Tym razem nie potrafiłam się całkowicie wyłączyć, ponieważ ciągle męczyła mnie jedna mała kartka, leżąca gdzieś w najdalszym kącie tego mieszkania.

A mogło być tak pięknie..

Boże dziewczyno, ogarnij się. Masz wolne, więc korzystaj.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

- Nie rób tego. Przecież ich nienawidzisz. - mówiłam sama do siebie, myśląc, że to coś da i przestanę zaprzątać tym sobie głowy.

Coś ci nie idzie.

Zamknij się.

Już któryś raz zastanawiając się, czy nie zadzwonić pod podany numer, wyłączyłam telewizor i wstając, podeszłam do lodówki.

- Zabijcie mnie. - warknęłam, kiedy zobaczyłam, że w mojej lodówce została resztka mleka, jakiś marny plaster sera i jogurt naturalny. Czy ja serio jestem tak leniwa, że nie chcę mi się nawet zrobić zakupów? Śmiesznie. - Dobra pierdolę, zamówię pizzę.

Po zamówieniu tego pokarmu bogów, wróciłam na kanapę i tym razem włączyłam jakiś film kryminalny.

***

Kiedy dojechała pizza było już grubo po 16.

- Jakim cudem pizza tak szybko się kończy? - jęknęłam przeciągle, odstawiając na bok puste pudełko, w końcu musiałam zostawić coś na kolację. To jedzenie nie powinno się kończyć. Czemu nie może się samo uzupełniać? Zjesz kawałek, a chwilę potem on się pojawia na nowo. Niestety świat nie jest taki idealny.

Po zjedzonym posiłku udałam się do sypialni. Mój wzrok automatycznie padł na kulkę papieru, leżącą obok szafy.

Szybko odwróciłam wzrok, nie chcąc katować się widokiem tego maleńkiego gówna. Czemu tego nie wyrzuciłam?

Może jednak chciałaś do nich dołączyć? Może chciałaś spróbować?

Jeszcze jedno słowo, a przysięgam, że przebiję sobie głowę metalowym prętem.

Położyłam się na łóżku i wzięłam do ręki pierwszą lepszą książkę, która leżała na stoliku obok. Jakaś obyczajówka. Ujdzie.

Mimo dosyć ciekawej lektury, co chwilę szukałam wzrokiem tej małej karteczki. Jakie to było męczące.

- Pierdolę. - podniosłam się do siadu, a zaraz potem wstałam na równe nogi i powoli podeszłam do owego pieprzonego papierka.

Weszłam do salonu i siadając na kanapie, zaczęłam wpisywać numer podany na wizytówce.

- Co ja odwalam? - miałam zamiar się rozłączyć. Za późno.

- Tak, słucham? Kto mówi? - usłyszałam kobiecy głos dobiegający z telefonu. Wydawał się miły.

- Dostałam wizytówkę. Chcę się spotkać z dyrektorem.

Cisza.

Tylko to mi odpowiedziało.

Następnie usłyszałam odgłos kończący połączenie. Zmarszczyłam brwi. Skoro tak nalegał na spotkanie, to dlaczego teraz ma mnie gdzieś? Nic już nie rozumiałam. Może oni po prostu robili sobie ze mnie żarty, tylko coś im nie wyszło, bo nie rozbawiło mnie to ani trochę. Banda debili.

Zaczarowana//AvengersWhere stories live. Discover now