Rozdział 1

578 20 1
                                    

- Czy wy wszyscy myślcie, że pójdę z wami? Myślisz, że nie wiem kim jesteś?! Nie wciągnięcie mnie w swoje brudy. - wykrzyczałam mu prosto w twarz.

Fury. Tarcza. Avengers.

Czy on do chuja Thora myślał, że dam się wciągnąć w to gówno? Może zbyt długo przebywał na słońcu? Albo na odwrót, w cieniu?

Nie dam im się.

- Zdaje sobie sprawę, że może i nas nie lubisz, ale to nie oznacza, że tak zostanie. Chodź ze mną, a pomożemy ci zapomnieć o przeszłości. - wyciągnął do mnie dłoń z jakąś wizytówką. On był serio głupi.

- Nigdzie z wami nie idę. - odtrąciłam jego rękę i już miałam odchodzić do domu, żeby w spokoju obejrzeć serial, ale jak widać nie mogłam nacieszyć się wolnością. Zanim zdążyłam ruszyć się chociażby o milimetr, poczułam jak zimna ręka ląduje na moim nadgarstku, zatrzymując mnie w miejscu. - Pierdolcie się. - próbowałam się wyrwać, lecz uścisk był zbyt mocny.

- Pójdziesz po dobroci, albo zabierzemy cię siłą. - na jego wypowiedź zaczęłam się po prostu śmiać. To wszystko było takie głupie.

Nie było opcji, że z nim pójdę. Nie chcę mieć z nim i całą drużyną Avengersów nic wspólnego. Czy to było tak trudno zrozumieć?

- Powtórzę jeszcze raz: nigdzie z wami nie pójdę. Nie chcę mieć z wami nic wspólnego i nie obchodzi mnie to, że "mogę się wam przydać", a z moją przeszłością poradzę sobie sama. Wszystko zrozumiane? To żegnam. - rzuciłam oschle i z całej siły ruszyłam ręką, próbując wyrwać się temu człowiekowi. Na moje szczęście, udało mi się. Szybkim krokiem weszłam do budynku i udałam się do mieszkania.

***

- Co oni sobie myślą? Że jestem do ich dyspozycji kiedy tylko dusza zapragnie? Niech ich świnia pierdoli. - funkęłam z irytacją, ściągając buty. Od razu po wejściu schowałam wszystkie bronie i poszłam się przemyć. Mała bójka, ale ran dużo.

Wchodząc do łazienki, uderzył we mnie słodki zapach mydła i różnego rodzaju kosmetyków. Było to na swój sposób przyjemne. Może i moje mieszkanie było małe, ale było moje. Czułam się tu bezpiecznie.

Wyciągnęłam z szafki bandaż, kilka wacików, wodę utlenioną i plastry. Szybko zajęłam się oczyszczaniem każdej najdrobniejszej rany.

- Kurwa. - zaklęłam, czując ogromne szczypanie w rozcięciu, kiedy zaczęłam je obmywać. Po kilku minutach nadeszła upragniona ulga, która rozlała się po całym moim ciele, kiedy już wszystko było oczyszczone. Wystarczyło jeszcze nakleić plastry.

Po 5 minutach wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju, żeby przebrać się z tych ubrudzonych krwią ciuchów. Kiedy ściągnęłam bluzę, poczułam, że w kieszeni coś się znajduje. Wyciągnęłam mały tekturowy kwadracik z wielkim A na górze i numerem telefonu trochę niżej.

- Nie no, to już przegięcie.

Jakim kurwa cudem ten koleś zdołał włożyć mi tą wizytówkę? Czy on myślał, że tym coś zdziała?

- Idiota. - prychnęłam, zgniotłam karteczkę i wyrzuciłam gdzieś w kąt. Nie była mi ona potrzebna do dalszej egzystencji.

***

- Przecież hasło to "Szybcy i Wściekli"! Debile. - wydzierałam się do telewizora, oglądając Koło Fortuny. Był to tak głupi teleturniej, ale potrafiłam go oglądać godzinami.

Było już późne popołudnie, kiedy leżałam pod kocem z kubkiem kawy w ręce. Lubiłam takie dni, kiedy wyłączałam się ze świata, oglądając film lub czytając książkę, nie myśląc wiele o tym, co będzie jutro. Wtedy było fajnie. Jednak były też takie dni, kiedy rozpierała mnie energia i nie potrafiłam usiedzieć w miejscu, wtedy nie było tak fajnie. Zwykle kończyło się to dużymi zakwasami po godzinach spędzonych na ćwiczeniach na siłowni, czy bieganiem po parku.

Zaczarowana//AvengersWhere stories live. Discover now