Rozdział 22: Dalej

Start from the beginning
                                    

Connor odwrócił głowę bardziej w stronę krawędzi poduszki na której się opierał.

Connor: Że będę tak cierpieć?

Amelia spojrzała w jego stronę.

Amelia: Co?

Connor: Chciałaś powiedzieć, że nie sądziłaś, że będę tak cierpieć?

Amelia: Co? Nie. To nie to, co chciałam powiedzieć—

Connor: Mi się wydaje, że właśnie to chciałaś powiedzieć.

Amelia: Nie, to nie prawda. Nie powiedziałabym tego i bym tak nie pomyślała—

Connor: Dlaczego? Bo jestem maszyną?

Amelia: Connor, proszę cię, nie traktuj mnie tak. Nie traktuj mnie jak wroga. Nie jestem nim, przyszłam tu dla ciebie. Nigdy nie postrzegałam cię jako maszyny. Wiem, że początek naszej znajomości był... wyboisty, ale nigdy nie uważałam cię za maszynę, za... za jakiś kawałek plastiku. Odkąd cię poznałam patrzyłam na ciebie jak na człowieka. Tak, byłam zdziwiona gdy mi powiedziałeś, że jesteś androidem, ale... to nie zmieniło tego, jak cię postrzegam. Przyszłam tu jako twoja przyjaciółka, Connor. Bo widzę w tobie przyjaciela z którym mogę porozmawiać.

Connor: To bardzo miłe słowa, Amelio. Ale jednak... to tylko słowa.

Amelia: O czym ty mówisz? Naprawdę tak czuje. To, co chciałam wcześniej powiedzieć to to, że nie sądziłam, że w tobie teraz zobaczę siebie z przed lat.

Connor: Czy zapytałaś dlaczego tak się czuje? U ciebie to było naturalne, chodziło o twojego ojca. Ale czy wiesz co naprawdę dla mnie oznacza strata Hanka?

Amelia przysunęła się bliżej w stronę Connora, kładąc dłoń na wierzchu jego dłoni.

Amelia: Więc powiedz mi. Po to tu jestem. Dla ciebie. Możesz mi powiedzieć, co chcesz.

Connor: Wiesz, że Hank był jedyną osobą z którą mogłem żyć. Jako jedyny mógł mnie przyjąć do siebie i zrobił to. Ale tu nie chodzi o mieszkanie. Chodzi o to, kogo we mnie zobaczył. Na początku naszej znajomości byłem dla niego... ciężarem. Ciężarem, kawałkiem plastiku, robotem, maszyną. Niczym. Ale szybciej niż inni zaczął we mnie widzieć kogoś, kogo sam jeszcze w sobie nie widziałem w tamtym czasie. Jako pierwszy zaczął traktować mnie jak człowieka, mówić do mnie jak do człowieka i ignorować fakt kim byłem naprawdę. Bo dla niego szybko stałem się człowiekiem. I wierzył, że nim jestem zanim w ogóle pomyślałem, że to może być prawda.

Amelia: Przed akcją u Kamskiego?

Connor: Tak. Po części gdyby nie pewne jego zachowania i słowa w moją stronę, nie wiem czy dałbym się przekonać Markusowi do tego, kim naprawdę jestem. Nie widziałem tego tak mocno, jak Hank. On... on widział. Zaakceptował mnie, jako człowieka. Bo taki dla niego byłem. Podczas gdy nawet teraz dla niektórych jestem tylko maszyną, która nie ma prawa nic czuć. Hank był pierwszym, który był tego całkowitym przeciwieństwem.

Amelia: I... i teraz boisz się, że... bez niego... znów staniesz się tako jaki byłeś dawniej? Boisz się, że... że znów staniesz się maszyną?

Connor: On widział we mnie kogoś, kogo wiele osób we mnie nie widziało. Nie wiem, czy inni się nauczyli widzieć to, co on, czy tylko udają, bo są do tego zmuszeni, na przykład w pracy. Bez niego... nie wiem, kim jestem. Znów jestem maszyną? Nie wiem. Ale nie czuje się, jakby mnie czekała jakaś przyszłość jako człowieka, gdy Hanka już nie ma. Nie ma nikogo, kto by mnie poprowadził, tak jak on.

Detroit: Remain Human (Connor x OC) (Detroit: Become Human Fanfiction)Where stories live. Discover now