15

7K 393 97
                                    

Perspektywa Tristan:

- Wysłuchaj mnie!- powiedział Christopher gdy odmówiliśmy główne części ataku- wiem że u was jest ceniona tradycja i tak dalej, ale musisz pozwolić Liamowi na samodzielne działanie

- A ty byś pozwolił aby Oliver szedł walczyć - zauważyłem

Chłopak tylko usiadł wzdychając przy tym.

- Poza tym jest coś jeszcze- dodałem na co ten posłał mi spojrzenie domagające odowiedzi- niedługo zacznie mu się ruja

- Jak to? - zdziwił sie- przecież niedawno miał

- Tak...tylko że...wczoraj go oznaczyłem

Christopher oparł brodę o splecione dłonie po czym zaczął nad czymś myśleć

- Mamy dwa wyjścia- zaczął po chwili namysłu- albo zostawiamy Liama w defensywie i przy tym tracimy naszego najszybszego wilka albo pozwalamy mu iść ryzykując tym że ruja się zacznie

- Wolał bym pierwszą opcję

Nie mogę pozwolić aby jego ruja zaczęła się w środku walki. A jak mnie przy nim nie będzie i jakaś alfą się na niego rzuci i zgwałci? Nie ma mowy że na to pozwolę

- Też jestem za pierwszą opcją. Nie chcę ryzykować napaścią na mojego brata

- To kto mu to powie?

Chłopak spojrzał na mnie i już wiedziałem że  będę miał przerąbane

- O nienienienienie- powiedziałem nerwowo kręcąc głową-  ostatnio jak mu zabroniłem walczyć dał mi celibat na dwa tygodnie. Wiesz co on zrobi jak mu zabronie walczyć w tak ważnej sprawie?

Chłopak spojrzał na mnie unosząc jedną brew

- Wiesz...- zaczął kładąc mi rękę na ramieniu- ...jestem jego bratem a on od zawsze był moją śnieżynką więc tak trochę cieszę się że da ci celibat. - posłał mi wymuszony uśmiech

- Ty zrobiłeś mojemu bratu szczeniaka - zauważyłem

- Tylko że Oliver był już na to gotowy i sam chciał

- To nadal dziecko!- krzyknąłem wstając wraz z Chrisem

- On ma 21 lat. Poza tym nie będzie miał ze mną źle

- Liam ze mną też nie

Zaczęliśmy się kłócić o naszych braci. Nasze oczy zaczęły połyskiwać a szpony wychodzić. Czułem jak nasze feromony niekontrolowanie uwalniają się a adrenalina rośnie z każdym kolejnym wymienionym zdaniem

- Wy to macie jakiś kompleks brata- usłyszałem głos ojca Liama

- Zdecydowanie- dodał mój ojciec

Spojrzeliśmy jeszcze po sobie rzucając sobie ostrzegawcze spojrzenie

- O co chodzi- zapytał mój ojciec podchodząc do nas

Christopher spojrzał na mnie po czym kiwnął głową dając mi tym samym znak że mam wyjaśnić

- Szykujemy się na podbicia twierdzy rodziny Smith i wszystko mamy już ustalone

- No może oprócz grup- wtrącił Christopher

- Ta....mamy mały problem.... Liamowi niedługo zacznie się ruja a nie wiemy jak mu to powiedzieć że ma zostać w defensywie

- Przecież niedawno miał ruję- zauważył ojciec Liama

- Tristan go wczoraj oznaczył- wyjaśnił szybko Chris a ja poczułem jak moje policzki zaczynają piec 

- Więc w tym rzecz- powiedział pan Robert po czym zaczął nad czymś myśleć- to powodzenia- powiedział klepiąc mnie po ramieniu- ale chętnie to zobaczę jak tym razem to nie ja dostaję opieprz

Po jego słowach dostałem dziwnego tiku w prawym oku a w głowie już układałem sobie plan romantycznej kolacji na przeprosiny. Chociaż znając Liama to wolał by pewnie powalczyć na placu treningowym a na deser dostać jakiegoś wroga do rozerwania. Jak to w ogóle jest możliwe że to mój przeznaczony.

- Tristan- z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego ojca który machał mi przed twarzą ręką- wszystko dobrze? Czemu nic nie odpowiadasz

- Po prostu wie co go teraz czeka- wtrącił Chris- Chodź idziemy. Im szybciej tym lepiej- pogonił klepiąc mnie po barku

- Jak umrę nazwij szczeniaka moim imieniem- powiedziałem z kamienną twarzą co wywołało u nich śmiech

- Nie wiedziałem że umiesz żartować- wtrącił mój ojciec gdy wychodziliśmy z sali

- Tylko że to nie były żart

Gdy dotarliśmy na plac zastaliśmy Liama mówiącego dalszy plan treningowy jaki im jeszcze pozostał

- Zróbcie sobie przerwę- powiedziałem do tłumu którzy padli momentalnie na ziemię z wyczerpania

Nie przeszkadzał im nawet fakt że opierali się o niegdyś wrogą watachę. Wszyscy sapali ze zmęczenia...no może oprócz mojej omegi która była nadwyraz szczęśliwa i pełna energii

- Liam- zacząłem niepewnie- musimy porozmawiać

- Mów- powiedział nie odrywając wzroku od kartki

- Tylko że nie wiem jak zacząć

- Wal prosto z mostu- powiedział a ja szybko nabrałem powietrza w płuca

- Podczas ataku nie idziesz z nami- powiedziałem tak szybko że prawie nie wyraźnie a omega od razu na mnie spojrzała

- Słucham

- Podczas ataku...

- Słyszałem co powiedziałeś. Głuchy nie jestem. Wytłumacz mi czemu nie mogę!- krzyknął a do okoła nastała cisza

- Twoje oznaczenie- wyjaśniłem a on szybko złapał się za szyję

Chłopak spojrzał na mnie tak jakby zorientował się o co chodzi a ja czułem jak gniew w nim narasta

- Zrobiłeś to specjalnie!- krzyknął łapiąc mnie za kołnierz bluzki przez co musiałem się lekko schylić

- Nie! Przysięgam!

- Łżesz. Dobrze o tym wiedziałeś że to jedyny sposób aby zostawić mnie w domu

- Ale przecież to ty chciałeś - powiedziałem a na twarzy chłopaka pojawiły się sporego rozmiaru rumieńce co swoją drogą bardzo mi się spodobało

- Wymusiłeś to na mnie

- Liam zrozum że nie możemy ryzykować

- I tak czy siak pójdę- powiedział już spokojnie odwracając się

- Boże co z ciebie za uparta omega! - krzyknąłem łapiąc się za głowę

- A z ciebie gówno a nie przeznaczony

- Razem z Chrisem już ustaliliśmy. Nie idziesz i koniec!- krzyknąłem odwracając go w swoją stronę

- Bo ty tak powiedziałeś!?

- Tak. Jako moja omega masz się mnie słuchać- powiedziałem stanowczo

- Tristan nie powinieneś- odezwał się Chris zza plecami

Nim się zorientowałem Liam pod postacią wilka przewrócili mnie na plecy przez co syknąłem lekko z bólu. Omega zawisła nade mną cały czas warcząc. Pierwszy raz poczułem strach i niepewność tego co miało nadejść

- Liam- krzyknął jego ojciec

Chłopak spojrzał na niego i znów na mnie. Warknął ostatni raz po czym uciekł w stronę lasu. Chciałem za nim biec lecz przeszkodził mi w tym Chris.

- Zostaw. On tak ma, daj mu się z tym oswoić- powiedział klepiąc mnie po ramieniu- lepiej zajmijmy się treningiem

- Nic mu nie będzie?- dopytałam patrząc na znikającego wilka

- Spokojnie- uspokoił a ja głośno westchnęłem

- Dobra ale jak za godzinę nie wróci to idę po niego

- Niech ci będzie

Niezależny ABOWhere stories live. Discover now