Pierwszy

336 12 3
                                    

Mam blizny z jutra i pragnę, abyś mogła zobaczyć,
Że jesteś jak antidotum na wszystko z wyjątkiem mnie

Mocno pchnął szklane drzwi i znalazł się poza budynkiem studia nagraniowego, które zostało jednym z najbardziej znienawidzonym miejscem w jakim blondyn kiedykolwiek się znalazł. Od ponad miesiąca spędzał tutaj każdy dzień, pracując nad nowym albumem wraz ze swoimi trzema najlepszymi przyjaciółmi. Razem tworzyli zespół 5 Seconds of Summer, który w 3 lata wybił się na skale światową. Chłopcy, gdziekolwiek by się nie pojawili, byli rozpoznawani. Wiecznie otoczeni gronem fanów i, na ich nieszczęście, paparazzi. Uwielbiali to. Ich życie przynajmniej nie należało do nudnych. Zwiedzali cały świat, spotykali nowych ludzi, poznawali języki obce, brali udział w niezliczonych wywiadach, grali koncerty na pokaźnych rozmiarów salach – robili to, co kochali i o czym marzyli już od kiedy byli małymi dziećmi.

Jednak dla Luke’a Hemmingsa przestało mieć to wszystko jakiekolwiek znaczenie. Natłok pracy zniechęciło go do niej. Przestał postrzegać to jako swoją pasję, a widział w tym tylko obowiązek. Nie czerpał już z tego żadnej przyjemności. Każdy kolejny wywiad to te same pytania. Każda kolejna sesja zdjęciowa to te same pozy, a każdy kolejny koncert to te same piosenki. Zmienia się tylko otoczenie. Więc jak mógł się cieszyć, gdy stało się to już tylko nudną rutyną?

Dochodziła druga w nocy co wskazywało na to, że nastolatkowie spędzili nad tworzeniem muzyki ponad 14 godzin z małymi przerwami na ubikacje i jedzenie. Byli zmęczeni do granic możliwości. Ledwo potrafili ustać na nogach, a co dopiero mówić cokolwiek. Ich gardła były przeciążone, więc jeśli nie chcieli stracić głosów, musieli je oszczędzać, kiedy znowu będą musieli wrócić, aby dokończyć nagrywanie. Ku ich zadowoleniu menager dał im jeden dzień odpoczynku, który planowali spędzić na kompletnym nic nierobieniu.

Luke oparł się o samochód Ashtona – czarne Audi RS4 – czekając, na pojawienie się całej trójki. Sięgnął do kieszeni kurtki i wyciągnął paczkę papierosów. Odpalił jednego, przymykając oczy. Było ciemno. Na niebie widniały pojedyncze gwiazdy i duży, ale niewyraźny księżyc. W oddali słychać było pojazdy, przemieszczające się po ulicach Sydney, ale blondyn starał się je ignorować. Miał dość jakichkolwiek dźwięków. Nasłuchał się już ich przez te kilkanaście godzin.

Po niecałych 10 minutach z budynku wyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Calum, a zanim podążali Michael i Ashton na zmianę ziewając. Na ich widok osiemnastolatek zaśmiał się cicho, ale już po chwili przybrał obojętny wyraz twarzy, zdając sobie sprawę, że on musi wyglądać podobnie. Wyrzucił już zużyty papieros, a następnie wsiadł do auta, rozkładając się wygodnie na siedzeniu. Wyjął swój telefon, podświetlając go. Miał kilka nieodebranych połączeń od znajomych, którym obiecał, że dzisiaj pojawi się na imprezie. Nie wiedział jednak, że będzie musiał tak długo siedzieć w studiu. Otworzył nową wiadomość i wysłał smsa do Josha, tłumacząc, dlaczego się nie pojawi w klubie. Następnie zablokował komórkę i rzucił koło siebie, przyglądając się miastu. Na ulicach było trochę ludzi, którzy najprawdopodobniej albo szli, albo wracali z jakiejś zabawy.

Kilkanaście minut później chłopcy znaleźli się na osiedlu, na którym mieszkał Luke. Niebieskooki, widząc swój dom, szybko wysiadł, nie żegnając się nawet z przyjaciółmi.  Podszedł do drzwi wejściowych i odkluczył je, wchodząc do środka. Ściągnął buty, rzucając je w kąt przedpokoju. Ruszył po schodach do swojego pokoju, podświetlając sobie drogę telefonem, aby się nie potknąć. Kiedy już się znalazł w sypialni od razu padł na łóżko, nie mając nawet siły, żeby się wykąpać.

Obudził go dźwięk komórki. Jednak nie był to budzik, a sygnał połączenia. Przeciągnął się leniwie, chwytając poduszkę leżącą obok niego. Obrócił się na brzuch i przykrył nią głowę, mając nadzieję, że ktokolwiek do niego dzwoni – przestanie. Niestety. Ta osoba nie odpuszczała, a Luke’a zaczęło to denerwować. Jęknął przeciągle, podnosząc się na rękach. Sięgnął po iPhone’a, który jakimś trafem wylądował na ziemi. Na ekranie widniało zdjęcie uśmiechniętej blondynki. Była to jego koleżanka, którą poznał dwa miesiące temu na jednej z imprez.

Guardian Angel {l.h} ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz