6

63 3 0
                                    

Od wycieczki po Londynie minął tydzień,z Sheilą widziałam się prawie co dzień a z Aaronem ani razu, gdy o niego pytałam szatynka odpowiadała że ma jakieś ważne sprawy i sama nawet nie wie o co chodzi ale jej brat zawsze był dziwny i wracał do domu po nocach. Nie dziwię się, chłopak wygląda jak typowy bad boy, może ma jakieś konflikty z prawem ? A jeśli kogoś okradł? Albo handluje czymś nielegalnym? A JEŚLI KOGOŚ ZABIŁ??? Boże Adison ogarnij się, mama cię nie nauczyła że książki nie ocenia się po okładce ?

Od zawsze nie dość że byłam okropnie bojaźliwa to jeszcze strasznie panikowałam.

Był poniedziałek, dowiedziałam się że Sheila i jej mama wyjeżdżają na tydzień do innego miasta do matki pani Katherine więc niestety miałam wolny dzień, taki jak przed przyjazdem Blanc'ów, byłam sama... znowu, chodź wiedziałam że po tych siedmiu dniach znów ich zobaczę to i tak nie dawało mi spokoju to że ją okłamuje, tak..

okłamywałam ją, bo nie mówienie prawdy to kłamstwo. Choćbym nie wiem jak chciała jej powiedzieć że jestem chora, nie zrobię tego, za bardzo będę bać się odrzucenia.

Rodzice byli dziś w pracy do późna, więc miałam cały dom dla siebie, inni by się pewnie cieszyli, przecież można zaprosić przyjaciół i dobrze się bawić, ale nie ja, ja nie mam kogo zapraszać i oczywiście zawsze muszę się nad sobą użalać.

Nagle ktoś zapukał do drzwi, zdziwiłam się. Gdy otworzyłam zobaczyłam Aarona

-Myślałam że jesteś u babci - zmarszczyłam brwi i wpuściłam go do środka a ten od razu udał się do salonu i rozłożył na kanapie.

-Zrezygnowałem - wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i wyciągnął jednego po czym włożył go do ust

-Heej hej heej , nie pal tu, mama pomyśli że to ja i da mi szlaban.

-Przecież to nie ty palisz a poza tym masz 18 lat - uniósł jedną brew

-Ale jak narazie jestem pod jej dachem - podeszłam do niego i wyciągnęłam mu papierosa z ust

-Wiesz czego możesz się przez to nabawić ? - wkurzyłam się, on nie wie jak to jest żyć z nowotworem

-Wiem ale uwierz nie łatwo jest to rzucić- schował paczkę z powrotem do kieszeni i wstał

-Zgłodniałem- podszedł do lodówki i wyciągnął masło orzechowe

-Chcesz może kanapkę ? - zapytał jakby był u siebie w domu

-Nie jestem głodna, ale proszę bardzo jedź - uniosłam ręce w geście poddania się a on się tylko uśmiechnął

-A więc dlaczego nie chciałeś pojechać do swojej babuni ?- zaśmiał się

-Ponieważ jestem już za duży na tulenie się do babci - usiadłam naprzeciwko niego, obok blatu

-A co tu robisz ?

-Zadajesz bardzo dużo pytań Ad

-Ad? Fajny skrót - zaśmiałam się

-Wiem, jestem w tym mistrzem, tak samo jak w robieniu kanapek z masłem orzechowym- powiedział i przysunął do mnie talerz z dwoma kanapkami

-Ale..

-Jest 10 rano, wnioskuję że dopiero wstałaś więc nie wierzę że nie jesteś głodna.

-Dobra - wzięliśmy się za jedzenie kanapek.

Gdy skończyliśmy wzięłam talerz i miałam zanieść go do zlewu gdy nagle poczułam przerażający ból brzucha, upadłam na ziemie trzymając się za miejsce bólu. Po chwili widziałam Aarona który wolał do mnie ale ja już odpływałam....ciemność...czy tak będzie wyglądać moja śmierć ?

Miłość to najsilniejsze lekarstwo / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz