03

7.6K 421 14
                                    

Nigdy nie chciałam tu wracać. Pewność do tego, że to wszystko miało wrócić ze zdwojoną siłą przerażała mnie. Bałam się jak nigdy przedtem i każdego następnego dnia ten strach wzrastał. Mimo tego byłam tu, ponieważ obiecałam coś, czego nie chciałam. Walczyć o swoją przyszłość.

To było przerażające nie chcieć jej. Przerażała mnie sama świadomość, że nie miałam siły, aby walczyć w momencie, gdy toczyłam najważniejszą walkę w swoim życiu. Ten moment zależał od tego, kim będę, jak będzie wyglądała moja przyszłość. Najgorsze było w tym wszystkim to to, że jej nie widziałam. Nie widziałam swojej przyszłości.

Siedziałam w ostatniej ławce w poranny poniedziałek i nadal nie mogłam jej zobaczyć. Kolejny dzień obserwowałam ludzi siedzących w sali. Kolejny dzień zapragnęłam wczuć się w ich życie, by uciec ze swojego. Choćby na chwilę.

Mówili, to twoja szansa. Możesz być najlepsza. Czy to robi ze mnie mądrzejszą, powtarzając ten sam materiał w tej samej klasie? Odpowiadali. Tak, możesz zdobyć wszystko, co Ci umknęło w ostatnim roku. Ja nie widziałam w tym żadnej szansy.

- Holly – usłyszałam cichy głos zza sobą. – Możesz na chwilę zostać?

Zatrzymałam się w drzwiach klasy, przeklinając w duchu. Chciałam jak najszybciej z stąd uciec i mieć za sobą kolejny marny dzień. Wzięłam głęboki wdech i powoli odwróciłam się do młodej nauczycielki stojące przy swoim biurku. Nie mogłam przyzwyczaić się do ludzkich spojrzeń. Patrzyli na mnie ze smutkiem i współczuciem, tak jak patrzyła ona. Ich spojrzenia przypominały mi o wszystkim i nie pozwalały odetchnąć od cierpienia. Schowałam zaciśnięte pięści w rękawach za dużego swetra i spuściłam wzrok na swoje trampki. Nie mogłam zmierzyć się z jej spojrzeniem.

- Niestety mamy ustalone procedury i musimy zgodnie z nimi postępować. Musieliśmy odbyć nowe głosowanie w sprawie balu ostatnich klas. – nie chciałam usłyszeć tego, co zamierzała powiedzieć. – Przykro mi, ale nie możesz dłużej być organizatorem. Nie przeszłaś do ostatniej klasy.

- Rozumiem – przytaknęłam. Każda rzecz, którą razem zbudowaliśmy z przyjacielem rozpadała się jak tani domek z kart. Miał rację, Harry dziwny Harry miał rację. Każdy dzień był trudniejszy. – Pójdę już, jeśli to wszystko.

- Tak, tak. Do widzenia, Holly.

Przeszłam do mojej szkolnej szafki i wepchnęłam do niej plecak. Trzasnęłam drzwiczkami z większą siłą niż powinnam. Westchnęłam i uderzyłam czołem o zimną blachę. Każda rzecz w moim życiu była związana z nim. Bez niego każda ta rzecz bolała.

- Mówiąc, że daje na wolną rękę, miał na myśli, że możemy załatwić alkohol? – Jason uśmiechnął się głupio. Właśnie wracaliśmy z gabinetu dyrektora, gdy po stoczonej walce zaszczyt organizowania balu przypadł nam.

- Wątpię, żeby to miał właśnie na myśli.

- To dopiero się zdziwi. – Zaśmialiśmy się. Olśniło mnie i stanęłam przed przyjacielem, uśmiechając się szaleńczo.

- Przewodnim tematem może być zombie. Zrobimy przerażające zombie?

- A przy wejściu będziemy dawać martwy mózg, jako przepustka. – Zgodził się.

- To, komu dasz swój?

- Tobie, żebyś jakikolwiek miała.

To miał być nasz czas. Najlepszy bal ze wszystkich balów. Nieprzesłodzony, ani wyjęty z magicznych krain. Chcieliśmy stworzyć chwile niepowtarzalną, która zostanie zapamiętana do końca życia, o której będzie się wspominało ze śmiechem. Bal z wielkim napisem – Wejdziesz – nie wyjdziesz z stąd żywy. Przynajmniej trzeźwy. Z rozbawieniem patrzyliśmy jak dyrektor mazakiem przekreślał ostatnie słowa na znudzony. To miał być nasz czas. Więc, dlaczego to był nasz czas, ale na pożegnanie?

Stand by me | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz