Rozdział 30: Po tym wszystkim - Zakończenie nr. 1

Start from the beginning
                                    

Kobieta pochyliła głowę, a Connor słyszał jej szlochanie. Podszedł bliżej kładąc dłoń na ramieniu Heleny.

Helena: Ciągle albo moja noga, albo praca, albo jej ojciec... nie mogłam... nie potrafiłam znaleźć w tym wszystkim miejsca dla niej. Nie byłam rodzicem... byłam okropną matką. Nie mam nawet prawa mówić o tym, jak bardzo mimo wszystko ją kochałam... pomimo tylu krzywd, jakie jej wyrządziłam... naprawdę tak czułam. Jak mogłoby być inaczej? To moja córka... ale ja na zbyt długi czas o tym zapominałam. Pozwoliłam sobie zapomnieć... a teraz jest za późno. I to tylko moja wina... z czym będę musiała żyć przez każde następne dni.

Connor podszedł bliżej do kobiety, przytulając ją, licząc, że choć trochę jej to pomoże.

Czuł, jak Helena się trzęsła, płacząc dalej.
Connor im dłużej słuchał jej szlochanie tym bardziej czuł, jak sam miał ochotę płakać.

I on także zaczął. Nie powstrzymywał się, tak jak Helena.

Helena: Była dla mnie najważniejsza... ale nie potrafiłam jej tego okazać tak długo aż... aż zaczęłam działać odwrotnie...

Connor: Ona zawsze wiedziała. Musiała sobie to tylko przypomnieć, tak jak pani. To właśnie was łączyło, by przypomnieć sobie w tym samym czasie. Jestem pewien, że nadal wie.

Helena: Wierzysz w takie rzeczy, Connor...?

Chłopak przez chwile milczał, obejmując ramionami plecy Heleny.

Connor: Bardzo bym chciał.

Helena zrobiła krok w tył, okrążając swój samochód tak, by zatrzymać się przy drzwiach od strony kierowcy.

Helena: Jeszcze raz c - ci dziękuje za pomoc. Czy... podwieźć cię do domu albo do pracy?

Connor pokręcił głową.

Connor: Nie, dziękuje. Chciałbym pojechać na cmentarz.

Helena: Och... w porządku. J - ja... ja też tam niedługo zajrzę.

Helena nie mówiąc nic więcej, otworzyła drzwi pojazdu i wsiadła do środka.
Zapięła pas i uruchomiła pojazd, podczas gdy Connor patrzył jak kobieta odjeżdża.

Gdy odjeżdżała chłopak widział, że kobieta dalej płakała, gdy tylko znalazła się w bardziej ustronnym miejscu.

Sam poszedł w przeciwną stronę niż pojechał samochód Heleny, idąc do najbliższego przystanku autobusowego.

Siedząc na autobusowym siedzeniu trzymał na kolanach swój złożony i mokry od deszczu parasol, a w dłoniach bransoletkę Amelii, tą samą którą jej dał w Bay City i którą udało mu się znaleźć.

Patrzył na bransoletkę gładząc przedmiot opuszkami palców. Podniósł głowę i rozejrzał się po autobusie.

Wokół niego było sporo osób, co było jedyną rzeczą, która powstrzymywała go od płaczu w tym miejscu.

Niedługo potem wysiadł, chowając bransoletkę z powrotem do kieszeni spodni i przeszedł jeszcze kawałek przez kilka następnych minut zanim dotarł na cmentarz, mając nad głową swój parasol.

Kupił rozwiniętą żółtą róże, której kwiat był spory i bardzo jaskrawy, zanim skierował się do wejścia na cmentarz.

Mijał po drodze groby i ludzi i androidów, jednak szedł bez zatrzymywania się, do konkretnej alejki, szukając konkretnego nagrobka.

Gdy skręcał, zauważył, że deszcz przestało padać, a chmury nad cmentarzem stają się jaśniejsze.
Złożył parasol i trzymał go w jednej ręce, a róże w drugiej, idąc dalej.

Detroit: Remain Human (Connor x OC) (Detroit: Become Human Fanfiction)Where stories live. Discover now