarowany i widzisz, jak dobry jesteś w byciu bezpośrednim.

Cofnął się i wydawał się bliski rozpłynięcia się w niepocieszoną kupę na środku podłogi.

- To nie tak, że nie próbowałem, ale za każdym razem, gdy znajdowałem sposób na oświad- czenie, który nie wywołał zaklęcia, zrywałaś ze mną i musiałem zaczynać wszystko od nowa.

Machnął ręką z oburzeniem.

Hermiona zamarła i spojrzała na niego ze zdumieniem.

- Masz na myśli te propozycje?

-Tak.

-Wszystkie? - Hermiona była świadoma, że ​​jej szczęka zwisa nieatrakcyjnie, ale była tak oszołomiona, że ​​nie mogła jej zamknąć.

- Tak. Miałem to na myśli za każdym razem. Jak myślisz, po co je mówię? Wydawało się, że szybko przeszedł przez wszystkie etapy żalu i wyglądał na zrezygnowanego w tym momencie. - Naprawdę... nigdy nie przyszło ci do głowy, że cię kocham? Myślałaś, że to wszystko tylko udawane?

Serce Hermiony podskoczyło gdzieś w bliskim sąsiedztwie jej strun głosowych i prawie pociągnęła nosem.

Jednak nadal była urażona, że ​​spodziewał się, że uzna, iż ją kocha, po tym, jak wyraźnie powiedział, że jej nie lubi. Jeśli tak to działało, to około połowa polityków w ministerstwie najwyraźniej też ją namiętnie kochała.

Położyła ręce na biodrach.

- Powiedziałeś, że to się nie stanie, że nie ma o tym mowy, i że zachowuje się, jakbym się przejmowała jakimś udawanym naiwnym pytaniem. Jeśli chcesz, aby ludzie wiedzieli, że jesteś w nich potajemnie zakochany, może nie powinieneś mówić takich rzeczy. Albo nie mówić, że to żart po oświadczynach po raz pierwszy.

A Thing Without FeathersWhere stories live. Discover now