Epilog

5.3K 396 162
                                    


- Obiecuje do końca swojego życia kochać Ciebie. Kłamać, że jesteś najmądrzejszym człowiekiem na świecie. Udawać, że piękniejszej osoby nigdy nie widziałam. Znosić twoją głupotę każdego dnia. Obiecuję nie śmiać... tak głośno, gdy zaliczysz wtope. Zawsze podniosę się Cię z ziemi... gdy skończę się śmiać. Zawsze będę dzielić się z Tobą jedzeniem... tym nie dobrym. O każdej porze możesz przyjść do mnie i spać... na podłodze. Nigdy Ci nie odmówię... gdybyś zechciał sprzątnąć mój pokój. Obiecuję podążać tam gdzie Cię zaprowadzi twoja głupota. Ukryć każdą twoją zbrodnię i stanąć w obronie przed innymi. Obiecuje w swojej przyjaźni naszą przyszłość bez końca. Obiecuję, że zawsze będziemy istnieć. Walczyć i przegrywać, razem. Nigdy osobno.

Przeczytałam swoją przysięgę i spojrzałam wyzywająco na Jasona. Wyprostował plecy i zaczął czytać.

- Droga przyjaciółko obiecuję, że będę Ci pozwalał myśleć, że jesteś mądra i piękna. Obiecuję, starać się wychodzić brzydziej na zdjęciach... byś mogła siebie dowartościować. Obiecuję poświęcać się dla Ciebie... oddam Ci resztki jedzenia. Obiecuję, że będę próbował wszystko robić dla Ciebie czego potrzebujesz... kupie ci mózg. Zawsze będę miał dla Ciebie miejsce w moim sercu... i w budzie psa. I czas... gdy będziesz miała przy sobie jedzenie. Obiecuję kochać Cię tak by świat nam zazdrościł naszej przyjaźni. Bronić przed każdym złem i biec za Tobą w najgorsze piekło. Obiecuję każdego dnia dziękować za siostrę. Razem, nigdy nic nas nie rozdzieli.

Trzymałam w rękach dwie małe kartki z naszymi pismami. Chcieliśmy złożyć sobie przysięgi i schowaliśmy je w miejscu o którym nikt nie wiedział. To miejsce istniało tylko dla nas. A dziś przestało należeć do nas, więc musiałam je zabrać. Nocą wkradłam się do pustego domu, w którym nikogo już nie było i nie zostało nic. Dziś mieli się wyprowadzić.

Wspięłam się przez okno i weszłam do pokoju Jason'a. Wszystkie jego rzeczy zostały spakowane i teraz stał pusty, bez niczego. Upadłam na kolana i zaczęłam szukać wyjątkowej płytki w podłodze. Łamiąc sobie paznokcie udało mi się ją wyciągnąć i dostałam się do naszych kartek z przysięgami. Tak znalazłam się tu w czterech pustych ścianach, bez mebli, bez łóżka. Nic już nie było.

Położyłam się na zimnej podłodze i zamknęłam powieki z pod których zaczęły wypływać pierwsze słone łzy. Z bólem serce chciałam powstrzymać ten dzień, bałam się jego nadejścia. Ten dzień zabijał każdą resztkę nadziei, która utrzymywała mnie przy życiu. Ten dzień miał pokazać, że to nie było tylko sennym koszmarem, ani głupim wyjazdem. On miał nigdy nie wrócić. Nie uśmiechnąć się, nie schować mnie w swoich ramionach, nie usłyszę jego głosu. Nie mieliśmy już nic.

Za świadomością, która rozumiała jego śmierć była schowana nadzieja. Że może to okaże się podłym żartem, po prostu kłamstwem. Ona wciąż była w moim sercu mimo, że było coraz więcej dni bez Jasona. Ciągle wierzyła, że to dziś stanie w drzwiach. Ta nadzieja nie umiała przestać czekać na jego powrót. Ta nadzieja trzymała mnie przy życiu.

- Tu jesteś – przestraszyłam się na drugi głos. Podniosłam głowę i najpierw zobaczyłam czuprynę włosów, a później twarz chłopaka. Zszedł z okna i położył się obok. Złapał moją drżącą dłoń w swoją ciepłą. – Nie powiedziałaś mi.

- Bo wtedy ten dzień stałby się rzeczywistością. A nie chce tego. – wzruszyłam ramionami przepraszająco. – Jest środek nocy, a ty łazisz za mną.

- Wiem i szukałem Cię. Wiedziałem, że będziesz próbować uciec. Miałem iść na cmentarz, ale tak myślałem, że tam nie pójdziesz.

- Dlaczego tak myślałeś?

Stand by me | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz