Perspektywa Tristan:
- Wysłuchaj mnie!- powiedział Christopher gdy odmówiliśmy główne części ataku- wiem że u was jest ceniona tradycja i tak dalej, ale musisz pozwolić Liamowi na samodzielne działanie
- A ty byś pozwolił aby Oliver szedł walczyć - zauważyłem
Chłopak tylko usiadł wzdychając przy tym.
- Poza tym jest coś jeszcze- dodałem na co ten posłał mi spojrzenie domagające odowiedzi- niedługo zacznie mu się ruja
- Jak to? - zdziwił sie- przecież niedawno miał
- Tak...tylko że...wczoraj go oznaczyłem
Christopher oparł brodę o splecione dłonie po czym zaczął nad czymś myśleć
- Mamy dwa wyjścia- zaczął po chwili namysłu- albo zostawiamy Liama w defensywie i przy tym tracimy naszego najszybszego wilka albo pozwalamy mu iść ryzykując tym że ruja się zacznie
- Wolał bym pierwszą opcję
Nie mogę pozwolić aby jego ruja zaczęła się w środku walki. A jak mnie przy nim nie będzie i jakaś alfą się na niego rzuci i zgwałci? Nie ma mowy że na to pozwolę
- Też jestem za pierwszą opcją. Nie chcę ryzykować napaścią na mojego brata
- To kto mu to powie?
Chłopak spojrzał na mnie i już wiedziałem że będę miał przerąbane
- O nienienienienie- powiedziałem nerwowo kręcąc głową- ostatnio jak mu zabroniłem walczyć dał mi celibat na dwa tygodnie. Wiesz co on zrobi jak mu zabronie walczyć w tak ważnej sprawie?
Chłopak spojrzał na mnie unosząc jedną brew
- Wiesz...- zaczął kładąc mi rękę na ramieniu- ...jestem jego bratem a on od zawsze był moją śnieżynką więc tak trochę cieszę się że da ci celibat. - posłał mi wymuszony uśmiech
- Ty zrobiłeś mojemu bratu szczeniaka - zauważyłem
- Tylko że Oliver był już na to gotowy i sam chciał
- To nadal dziecko!- krzyknąłem wstając wraz z Chrisem
- On ma 21 lat. Poza tym nie będzie miał ze mną źle
- Liam ze mną też nie
Zaczęliśmy się kłócić o naszych braci. Nasze oczy zaczęły połyskiwać a szpony wychodzić. Czułem jak nasze feromony niekontrolowanie uwalniają się a adrenalina rośnie z każdym kolejnym wymienionym zdaniem
- Wy to macie jakiś kompleks brata- usłyszałem głos ojca Liama
- Zdecydowanie- dodał mój ojciec
Spojrzeliśmy jeszcze po sobie rzucając sobie ostrzegawcze spojrzenie
- O co chodzi- zapytał mój ojciec podchodząc do nas
Christopher spojrzał na mnie po czym kiwnął głową dając mi tym samym znak że mam wyjaśnić
- Szykujemy się na podbicia twierdzy rodziny Smith i wszystko mamy już ustalone
- No może oprócz grup- wtrącił Christopher
- Ta....mamy mały problem.... Liamowi niedługo zacznie się ruja a nie wiemy jak mu to powiedzieć że ma zostać w defensywie
- Przecież niedawno miał ruję- zauważył ojciec Liama
- Tristan go wczoraj oznaczył- wyjaśnił szybko Chris a ja poczułem jak moje policzki zaczynają piec
- Więc w tym rzecz- powiedział pan Robert po czym zaczął nad czymś myśleć- to powodzenia- powiedział klepiąc mnie po ramieniu- ale chętnie to zobaczę jak tym razem to nie ja dostaję opieprz
Po jego słowach dostałem dziwnego tiku w prawym oku a w głowie już układałem sobie plan romantycznej kolacji na przeprosiny. Chociaż znając Liama to wolał by pewnie powalczyć na placu treningowym a na deser dostać jakiegoś wroga do rozerwania. Jak to w ogóle jest możliwe że to mój przeznaczony.
- Tristan- z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego ojca który machał mi przed twarzą ręką- wszystko dobrze? Czemu nic nie odpowiadasz
- Po prostu wie co go teraz czeka- wtrącił Chris- Chodź idziemy. Im szybciej tym lepiej- pogonił klepiąc mnie po barku
- Jak umrę nazwij szczeniaka moim imieniem- powiedziałem z kamienną twarzą co wywołało u nich śmiech
- Nie wiedziałem że umiesz żartować- wtrącił mój ojciec gdy wychodziliśmy z sali
- Tylko że to nie były żart
Gdy dotarliśmy na plac zastaliśmy Liama mówiącego dalszy plan treningowy jaki im jeszcze pozostał
- Zróbcie sobie przerwę- powiedziałem do tłumu którzy padli momentalnie na ziemię z wyczerpania
Nie przeszkadzał im nawet fakt że opierali się o niegdyś wrogą watachę. Wszyscy sapali ze zmęczenia...no może oprócz mojej omegi która była nadwyraz szczęśliwa i pełna energii
- Liam- zacząłem niepewnie- musimy porozmawiać
- Mów- powiedział nie odrywając wzroku od kartki
- Tylko że nie wiem jak zacząć
- Wal prosto z mostu- powiedział a ja szybko nabrałem powietrza w płuca
- Podczas ataku nie idziesz z nami- powiedziałem tak szybko że prawie nie wyraźnie a omega od razu na mnie spojrzała
- Słucham
- Podczas ataku...
- Słyszałem co powiedziałeś. Głuchy nie jestem. Wytłumacz mi czemu nie mogę!- krzyknął a do okoła nastała cisza
- Twoje oznaczenie- wyjaśniłem a on szybko złapał się za szyję
Chłopak spojrzał na mnie tak jakby zorientował się o co chodzi a ja czułem jak gniew w nim narasta
- Zrobiłeś to specjalnie!- krzyknął łapiąc mnie za kołnierz bluzki przez co musiałem się lekko schylić
- Nie! Przysięgam!
- Łżesz. Dobrze o tym wiedziałeś że to jedyny sposób aby zostawić mnie w domu
- Ale przecież to ty chciałeś - powiedziałem a na twarzy chłopaka pojawiły się sporego rozmiaru rumieńce co swoją drogą bardzo mi się spodobało
- Wymusiłeś to na mnie
- Liam zrozum że nie możemy ryzykować
- I tak czy siak pójdę- powiedział już spokojnie odwracając się
- Boże co z ciebie za uparta omega! - krzyknąłem łapiąc się za głowę
- A z ciebie gówno a nie przeznaczony
- Razem z Chrisem już ustaliliśmy. Nie idziesz i koniec!- krzyknąłem odwracając go w swoją stronę
- Bo ty tak powiedziałeś!?
- Tak. Jako moja omega masz się mnie słuchać- powiedziałem stanowczo
- Tristan nie powinieneś- odezwał się Chris zza plecami
Nim się zorientowałem Liam pod postacią wilka przewrócili mnie na plecy przez co syknąłem lekko z bólu. Omega zawisła nade mną cały czas warcząc. Pierwszy raz poczułem strach i niepewność tego co miało nadejść
- Liam- krzyknął jego ojciec
Chłopak spojrzał na niego i znów na mnie. Warknął ostatni raz po czym uciekł w stronę lasu. Chciałem za nim biec lecz przeszkodził mi w tym Chris.
- Zostaw. On tak ma, daj mu się z tym oswoić- powiedział klepiąc mnie po ramieniu- lepiej zajmijmy się treningiem
- Nic mu nie będzie?- dopytałam patrząc na znikającego wilka
- Spokojnie- uspokoił a ja głośno westchnęłem
- Dobra ale jak za godzinę nie wróci to idę po niego
- Niech ci będzie
YOU ARE READING
Niezależny ABO
Werewolf- Znacie watahę Rodriguez? - Jak moglibyśmy nie znać- przerwał mu Christopher - przecież wataha Rodriguez i nasza wataha Wilson rywalizują ze sobą od lat - No właśnie... już nie rywalizują- powiedział a my z Christopher spojrzeliśmy sie po sobie- a...