Rozdział XIV

624 34 12
                                    

*dajcie znac w komentarzach czy jestescie team betty czy team jughead w tej historii! jestem bardzo ciekawa*

- Nie przeszkadza ci to?-Pytam się Betty, kiedy siedzimy już w samochodzie, a ona zapina pasy.

-Co? Co mi ma przeszkadzać?-Odpowiada pytaniem. Te jej zdezorientowanie jest bardzo słodkie. Wygląda naprawdę słodko. Naprawdę.

-Yyy...no, że musisz jechać ze mną do szkoły w jednym aucie.

-Nieszczególnie.-mówi i odwraca wzrok na szybę.

Jest bardzo słonecznie i zastanawia mnie jak ta dziewczyna może patrzeć w stronę słońca. Przekręcam kluczyk i ruszam samochodem kiedy ona, jakby czytała mi w myślach bierze swoją torebkę i wyjmuje z niej okulary przeciwsłoneczne. Gdy je zakłada zerkam na nią ukradkiem, skupiając się w dużej mierze na drodze.

-Właściwie, to nie chcę iść do szkoły. Jest za piękne słońce, żeby siedzieć w budynku przez 7 godzin.- dziewczyna odwraca wzrok z okna i przenosi go na mnie.-A tobie?

-Też.-odpowiadam krótko i skręcam w lewo na skrzyżowaniu.

-No właśnie, więc nie jedźmy do szkoły.

-Co?-zapytałem zszokowany, bo w sumie zdałem sobie sprawę z tego, że właśnie prowadzimy jedną z dłuższych konwersacji między sobą w naszym życiu. I dodatkowo rozmawiamy normalnie. A poza tym nie wiedziałem o co dokładnie chodzi blondynce.

-Pojedźmy gdzieś indziej, jeden dzień wolnego nikomu nie zaszkodzi.- mówiąc to tak słodko bawiła się swoimi palcami. Słodko.

-Dobrze.-odpowiedziałem bez zastanowienia. Wiedziałem, że mam jeszcze dużo pracy w B&G i zamierzałem dziś trochę popracować, ale zrobię to najwyżej w poniedziałek.-Gdzie chcesz jechać?

-Nie wiem, może...może mógłbyś mnie gdzieś zabrać? Gdzieś, gdzie jeszcze nigdy nie byłam.

Na te słowa przeszedł mnie dreszcz. Naprawdę bardzo miło jest rozmawiać z Betty kiedy była miła. Wiem też gdzie mógłbym ją zabrać, ale zastanawiam się czy na pewno chcę. To było moje miejsce, o którym wydawało się, że wiem tylko ja. Na pewno wiem, że tylko ja wiem, że o nim wiem. Moje filozoficzne myśli mnie przerażają, więc postanawiam ją tam zabrać.

-Dobrze.

•••

Kiedy jedziemy do tego miejsca, samochód wypełnia się niezręczną ciszą. Postanawiam więc włączyć radio. Jakaś alternatywna muzyka pop wypełnia pojazd.

-Podoba ci się ta muzyka?-pyta dziewczyna po jakichś 10 sekundach.

-Muzyka jak muzyka.-oznajmiam krótko.

-Okej.-mówi, po czym znów wbija wzrok w szybę.

Kiedy wjeżdzam do lasu, parkuje samochód i daje znak Betty, że już czas wychodzić. Kiedy wyszła, dostrzegam delikatne zmartwienie na twarzy dziewczyny.

-Teraz prosto przed siebie.Będziemy musieli dojść troszkę spacerkiem.

Widzę jak dziewczyna odrywa się od maski samochodu i rusza niepewnie.

-Spokojnie Elizabeth, przecież ciebie nie zgwałce i nie zabije, a potem zakopie.-mówie zartobliwie.

-No wiesz, nie wiem czego mogę się spodziewać po tobie Forsythie.-Mówi to tak obojętnie i bez emocji, że nie wiem czy powiedziała to na serio, czy sarkastycznie.

-Myślisz, że mógłbym?- wymknęło mi się. To miało być tylko takie moje pytanie wewnętrzne.

-Ja...-Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale przerwałem jej.

-Nie odpowiadaj. Już prawie jesteśmy.

~~~~~
Kolejny rozdział juz niedlugo i wyczekujcie bo zacznie sie dziac...
xoxo
~shadowxheart

difficult to understand ~ Bughead ZAWIESZONE Where stories live. Discover now