Rozdział 2

573 36 10
                                    

Zamknęłam oczy, świsnęło powietrze i poczułam charakterystyczny skurcz w żołądku. Chwilę później byłam już otoczona przez masę ludzi. Wylądowałam gdzieś w środku pola kempingowego. Otaczały mnie namioty i czarodzieje, którzy dość nieudolnie próbowali wpasowywać się w środowisko mugoli. Dookoła były większe tłumy niż się spodziewałam, wiec postanowiłam ruszyć w poszukiwaniu kogoś znajomego. Starałam się wypatrywać rudych czupryn, ponieważ ten charakterystyczny kolor włosów zazwyczaj wyróżniał się w tłumie. Przepychając się przez ludzi zdałam sobie sprawę, że trzeba było jednak ustalić dokładniejsze miejsce spotkania.

W pewnym momencie przed oczami mignęły mi dwie identyczne, do tego dość znajome twarze. Zamrugałam dwukrotnie, upewniając się, że nie widzę podwójnie, ale po chwili odnalazłam wzrokiem bliźniaków z ognisto-rudymi fryzurami. Odwróciłam się w tamtą stronę i dostrzegłam jeszcze 3 osoby o podobnym kolorze włosów. Obok nich stały jeszcze 2 wyróżniające się na ich tle postacie i szybko udało mi się rozpoznać w nich Rona i Hermionę.

-Arturze!- zawołałam, ruszając w ich stronę, ale w tym samym czasie Artur na czworaka zaczął wczołgiwać się do namiotu. Pewnie mnie nie usłyszał. Przyspieszyłam kroku i po chwili stałam już obok reszty grupy.

-Hej- przywitałam się i prawie wszyscy odpowiedzieli mi tym samym. Tylko Harry wyglądał na zaskoczonego moją obecnością i już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mu Artur wołający do nas z wnętrza namiotu.

-Będzie nam trochę ciasno, ale chyba się jakoś pomieścimy. Właście tu i sami zobaczcie!

Harry ominął przyjaciół i podszedł do mnie, a cała reszta zaczęła po kolei wczołgiwać się do namiotu.

-Charlie- powiedział, marszcząc brwi. Mimo tego mogłam zobaczyć uśmiech na jego twarzy- Nie mówiłaś, że przyjedziesz.

-Cóż, niespodzianka- powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam Harry'ego na powitanie. Chwyciłam chłopaka za ramiona i obejrzałam go od góry do dołu. Jedyną rzeczą która się w nim zmieniła odkąd widziałam go po raz ostatni były włosy, które znacznie urosły. Odgarnęłam je trochę i przyjrzałam się uważnie bliźnie w kształcie błyskawicy- Syriusz do mnie pisał. Będziemy musieli porozmawiać- powiedziałam, a on kiwnął głową ze zrozumieniem- Ale to już po mistrzostwach- dodałam i otworzyłam przed Harrym wejście do namiotu, puszczając go przodem.

Harry wszedł do środka ma czworaka, a ja zaraz za nim. Chłopak wydawał się być oczarowany wnętrzem namiotu, który od środka prezentował się o wiele okazałej niż na zewnątrz. Ponieważ Harry był wychowywany w rodzinie mugoli nie przywykł do niektórych rzeczy, które dla nas, czarodziejów wydają się być normalnie. Postanowiłam zostawić go, aby mógł się nacieszyć naszym zakwaterowaniem i poszłam przywitać się z Arturem. Chodził on po całym namiocie sprawdzając czy wszystko jest w porządku i co jakiś czas upominał swoje dzieci. Kiedy zauważył, że zmierzam w jego stronę, zatrzymał się.

-Charlie!- zawołał- W samą porę. Już zaczynałem się zastanawiać gdzie się podziewasz. Długo musiałaś nas szukać?

-Właściwie zauważyłam was, kiedy wchodziliście do namiotu, ale gadałam jeszcze chwilę z Harrym- przyznałam i na powitanie uścisnęłam dłoń pana Weasley'a.

-Jasne. Rozpakuj się. Możesz zająć sobie pryczę gdzieś koło dziewczyn.

Już chciałam ruszyć w stronę części namiotu, w której mieliśmy spać, kiedy po raz kolejny w ciągu tego dnia moją uwagę zwrócili bliźniacy, siedzący po przeciwnych stronach stołu i wbrew sprzeciwom ich ojca opierający nogi na blacie. Podeszłam do nich i zajęłam jedno z miejsc przy stole. Zrzuciłam torbę podróżną na podłogę i oparłam się o blat stołu. Chłopcy spojrzeli na siebie porozumiewawczo, a następnie utkwili swoje spojrzenia we mnie.

Living memories |Syriusz Black|Where stories live. Discover now