- Słuchaj, wiem, że byłam dla ciebie prawdziwą suką i chciałam tylko powiedzieć, że przepraszam. Po prostu ostatnie kilka miesięcy było dość trudne i ta cała sprawa z liceum jest bardzo nerwowa. Nie wiem dokładnie, jak sobie z tym poradzić.

Poczułam, jak odpływa moja złość.

- W porządku, rozumiem. – powiedziałam, posyłając jej ciepły uśmiech.

Odwzajemniła uśmiech.

- Przyszłam tutaj, żeby ci powiedzieć, że Hunter cię szuka przy basenie. Powinnaś do niego pójść.

- Oh! Oczywiście. Pójdę do niego. Możesz mi powiedzieć, gdzie jest basen? – zapytałam.

Jej dłoń chwyciła mnie za łokieć. – Zabiorę cię tam. Chodź ze mną.

Pomachałam Jace'owi, po czym odeszłam.

Dotarłyśmy do domku przy basenie, który ku mojemu zaskoczeniu wyglądał na opuszczony.

- Jesteś pewna, że Hunter tu jest? – powiedziałam trochę niepewnie.

Posłała mi pocieszający uśmiech.

- Na pewno. A teraz chodź. – powiedziała, ciągnąc mnie za sobą.

Było ciemno i nikogo nie widziałam. Basen był oświetlony przez światło księżyca.

Zaczęła, ciągnąc mnie w stronę basenu i wtedy zaczęłam się denerwować.

- Po prostu wróćmy. Nie ma go tutaj. – próbowałam uwolnić rękę z jej uścisku, ale ona go tylko wzmocniła.

Znajdowałyśmy się teraz na skraju basenu i poczułam panikę rosnącą we mnie.

Jej rysy wydawały się puste w świetle księżyca.

- Nie sądzisz, że dzisiejszy wieczór jest piękny na kąpiel. – szepnęła.

- Nie umiem pływać. – powiedziałam jej zgodnie z prawdą.

Jej usta wykrzywiły się w ironiczny uśmiech.

- Wiem. – słyszałam, jak mówi.

A potem mnie popchnęła.

Moje ręce wymachiwały, a krzyk czystego przerażenia opuścił moje usta.

Uderzyłam w lodowatą wodę. Czułam, jak mnie otacza.

Ostatnią rzeczą, jaką widziałam, to odchodzącą Nichole.

Znowu próbowałam krzyczeć, ale usta wypełniły mi się wodą.

Moje ręce i nogi miotały się dziko.

Woda.

Wszędzie.

W końcu moje mięśnie zaczęły się męczyć. Traciłam przytomność z powodu braku tlenu.

To jest to.

Tak miałam umrzeć.

Byłam zbyt zmęczona, żeby teraz myśleć.

Musiałam zamknąć oczy.

Nagle zostałam wyciągnięta.

Poczułam, jak zimne powietrze uderza w moją skórę.

- Oddychaj. Cholera! Oddychaj! – znajomy głos błagał.

Moje usta otworzyły się, gdy wyplułam coś, co wyglądało jak galony wody.

Wciągnęłam powietrze.

- Dzięki Bogu! – Hunter przyciągnął mnie mocno do piersi.

- Dzięki Bogu, że Jace wiedział, gdzie jesteś.

- Hunter. – w końcu udało mi się powiedzieć. Załamałam się. Szloch wstrząsnął moim ciałem, gdy mocno go przytuliłam.

- Tak się bałam Hunter! – płakałam w jego klatkę piersiową.

- Wiem kochanie. Przepraszam, że mnie nie było z tobą. Tak mi przykro, Scarlett. – głos mu się złamał.

Jego ciało nagle zesztywniało.

- Co się stało? Kto to zrobił? – zażądał.

- Nichole. – udało mi się wyszeptać.

Jego oczy pociemniały, gdy mocno zacisnął szczękę. Nigdy wcześniej nie widziałam go tak wściekłego.

- Co się stało? – usłyszałam, jak Jace podbiega do nas.

Hunter powoli wstał i podniósł mnie ze sobą. Zdjął kurtkę i zarzucił mi ją na ramiona.

- Zajmij się nią, Jace. Zabierz ją do domu. Muszę znaleźć Nichole. Nie ujdzie jej to na sucho. Nie, kiedy jeszcze tu jestem. – warknął.

Jace tylko skinął głowa, jakby rozumiał, co się dzieje. Położył pocieszająco rękę na moim ramieniu.

Moje oczy spotkały się z Hunterem i na chwilę jego zawzięty wyraz złagodniał.

Czule potarł kciukiem mój policzek.

- Nigdy w życiu nie czułem się tak przerażony i bezradny. Nigdy więcej nie chcę tego doświadczyć. – mruknął.

Odsunął się ode mnie.

Patrzyłam, jak szedł w kierunku imprezy.

To był ostatni raz, kiedy nazwałam Huntera Adamsa moim przyjacielem.

The Past Between UsWhere stories live. Discover now