11

4.2K 307 39
                                    

Czasami jest dobrze.

Niektóre dni potrafią być dobre.

Tak jak te kilka. Czas wtedy płynął szybciej, nie było przerwy na smutek. Kilka dni, kiedy chciałam się podnieść z łóżka. Z jednego powodu. Harry czekał na mnie. Zawsze czekał przed zajęciami, na szkolnym parkingu. Witał mnie swoim uroczym uśmiechem i wtedy wiedziałam, że ten dzień będzie dobry. Choćby dlatego, że zobaczyłam jego uśmiech. W każdy ten dzień jedliśmy przy naszym stoliku i śmiałam się. Jak jeszcze nigdy od śmierci przyjaciela. Po szkole odprowadzał mnie do domu. Na sprawdzianach wysyłał na telefon odpowiedzi do klasówek, dzięki czemu poprawiłam trochę oceny. Wieczorami chodziliśmy na długie spacery i po prostu rozmawialiśmy. Udowadniał mi coś w każdej wspólnej minucie, że zależało mi na nim.

Czasami jest bardzo źle.

Niektóre dni stają się trudne.

Wtedy, gdy nie mogłam zobaczyć jego uśmiechu. Nie czułam jego obecności. Gdy musieliśmy się rozstać, cały smutek wracał do mnie. Zabierał go swoją obecność, a gdy zostawałam sama, on wracał ze zdwojoną siłą. Myślałam nad swoim życiem. Skupiałam na krzykach w mojej głowie. Nienawidziły mnie. Nienawidziły mnie za to, że nauczyłam się śmiać. Czułam moje serce, jak każde jego bicie było przesiąknięte bólem. Czułam jakbym traciła oddech. Znów to widziałam. Widziałam świat bez Jasona. Znikało całe szczęście, które tworzył Harry. Byłam tylko ja i cierpienie. Ja i świadomość, dlaczego ten cholerny świat zawalił się na moją głowę. Byłam sama, znowu upadłam.

Dziś był ten dzień.

Nie chciałam wstać z łóżka. Zamknęłam drzwi na klucz. Wyłączyłam telefon i zamknęłam się na świat. Nie umiałam się poddać myślom, że gdy tylko wstanę zobaczę uśmiech Harry'ego. Czekał na mnie, a ja nie umiałam postawić kroku ku niemu. Śnił mi się Jason. Śmiał się w tym śnie. Mówił nic nieznaczące słowa, które jednak były ulgą dla mojej duszy. To nie była cisza z cmentarza. Jego śmiech uderzał w moje serce, które wtedy biło z taką łatwością, bo czułam go, słyszałam go. Obudziłam się i wtedy świadomość, że go już nie ma, uderzyła we mnie i złamała mnie kolejny raz.

Założyłam na siebie wszystkie ciuchy zostawione przez niego. Czułam jego zapach na sobie. Rozłożyłam na łóżku wszystkie związane z nim rzeczy, leżałam wśród nich i błagałam. O krótką chwilę jego obecności. O trochę jego uśmiechu. Odrobine jego dotyku. Jedne moment, by znów był przy mnie.

Potrzebuję Cię Jason. Błagam, wróć do mnie.

Słyszałam ich krzyki, próbowali dostać się do środka. Słyszałam płacz mamy, uderzające pięści w drzwi, błagające szepty o otworzenie drzwi. Nie chciałam ich wpuścić do siebie i wszystkiego co mnie otaczało. Gdyby zobaczyli ten ogromny smutek, zraniłabym ich serca.

Byli tu cały czas. Stali za drzwiami i płakali razem ze mną. Więc dlaczego czułam jakbym była sama?

- Dziękuję, że przyszedłeś – stłumiony głos taty, ale jego słowa do mnie nie dotarły.

Potrzebuję Cię Jason. Błagam, wróć do mnie.

Wszystko ucichło, ich głosy także. Cisza, która była gwoździem w moje serce, cisza ze strony mojego przyjaciela.

- Holly – kolejny stłumiony głos doszedł zza drzwi. Tym razem skupiłam się na nim. Harry. Wstrzymałam oddech – Wiem, kochanie. Myślisz, że nie możesz tego znieść. Ale ja jestem tu, wychodzę naprzeciw by dać Ci znać, że nie jesteś sama. Wierzę w Ciebie i w to, że przetrwasz kolejny dzień. Każdy kiedyś sięgnął dna i każdy był zapomniany, każdy jest zmęczony samotnością i zostawiony z nieco pustymi rękami. Wiem, że ledwo się trzymasz. Wiem, że tak ciężko złapać oddech, ale jestem tu by Cię uratować. Tak jak Ty ratujesz mnie.

Stand by me | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz